Z ochroną na Helu. Teraz Pawłowicz tłumaczy
Sędzia Trybunału Konstytucyjnego ostatnie kilka dni spędziła nad polskim morzem. W mediach społecznościowych informowała, że wypoczywa w Juracie, Władysławowie i na Helu. Dziennikarze zwrócili jednak uwagę, że Krystynie Pawłowicz przez cały czas towarzyszą ochroniarze Służby Ochrony Państwa, opłacani z kieszeni podatników.
Informację o tym, że Krystyna Pawłowicz wyjechała na wypoczynek z obstawą funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa, ujawnili dziennikarze "Faktu". "Obstawa, oprócz zadań z ochrony, zajmowała się wożeniem pani sędzi oraz noszeniem jej bagaży" - mogliśmy przeczytać na łamach dziennika.
"Fakt" podał, że sędzia Pawłowicz "nie widzi niczego złego w tym, że na prywatny urlop wyjechała z oficerami SOP, opłacanymi z państwowej kasy".
Ataki na Krystynę Pawłowicz na Helu
Po publikacji materiału głos zabrała sama zainteresowana. W mediach społecznościowych zarzuciła dziennikowi "antypolskie działania" oraz stwierdziła, że "SOP uchronił ją przed atakami".
"W czasie trzech dni pobytu na Helu, tylko dzięki obecności ochrony uniknęłam fizycznego ataku na mnie. Nie mówiąc o słownej agresji" - napisała na Twitterze była posłanka PiS.
Dziennikarze "Faktu" chcieli porozmawiać na ten temat bezpośrednio z Krystyną Pawłowicz, lecz sędzia nie odpowiedziała na ich telefony oraz wiadomości.
Kwestii niebezpiecznych incydentów nie chciał komentować także przedstawiciel Służby Ochrony Państwa. Miał się przy tym zasłonić obowiązującymi go przepisami.
Czytaj również: "Spiskowcy" w PiS? Kaczyński ucina spekulacje ws. Morawieckiego
Zobacz też: Polityk Ziobry o sędziach. "Wielu nie powinno zakładać togi"
Źródło: "Fakt"