PolskaKrystian Legierski: gdyby amfetamina była legalna, nikt by nie sięgał po dopalacze

Krystian Legierski: gdyby amfetamina była legalna, nikt by nie sięgał po dopalacze

"Gdyby posiadanie marihuany, kokainy, amfetaminy i tabletek ekstazy było legalne, a z efektami działań spożycia tych substancji służba zdrowia potrafiłaby sobie radzić tak jak z efektami zbyt dużego upojenia alkoholowego, to nikt by nie sięgał po legalne dopalacze i nie byłoby ofiar nowych nikomu nieznanych substancji wprowadzanych na rynek" - napisał na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych lewicowy działacz polityczny i były warszawski radny Krystian Legierski. Post wzbudził kontrowersje i spotkał się z krytyką przeciwników legalizacji narkotyków.

Krystian Legierski: gdyby amfetamina była legalna, nikt by nie sięgał po dopalacze
Źródło zdjęć: © WP | Tomasz Gdaniec
Michał Fabisiak

14.07.2015 | aktual.: 14.07.2015 20:07

Zdaniem Legierskiego za śmierć młodych Polek i Polaków, którzy zginęli z powodu zażycia dopalaczy odpowiedzialność ponosi polskie państwo. "Ludzie kupują dopalacze i całe to świństwo tylko dlatego, żeby uniknąć karnej odpowiedzialności za posiadanie zakazanych substancji i za każdym razem, kiedy pojawia się nowa lista substancji zakazanych, pojawiają się natychmiast nowe substancje, które tą listą nie są objęte, a razem z nimi nowe ofiary" - napisał na swoim profilu były warszawski radny.

- Gdyby narkotyki były legalne, to może nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby sprzedawać tak zwane dopalacze - mówi Wirtualnej Polsce profesor Zbigniew Fijałek z Narodowego Instytutu Leków. Ekspert dodaje jednak, że równie prawdopodobny jest scenariusz, w którym obok legalnie sprzedawanych narkotyków, część osób handlowałaby zakazanymi dopalaczami.

Profesor nie ma jednak wątpliwości, że substancje wymienione przez Legierskiego, są tak samo szkodliwe, jak dopalacze. - Zarówno kokaina, jak i marihuana czy amfetamina uzależniają. Jedne szybciej, drugie wolniej. Różne są też objawy ich zażywania, ale wszystkie wyniszczają organizm - tłumaczy w rozmowie z Wirtualną Polską.

Zdaniem eksperta wymienione substancje bardzo mocno działają na ośrodkowy układ nerwowy. Najlepiej świadczy o tym fakt, że zmieniają one odczucia zażywających je osób. - Kilka dawek tych narkotyków negatywnie wpływa na nasz mózg. Występują różnego rodzaju psychozy, a ludzie ci przestają normalnie funkcjonować w społeczeństwie - mówi Fijałek. Rozmówca WP przypomina także, że narkotyki prowadzą do uszkodzenia organów takich jak wątroba czy nerki.

Zdaniem profesora po jednorazowym wzięciu niewielkiej ilości narkotyku uboczne skutki jego działania są niewidoczne. - Pojawiają się one dopiero po wielokrotnym zażyciu wspomnianych substancji - mówi ekspert Narodowego Instytutu Leków. I dodaje, że z każdą dawką są one coraz większe.

Zapytaliśmy również naszego rozmówcę o to, czy służba zdrowia potrafiłaby poradzić sobie z efektem działań tych substancji, podobnie jak obecnie radzi sobie z ubocznymi skutkami alkoholizmu. - Zgodnie z moją wiedzą bardzo trudno jest wyleczyć narkomana, podobnie jak alkoholika. W zasadzie oni nigdy nie są wyleczeni, tylko zaleczeni. Mogą nie brać teraz, ale w przyszłości może pojawić się taki impuls, że wrócą do nałogu - tłumaczy profesor Fijałek.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (293)