Krowa, którą adoptowały żubry. Ta historia ma dalszy ciąg!
Pod koniec listopada opisaliśmy historię krowy, która "wybrała wolność" i dołączyła do stada żubrów przemierzającego Puszczę Białowieską. Martwiliście się wówczas, że właściciel, któremu uciekła, rozpozna swoją zgubę i ją odłowi. Nic bardziej mylnego!
- A krowa uciekinierka ma się dobrze w stadzie żubrów. Już prawie 3 miesiące na gigancie! - napisał w piątek na Facebooku Rafał Kowalczyk z Polskiej Akademii Nauk. Zwierzę uciekło właścicielowi na przełomie października i listopada.
O tym, jak bardzo przyroda potrafi zaskakiwać przekonał się w listopadzie Adam Zbyryt z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. To właśnie on po raz pierwszy zauważył stado pięćdziesięciu żubrów, które wędrowało z nietypowym towarzyszem.
Internauci żartowali w komentarzach, że krasula "wybrała wolność". Autor zdjęć napisał, że po publikacji jego wpisu zgłosił się do niego właściciel krowy, który powiedział, że zwierzę uciekło mu dwa miesiące wcześniej.
Krowa uciekinierka wywołała spore poruszenie. Niektórzy z komentujących wpis zauważają, że to bardzo rzadkie zjawisko, bo częściej to żubry odłączają się od stada na widok krów. W 2014 roku jeden z takich przypadków wywołał ogólnopolskie oburzenie.
Na początku grudnia jeden z żubrów odłączył się od stada i wszedł do wioski Lakiele w woj. warmińsko-mazurskim. Zwierzę krążyło po wsi, a zadowoleni mieszkańcy je dokarmiali. Problem zaczął się niedługo później, kiedy do żubra dołączały krowy innych rolników i nie chciały wracać do gospodarstw.
- Żubr stwarzał niebezpieczeństwo okolicznym mieszkańcom. W pewnym momencie stwierdził, że stado krów jest jego - mówił wówczas przedstawiciel Nadleśnictwa Borki.
Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska podjął wtedy decyzję o zabiciu żubra. Śmierć zwierzęcia wywołała oburzenie ekologów, którzy nagłośnili sprawę. Ludzie oskarżali GDOŚ o to, że wolała zabić żubra, bo pożałowała pieniędzy na przetransportowanie go w inną część kraju.