PolskaKrótkie "spięcie" na linii prezydent - premier?

Krótkie "spięcie" na linii prezydent - premier?


Nie konflikt, lecz ostra wymiana zdań - tak sekretarz generalny SLD Marek Dyduch ocenia stosunki prezydenta i premiera w ostatnim czasie. "Klimat powstał nie najlepszy, ale myślę, że on przeminie" - liczy były premier Józef Oleksy (SLD). Szef klubu SLD Jerzy Jaskiernia jest przekonany, że Leszek Miller ma poparcie klubu.

25.03.2003 18:55

Aleksander Kwaśniewski w sobotnim wywiadzie udzielonym "Rzeczpospolitej" powiedział, że Leszek Miller musi sobie sam odpowiedzieć na pytanie, "czy jest w stanie w tym trudnym momencie nadal kierować państwem i rządem" i że "wie, iż te dylematy nie są mu obce". Tego samego dnia wieczorem premier powiedział w I programie TVP, że "nie ma problemu z odpowiedzią na to pytanie".

"Tak, owszem, jestem w stanie. Nie ma żadnych przeszkód. (...) Nie ma żadnych problemów, jeśli chodzi o funkcjonowanie rządu" - podkreślił premier, przypominając o przyjęciu przez rząd programu naprawy finansów publicznych.

"Zaiskrzyło między prezydentem i premierem, i mam nadzieję, że mamy do czynienia z krótkim spięciem" - tak słowa prezydenta i reakcję premiera skomentował szef MON Jerzy Szmajdziński. Z kolei sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Dariusz Szymczycha oświadczył we wtorek w Brukseli, że sobotni wywiad prezydenta nie był wezwaniem premiera do dymisji.

"W tym wywiadzie w wypowiedziach pana prezydenta ani razu nie padło słowo dymisja. Były tylko oceny sytuacji, także sytuacji psychologicznej, w jakiej znajduje się pan premier Leszek Miller i tyle" - podkreślił. Dodał, że prezydent "opisał sytuację - wnioski, które są wyprowadzane z tego wywiadu, są zbyt daleko idące".

Dyduch powiedział we wtorek, że ani na marcowych zjazdach terenowych organizacji Sojuszu, ani w klubie parlamentarnym nie pojawiają się głosy o tym, że Miller powinien zrezygnować z funkcji premiera i że potrzebna jest nowa osoba na stanowisku szefa rządu.

"Nie padł ani razu taki postulat z trybun zjazdowych, także w klubie parlamentarnym nie ma tego typu postulatów. Stanowisko klubu i partii to: 'popieramy premiera'" - oświadczył Dyduch.

Plotkami nazwał pojawiające się informacje, że rozważanymi ewentualnymi kandydatami do urzędu premiera po Millerze są marszałek Sejmu Marek Borowski i były premier Józef Oleksy. "Mam stały kontakt zarówno z marszałkiem Borowskim, jak i z premierem Oleksym i nie słyszałem od nich, żeby ktokolwiek składał im jakąkolwiek propozycję" - powiedział Dyduch.

Jego zdaniem, nie ma konfliktu między premierem a prezydentem, a doszło tylko do ostrej wymiany zdań - "do spięcia". Dyduch nie sądzi, żeby to była wojna.

Szef klubu Jerzy Jaskiernia z kolei oświadczył, że dla SLD istotne są słowa prezydenckich ministrów - Szymczychy i Marka Siwca. "Oni obaj odrzucili interpretację, że było to wezwanie do dymisji czy wyraz jakiejś wrogości między prezydentem a premierem" - podkreślił. Reszta to "nadinterpretacja" - uważa.

"Nie sposób tego interpretować jako jakiegoś konfliktu czy tym bardziej wojny między prezydentem a premierem" - podkreślił Jaskiernia. Dodał, że nie spotkał się wewnątrz SLD z różnicą zdań na temat tego, czy Miller nadal powinien kierować rządem, czy też miałby to robić ktoś inny. "Klub SLD koncentruje się na tym, aby stworzyć osłonę dla rządu. Szukamy partnerów dla rozwiązywania problemów merytorycznych" - dodał.

"Czas skończyć już z atmosferą emocji, bo to, że rząd mniejszościowy wcale nie znaczy, że on jest przejściowy i że trzeba tutaj wytwarzać wrażenie tymczasowości" - podkreślił szef klubu Sojuszu.

Pytany, czy wymiana zdań między Millerem a Kwaśniewskim nie jest elementem walki o władzę na lewicy, Jaskiernia odparł, że co prawda "trwa kampania sprawozdawczo-wyborcza w SLD" i nie później niż miesiąc po referendum europejskim odbędzie się II kongres partii, ale on sam nie przypuszcza, by prezydent "próbował tutaj robić cokolwiek, co by destabilizowało SLD".

Dodał, że niedawne spotkanie Kwaśniewskiego z SLD w Pałacu Prezydenckim "było jednoznaczną deklaracją prezydenta, że nie ma żadnych tego typu intencji, że jakieś próby, sugestie, że tworzy się partia polityczna pod nazwą Ordynacka albo prezydent próbuje tutaj przechwycić inicjatywę, są nietrafne".

"Odbieram to jako pewne zaostrzenie tonu, które się nakłada na ogólne napięcie związane także ze sprawą Rywina" - powiedział Oleksy. "Nie sadzę, żebym mógł nazwać to ostrym konfliktem". Dodał, że nawet sam "konflikt" to za dużo powiedziane.

"Pewne różnice zdań się już wcześniej zdarzały. Ja nie chcę przywoływać mojego premierostwa i różnic zdań z ówczesnym prezydentem (Lechem Wałęsą), ponieważ były one cotygodniowe" - powiedział Oleksy. Dodał, że dlatego "ma dystans do zaistniałych różnic zdań".

Przyznał, że wewnątrz SLD "wzbudziło to pewne zdziwienie oraz wyczekiwanie". "Nie ma podziału, jest takie roztrząsanie, co które słowa oznaczają. Ale to wszyscy czynią. To jest zrozumiałe" - powiedział Oleksy.(an)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)