Krosno: zaginął cyjanek potasu, wodociągowcy w pogotowiu
Prokuratura Rejonowa w Krośnie wszczęła postępowanie w sprawie zaginięcia w jednej z krośnieńskich firm 50 g cyjanku potasu - niezwykle silnej trucizny. Prokuratura sprawdza kiedy i w jaki sposób trucizna zaginęła oraz co się z nią stało. Taka dawka może uśmiercić nawet 200 osób. Służby badają wodociąg na wypadek, gdyby substancja dostała się do ujęcia wody, ale - jak zapewniają specjaliści - nie ma zagrożenia.
28.08.2008 | aktual.: 28.08.2008 13:42
Pustą fiolkę po cyjanku znaleziono w pojemniku na śmieci w domu pracownika firmy, który popełnił samobójstwo. Najbardziej prawdopodobna hipoteza zakłada, że mężczyzna wykorzystał truciznę do odebrania sobie życia. Prokuratura po przesłuchaniu świadków, zebraniu dokumentacji odnośnie obrotu cyjankiem w firmie, rozważy możliwość ekshumacji zwłok.
Trwa ustalanie, czy mężczyzna zażył tę substancję, czy wykorzystał całość, a jeżeli nie, to gdzie jest reszta. Jednak nie ma żadnego zagrożenia, bowiem nawet gdyby wysypał resztę do kanalizacji, to taka ilość nie spowodowałaby jej zatrucia - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krośnie Janusz Ohar.
Prokurator dodał, że sprawdzane są także inne hipotezy. Brak 50 g cyjanku potasu zauważono podczas inwentaryzacji w magazynie z truciznami, którą przeprowadzono po śmierci pracownika.
Z uwagi na wysoką toksyczność zaginionej substancji, dyżurny krośnieńskiej komendy policji natychmiast powiadomił o tym fakcie miejskie i powiatowe służby zarządzania kryzysowego. Policja rozpoczęła poszukiwania.
Skojarzono, że kilka dni wcześniej jeden z pracowników popełnił samobójstwo po zażyciu nieustalonych środków chemicznych. Przeszukano zatem jego dom i tam w pojemniku na śmieci znaleziono pustą butelkę po cyjanku.