PolskaKropiwnicki i Słowik oburzeni na IPN

Kropiwnicki i Słowik oburzeni na IPN

Łódzki Oddział Instytutu Pamięci Narodowej umorzył postępowanie w sprawie bezprawnego pozbawienia wolności w stanie wojennym Andrzeja Słowika i Jerzego Kropiwnickiego, ówczesnych szefów łódzkiej "Solidarności".

Kropiwnicki i Słowik oburzeni na IPN
Źródło zdjęć: © Dziennik Łódzki

31.01.2007 | aktual.: 31.01.2007 08:43

Nie mając dowodów, że sędziowie i prokuratorzy działali z pełną świadomością bezprawia swojego zachowania, nie mam dostatecznych podstaw do wystąpienia o uchylenie im immunitetu, co zezwoliłoby na postawienie zarzutów - mówi Robert Kopydłowski, prokurator pionu śledczego łódzkiego IPN. W takiej sytuacji musieliśmy zastosować przepisy domniemania niewinności i wszelkie wątpliwości rozstrzygnąć na korzyść sprawcy. Wątpliwości te wynikały głównie z artykułu 61 dekretu o stanie wojennym, który stanowił, że dekret wchodzi w życie od dnia ogłoszenia, ale z mocą od dnia uchwalenia, czyli 12 grudnia.

Nie zgadza się z tym mec. Andrzej Kern, który wspólnie z mec. Stanisławem Maurerem był obrońcą Kropiwnickiego i Słowika. Dekret o stanie wojennym był ogłoszony w Dzienniku Ustaw dopiero 14 grudnia. Złamano więc zasadę, że prawo nie działa wstecz - tłumaczy Kern.

Andrzej Słowik, przebywający w Australii i Jerzy Kropiwnicki, prezydent Łodzi, są oburzeni decyzją prokuratury i złożyli zażalenia. Prokuratorzy łódzkiego IPN najwyraźniej nie mają ochoty rozliczyć swoich kolegów prawników - uważa Słowik.

Kajus Augustyniak, rzecznik prezydenta Kropiwnickiego, przekazał nam: Decyzja prokuratury jest skandaliczna. Uzasadnienie do umorzenia sprawy przypomina tłumaczenia z lat PRL.

Andrzej Słowik nie ma wątpliwości, że prokuratorzy i sędziowie działali pod wpływem ówczesnych władz. Na sali sądowej siedzieli przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych - wspomina.

Prokurator, który przesłuchiwał Jerzego Kropiwnickiego, powiedział mu, że prawdopodobnie zażąda dla niego kary śmierci i wyrok będzie wykonany w trybie doraźnym. Rzecznik MSW, obecny na rozprawie, nie taił, że ma to przestraszyć całą Polskę.

Przypomnijmy, że Kropiwnicki i Słowik w nocy 13 grudnia 1981 r. wracali z Gdańska z posiedzenia Komisji Krajowej "Solidarności". Nad ranem pojawili się w siedzibie łódzkiej "S" przy ul. Piotrkowskiej. Kropiwnicki zredagował odezwę do mieszkańców, w której wzywał do strajku powszechnego, żądał zwolnienia aresztowanych i cofnięcia decyzji o stanie wojennym. Został aresztowany razem ze Słowikiem.

Sąd Wojewódzki w Łodzi skazał ich na 4,5 roku więzienia. Sąd Najwyższy podwyższył te kary o półtora roku. Od 13 grudnia 1981 do 24 lipca 1984 r. przebywali m.in. w więzieniach w Warszawie i w Barczewie.

Siedzieliśmy na oddziale izolacyjnym z więźniami skazanymi za przestępstwa popełnione w więzieniu i ze zbrodniarzem wojennym Erichem Kochem. Nie mieliśmy bieżącej wody ani toalety - wspomina Słowik.

Śledztwo w sprawie bezprawnego pozbawienia ich wolności zostało wszczęte z urzędu przez oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi. Prof. Witold Kulesza, ówczesny szef pionu śledczego IPN, wydał polecenie wszczęcia śledztw w sprawach bezprawnego stosowania dekretu o stanie wojennym wszystkim oddziałowym komisjom w Polsce.

Łódzki IPN prowadzi obecnie z urzędu jeszcze pięć innych śledztw dotyczących bezprawnego stosowania dekretu o stanie wojennym. Dotyczą one ponad 440 internowanych. Żadne z nich jeszcze się nie zakończyło. (lesz.)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)