Krewni zaginionych na Concordii czekają na cud
Cudem byłoby znalezienie żywych ludzi we wraku statku Costa Concordia, od dwunastu dni leżącym do połowy w wodzie u wejścia do portu na wyspie Giglio w Toskanii. Opinię tę wyraził odpowiedzialny za poszukiwania zaginionych i wszystkie czynności związane ze statkiem komisarz rządu włoskiego Franco Gabrielli.
Na cud czekają krewni zaginionych, którzy nie opuszczają wyspy, choć szanse na to, że się zdarzy, od dawna już spadły do zera.
Komisarz Gabrielli nie chce podsycać iluzji, dlatego po kolejnej naradzie ze swymi współpracownikami ogłosił, że biorąc pod uwagę czas, jaki upłynął od katastrofy oraz panujące warunki, cudem byłoby znalezienie żywych ludzi na pokładzie Costa Concordii.
Co więcej, najprawdopodobniej ciała zaginionych wypłyną dopiero wtedy, gdy statek zostanie ustawiony w pionie - teraz przechylony jest o równo 90 stopni, albo nawet dopiero wtedy, gdy wrak pocięty zostanie na części. Do tego momentu, obawiają się ratownicy, bilans się nie zmieni: 16 ofiar śmiertelnych i 22 osoby zaginione.
Mimo to poszukiwania trwają. Podobnie jak przygotowania do wypompowania paliwa, które rozpocznie się w sobotę, czyli dwa tygodnie po katastrofie.