Kreml zarzuca "prowokacje" ukraińskiej armii
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow winę za nowy wybuch walk w Donbasie przypisał "prowokacyjnym działaniom" sił zbrojnych Ukrainy. Wyraził "głębokie zaniepokojenie" ostrzałem ludności cywilnej.
W środę, jak pisze Reuters, doszło do pierwszego od miesięcy tak poważnego starcia między prorosyjskimi separatystami a oddziałami ukraińskimi we wschodniej Ukrainie.
Według danych, które publikuje Interfax-Ukraina, w rejonie miejscowości Marjinka (koło Doniecka), gdzie doszło do starć, zginęli dwaj ukraińscy żołnierze, a 30 zostało rannych. Rebelianci, jak pisze agencja Associated Press, informują o 15 ofiarach śmiertelnych, w tym cywilach. Obie strony, jak zaznacza AP, oskarżają się o sprowokowanie nowego wybuchu przemocy.
Rzecznik prezydenta Rosji powiedział dziennikarzom, że Moskwa bardzo pilnie śledzi "prowokacyjne działania" ze strony sił zbrojnych Ukrainy. Dodał, że Rosja "jest głęboko zaniepokojona trwającym ostrzałem osiedli w Donbasie, gdzie giną ludzie, dzieci". Dodał, że Moskwa czeka na "bezwarunkowe wypełnienie mińskich umów".
Zawarte w lutym porozumienie miało zapoczątkować rozwiązywanie konfliktu w Donbasie. Strony miały przestrzegać zawieszenia broni, wycofać ciężkie uzbrojenie z linii walk, miano doprowadzić do wznowienia kontroli ukraińskich władz nad opanowanymi przez separatystów odcinkami granicy z Rosją. Choć większość z tych ustaleń nie została spełniona, na wschodzie utrzymywał się kruchy rozejm.
Od kwietnia 2014 roku konflikt między ukraińską armią a separatystami spowodował śmierć ponad 6,4 tys. ludzi - wynika z przedstawionego w poniedziałek raportu Urzędu Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka (UNHCHR). Zachód zarzuca Moskwie udzielanie wsparcia separatystom, również dostawami broni, czemu Rosja zaprzecza.