Kreml reaguje na decyzję USA o wzmocnieniu obecności wojskowej w Europie
W ocenie rosyjskich władz decyzja o rozmieszczeniu dodatkowych żołnierzy USA w Polsce, Niemczech i Rumuni prowadzi do wzrostu napięcia w sytuacji międzynarodowej. Sprawę skomentował rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
- Jest oczywiste, iż nie są to kroki nastawione na deeskalację, a wręcz przeciwnie, ich działania prowadzą do wzmocnienia napięcia. Tylko tak należy się do tego odnosić - powiedział Pieksow podczas briefingu prasowego.
Rosja zaniepokojona działaniami NATO
Rzecznik Kremla podkreślał, że w świetle takich działań, nie może dziwić fakt, że Rosja wzmacnia swoje granice. - Zaniepokojenie Rosji jest absolutnie zrozumiałe i uzasadnione. Również absolutnie usprawiedliwione i zrozumiałe są wszelkie kroki, jakie Rosja podejmuje w celu obrony swego bezpieczeństwa i interesów - stwierdził.
Podwładny Władimira Putina podkreślił, że Kreml wciąż apeluje do USA o zaprzestanie podnoszenia napięcia w Europie. - Chodzi nie po prostu o prowokacyjne oświadczenia, iż wkrótce dojdzie do wojny, wszyscy zapłacą straszną cenę, itd. Chodzi o skierowanie właśnie żołnierzy amerykańskich do krajów europejskich w pobliżu naszych granic - ocenił.
Amerykańscy żołnierze przyjadą do Polski
W środę rzecznik prasowy Pentagonu John Kirby poinformował, że prezydent oe Biden formalnie zatwierdził wysłanie dodatkowych 2 tys. żołnierzy do Polski i Niemiec oraz tysiąca do Rumunii. - To wyraźny sygnał, że jesteśmy gotowi do obrony przed agresją. Do Polski i Niemiec trafi 2 tys. żołnierzy. Większość z nich będzie w Polsce - powiedział.
Kirby podkreślił, że zwiększenia amerykańskiej obecności wojskowej w Europie nie należy postrzegać jako sytuacji trwałej. Jest to ruch będący bezpośrednią odpowiedzią na działania Rosji przy granicy z Ukrainą. - Chcemy mieć pewność, że Putin będzie zdawał sobie sprawę z możliwej odpowiedzi na atak - zaznaczył.