Putin chce urządzić w Ukrainie paradę zwycięstwa? Pomysł wyśmiali nawet rosyjscy żołnierze
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przechwyciła kolejną rozmowę rosyjskich żołnierzy. Mowa w niej o rosyjskiej paradzie w Ukrainie, która miałaby się odbyć 9 maja, w Narodowym Dniu Zwycięstwa. Pomysł ten jednak nie spotkał się z entuzjazmem podsłuchanych żołnierzy.
SBU nagranie udostępniło w mediach społecznościowych. "Dla Rosjan wymyślono nową bajkę: 9 maja chcą odbyć paradę zwycięstwa w Ukrainie. Problem w tym, że żołnierze Putina, którzy obecnie walczą na naszej ziemi, śmieją się z takich planów" - czytamy na Twitterze.
Obchodzony 9 maja w Rosji Dzień Zwycięstwa to jedno z najważniejszych świąt państwowych ustanowione z okazji zakończenia w Europie II wojny światowej.
Co roku 9 maja na Placu Czerwonym w Moskwie są organizowane wielkie defilady wojskowe. W ostatniej wzięło udział około 12 tys. żołnierzy i funkcjonariuszy służb siłowych. Zaangażowano ponad 190 modeli uzbrojenia i sprzętu.
Pekin ręka w rękę z Moskwą. Chiny mówią językiem Rosji
Bliskie powiązania między Rosją a Chinami oraz ścisła kontrola mediów sprawowana przez rząd w Pekinie umożliwiły rosyjskiej propagandzie szybko rozprzestrzenić się w Chinach. Media w Kraju Środka używają języka Władimira Putina, donoszą o "nazistach" w Ukrainie. To nie wszystko, bo Pekin zdecydował się wykorzystać elementy tej propagandy na własne potrzeby - donosi "The Guardian".
Raport Doublethink Labs wskazuje, że umowy o dzieleniu się treściami między państwowymi mediami obu krajów, poparte decyzjami chińskich cenzorów i informacjami płynącymi z wpływowych kont w mediach społecznościowych przyczyniły się do zwiększenia poparcia społecznego dla rosyjskiego ataku na Ukrainę. To wszystko udało się osiągnąć pomimo nominalnej neutralności chińskiego rządu.
"Tendencja jest jasna: jedna strona tworzy, a druga rozszerza, zniekształcając informacje w sposób korzystny dla obu krajów" - czytamy w raporcie, tłumaczącym zasady współpracy.
Zobacz też: mer Lwowa o zagrożeniu z Białorusi: rakiety lecą do nas 17 minut. Póki co nasze niebo chronią tylko aniołki
Przeczytaj też: