Krauze do mediów: podawajcie moje dane osobowe!
Media mogą podawać nazwisko Ryszarda Krauzego, podejrzanego o fałszywe zeznania. Chce tego sam Krauze, o czym informuje rzecznik Prokomu w komunikacie rozesłanym mediom. Tymczasem w zeszły piątek warszawska prokuratura przesłuchała Ryszarda Krauzego i postawiła mu zarzut złożenia fałszywych zeznań - do czego biznesmen się nie przyznał.
27.12.2007 | aktual.: 27.12.2007 15:56
Krzysztof Król, rzecznik Prokom Investments SA, poinformował w komunikacie, że Krauze "zrzekł się prawa do ochrony wizerunku", a "celem tej decyzji jest umożliwienie mediom rzetelnego informowania opinii publicznej". Rzecznik zapowiada, że jeśli media będą pisać "Ryszard K.", będą im wytaczane procesy.
"W niektórych publikacjach dziennikarze fikcyjnie chronią dane osób publicznych, w istocie naruszają ich dobra osobiste" - głosi komunikat. Podkreślono w nim, że na zrzeczenie się prawa do ochrony wizerunku pozwala Prawo Prasowe, "choć nikt znany publicznie z takiej możliwości wcześniej nie skorzystał".
"Nie wolno publikować w prasie danych osobowych i wizerunku osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe, jak również danych osobowych i wizerunku świadków, pokrzywdzonych i poszkodowanych, chyba że osoby te wyrażą na to zgodę" - głosi prawo prasowe z 1984 r. Zgodnie z nim "właściwy prokurator lub sąd może zezwolić, ze względu na ważny interes społeczny, na ujawnienie danych osobowych i wizerunku osób, przeciwko którym toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe".
Komunikat Króla informuje, że adwokat Krauzego przesłał mediom pismo informujące, "że nie powinny ukrywać jego danych osobowych". Jednocześnie dodał, że "będzie występował na drogę prawną przeciwko dziennikarzom 'pozornie' chroniącym dane osobowe, a w istocie naruszającym dobra osobiste Ryszarda Krauze".
"Ta medialna ofensywa może oznaczać, że przebywający od wielu miesięcy za granicą Krauze ma zamiar wrócić do Polski i stawić się w prokuraturze" - pisze "Dziennik". "Już z prokuratorskimi zarzutami zgodnie z prawem stanie się Ryszardem K., a to może negatywnie odbić się na giełdowych notowaniach akcji jego firm" - twierdzi gazeta.
Tymczasem w zeszły piątek warszawska prokuratura przesłuchała Ryszarda Krauzego i postawiła mu zarzut złożenia fałszywych zeznań - do czego biznesmen się nie przyznał. Prokuratura ujawniła te fakty dopiero teraz.
Rzecznik Prokom Investments SA Krzysztof Król w przesłanym mediom kolejnym oświadczeniu potwierdził, że Krauze stawił się w ubiegły piątek na przesłuchanie w terminie wyznaczonym przez Prokuraturę Rejonową w Warszawie. Nie chciał szerzej komentować sprawy.
"21 grudnia zostały wykonane czynności procesowe z udziałem Ryszarda K. Ryszardowi K. ogłoszone zostało postanowienie o przedstawieniu zarzutów i został on przesłuchany w charakterze podejrzanego. Ryszard K. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień" - brzmi komunikat rzeczniczki Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyny Szeskiej. Do przesłuchania doszło w prokuraturze.
Krauze był od końca sierpnia podejrzany o złożenie fałszywych zeznań (gdy jako świadek zeznawał 14 lipca w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa) oraz o utrudnianie śledztwa w sprawie przecieku - za co grozi do 5 lat więzienia.
Według "Wprost", biznesmen zeznał w lipcu, że 5 lipca w hotelu Marriott spotkał się z posłem Samoobrony Lechem Woszczerowiczem, ale nie wspomniał o spotkaniu z ówczesnym szefem MSWiA Januszem Kaczmarkiem.
Zarzutu dotychczas Krauzemu nie ogłaszano, bo przebywał za granicą. Krauze oświadczał wiele razy, że nie poczuwa się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Jeden z najbogatszych Polaków powtarzał, że nie zamierza się uchylać przed stawieniem się w prokuraturze, a jego nieobecność w Polsce jest związana z finalizacją projektów pozyskania źródeł surowców energetycznych, szczególnie w Kazachstanie i Republice Komi. Zapewniał, że stawi się "niezawodnie po powrocie do kraju".
Obrona chce umorzenia sprawy Krauzego, powołując się na wrześniową uchwałę Sądu Najwyższego, iż nie można stawiać zarzutu fałszywych zeznań komuś, kto przesłuchany jako świadek w śledztwie dotyczącym innego przestępstwa może usłyszeć zarzut popełnienia tego przestępstwa. Drugi argument wniosku o umorzenie odnosi się do innego stanowiska Sądu Najwyższego, który w kwietniu uznał, że z ustawy o policji wynika, że podsłuchy mogą być dowodami w postępowaniu karnym jedynie wobec ściśle określonego katalogu najgroźniejszych przestępstw - a ani w ustawie o policji, ani o CBA, ani o ABW - nie ma przestępstwa fałszywych zeznań w tym katalogu.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego oświadczała, że może zajmować się każdym przestępstwem, które godzi w bezpieczeństwo państwa - a taka sytuacja "ma miejsce w przypadku podejrzenia utrudnienia śledztwa i składania fałszywych zeznań przez wysokich funkcjonariuszy państwa i inne osoby publiczne".
15 listopada warszawska prokuratura cofnęła nakaz zatrzymania Krauzego. Był to m.in. efekt decyzji sądu, który 14 listopada uchylił środki zapobiegawcze wobec Kaczmarka, b. szefa policji Konrada Kornatowskiego i b. szefa PZU Jaromira Netzla. Sąd uznał wtedy m.in., że zastosowanie podsłuchów w tej sprawie było wadliwe. Prokuratura podawała, że decyzja o cofnięciu nakazu zatrzymania nie ma "jakiegokolwiek związku z treścią opinii prawnej, której autorem jest prof. Zbigniew Ćwiąkalski, albowiem opinia ta nie odnosiła się w żadnym stopniu do procesowej decyzji incydentalnej, jaką jest wydanie lub uchylenie nakazu zatrzymania podejrzanego".
Obecny minister sprawiedliwości jako ekspert przedstawił we wrześniu opinię prawną w sprawie m.in. legalności stosowania podsłuchów w sprawie o utrudnianie śledztwa ws. przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. Opinia stawiała tezę, że podsłuchy były bezpodstawne, wobec czego należałoby umorzyć sprawę.
"Dziennik" twierdzi, że Krauze miał ostrzec Andrzeja Leppera przed akcją CBA z powodu debiutu giełdowego Petrolinvestu, "najważniejszego przedsięwzięcia Krauzego". Według gazety, biznesmen chciał, "aby do debiutu nie wybuchła żadna bomba, a byłby nią bez wątpienia kryzys rządowy wywołany wyprowadzeniem Leppera w kajdankach z gabinetu przez CBA". (mg)