Zabójstwo lekarza w szpitalu w Krakowie. Były szef policji mówi, co trzeba "koniecznie sprawdzić"
- To bulwersujące zabójstwo. Możemy się zastanowić, czy nie popełniono błędów dotyczących zabezpieczeń w szpitalu. Na pewno trzeba dokładnie zbadać, czy wcześniejsze okoliczności nie wskazywały, że lekarz nie powinien być tam sam – mówi Wirtualnej Polsce gen. Andrzej Matejuk, były Komendant Główny Policji.
Jak przekazała Prokuratura Okręgowa w Krakowie, 35-letni funkcjonariusz Służby Więziennej usłyszał zarzut zabójstwa lekarza i usiłowania uszkodzenia ciała pielęgniarki. Do tragicznego zdarzenia doszło we wtorek przed południem. W krakowskim Szpitalu Uniwersyteckim doszło do ataku nożownika. Do gabinetu, w którym lekarz badał pacjentkę, wtargnął 35-letni mężczyzna i zaatakował medyka. Jak przekazała krakowska prokuratura, medykowi zadano nawet kilkadziesiąt ran kłutych. Napastnika ujęła ochrona, mężczyzna szybko trafił w ręce policji.
- W związku z tragicznym zdarzeniem mającym miejsce w Szpitalu w Krakowie Służba Więzienna potwierdza, że napastnikiem był funkcjonariusz Służby Więziennej legitymujący się 5-letnim stażem w formacji – przekazało Wirtualnej Polsce biuro prasowe Służby Więziennej. I jak dodało, z uwagi na dobro śledztwa i czynności podejmowane przez prokuraturę w tej sprawie Służba Więzienna nie udziela szczegółowych informacji o przebiegu służby sprawcy zdarzenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bodnar chce odwołania dyrektora SW. "Decyzja, która powinna zapaść"
Jak dokładnie doszło do tragicznego zdarzenia? I czy można było zapobiec śmierci szanowanego lekarza? Bezpośrednio po zdarzeniu pojawiły się informacje, że już wcześniej 35-letni sprawca kierował groźby pod adresem medyka.
Podczas briefingu prasowego rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie przekazała, że zamordowany lekarz nie zgłaszał nękania przez pacjenta. Pojawiło się natomiast zgłoszenie, że obecny podejrzany żądał od lekarza 20 tys. złotych zadośćuczynienia za rzekomo źle przeprowadzone leczenie.
Rzeczniczka podkreśliła, że lekarz zawiadomił o tym służby, jednak nie chciał wszczynać postępowania wobec podejrzanego. - Nie mogę wykluczyć, czy były inne sytuacje, o których pan doktor nie informował organów ścigania - przyznała Bożek-Michalec.
Zdaniem gen. Andrzeja Matejuka, byłego szefa polskiej policji, jeśli wcześniej pojawiały się groźby wobec lekarza, a on mimo to, nie chciał wzmocnionej ochrony, to zapewne była to indywidualna decyzja medyka.
- Sprawę od strony ministerstwa sprawiedliwości będzie dokładnie wyjaśniał specjalnie powołany zespół. Prokuratura już prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa. Zespół musi wyjaśnić, czy zabójca, który był strażnikiem więziennym, już wcześniej nie sprawiał wrażenia osoby niebezpieczniej, bądź nie miał zaburzeń psychicznych, które wskazywałyby na możliwość popełnienia takiego czynu. A śledczy muszą ustalić, czy personel szpitala, przełożeni wiedzieli o ewentualnym zagrożeniu życia lekarza i czy coś z tym zrobili – mówi WP gen. Andrzej Matejuk
I jak zauważa, jeśli medyk miał jakieś obawy, trzeba sprawdzić, czy się dzielił tym z kimś w pracy.
- Jeśli były wcześniejsze sygnały, trzeba koniecznie ten wątek sprawdzić – podkreśla były szef polskiej policji.
Według gen. Matejuka, po takim wydarzeniu dyrekcja szpitala, ministerstwo i służby robią analizę tego zdarzenia.
- I zastanawiają się, gdzie były słabe punkty. Są sprawdzane procedury bezpieczeństwa dotyczące zabezpieczeń technicznych i fizycznych czy osobowych. Trzeba dokładnie zbadać, czy okoliczności nie wskazywały, że lekarz nie powinien być tam sam – komentuje gen. Andrzej Matejuk.
W jego ocenie w szpitalu, który jest miejscem otwartym dla pacjentów, trudno, żeby wprowadzać pod każdym gabinetem ochroniarza.
- Bywam w szpitalach, są tam agencje ochrony. Na pewno trzeba byłoby wzmocnić je personalnie i jakościowo. Może warto byłoby dopuścić, w sytuacji, kiedy policjant przyjeżdża z osobą podejrzaną o przestępstwo do szpitala, by ten uczestniczył we wstępnych czynnościach w gabinecie lekarskim? Jeżeli pacjent jest agresywny, powinna być procedura, że nie zostaje z lekarzem sam – uważa były komendant główny polskiej policji.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualna Polska