WIOŚ walczy z samorządem w Suchej Beskidzkiej o stację monitorującą poziom smogu
Spór, jaki od miesięcy trwa pomiędzy suskimi samorządowcami a Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska wszedł w nową fazę. Po odłączeniu prądu od stacji monitorującej jakość powietrza, pojawił się sposób na rozwiązanie konfliktu.
Przyczyną wspomnianego sporu jest jakość powietrza w Suchej Beskidzkiej i jej okolicach. Od wielu miesięcy poziom pyłu zawieszonego (smogu) jest jednym z najwyższych w Małopolsce. A stacja postawiona przez WIOŚ miała monitorować stan powietrza i zdiagnozować problem zanieczyszczenia.
Jednak suscy radni postanowili działać na przekór inspektorom i zobowiązali burmistrza do wyłączenia stacji. Odłączenie prądu od urządzenia sprawdzającego stan zanieczyszczenia, miało być metodą na walkę ze smogiem.
Zgodnie z wolą samorządowców, WIOŚ usunął niechcianą stację pomiaru smogu, ale nie dał za wygraną - znalazł się inny sposób.
- Mamy obowiązek monitorować stan powietrza w miejscach, gdzie poziom zanieczyszczeń jest podwyższony - mówi Wirtualnej Polsce Paweł Ciećko, dyrektor małopolskiego WIOŚ. - Wszystko jest komentowane w niepotrzebnych emocjach, dlatego nie chcę się wdawać się w komentarze i dyskusje z burmistrzem czy radnymi - dodaje.
- Urządzenie monitorujące będzie przeniesione z terenu gminnego na taki, który należy do Skarbu Państwa. Dzięki temu wypełnimy swoje obowiązki i wszystkie pomiary będą na bieżąco kontrolowane - kończy Ciećko.
Burmistrz Suchej Beskidzkiej uważa, że stałe monitorowanie jakości powietrza jest jak ciągłe badanie chorego pacjenta, które nie skutkuje jednak rozpoczęciem jakiegokolwiek leczenia - stąd kontrowersyjne decyzje suskich radnych.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .