Trafiła do zakopiańskiego szpitala. Podawała fałszywe dane. W końcu udało się ustalić jej tożsamość
Poszukiwana od 25 lat kobieta znalazła się w zakopiańskim szpitalu. Podczas weryfikacji danych, okazało się, że przez ten cały czas oszukiwała wszystkich swoich znajomych.
23.09.2015 | aktual.: 27.09.2015 08:40
Historia zaczęła się, kiedy do zakopiańskiego szpitala przewieziono kobietę. Po wstępnej procedurze weryfikacyjnej, okazało się, że pacjentka nie jest ubezpieczona oraz nie widnieje w ewidencji ludności. Co więcej, podawane przez kobietę personalia nie istniały w Polsce.
W tej sytuacji, zespół śledczych wszczął sprawę wyjaśniającą.
- Chodziliśmy ze zdjęciem i pokazywaliśmy je ludziom - mówi jeden ze śledczych zakopiańskiej policji. - Nie było odzewu. Kiedy wyczerpaliśmy wszystkie możliwości, zwróciliśmy się do mediów, by pomogli nagłośnić sprawę - wyjaśnia.
- Wtedy odzew był niesamowity - w internecie, w social mediach - wszędzie pojawiały się informacje, że znają tę kobietę. Jedni z Huty, drudzy z Bochni, inni z okolic Krakowa. Wszędzie opisywali ją jako "swoją dobrą znajomą" - relacjonuje śledczy.
W ostatnim czasie kobieta zamieszkała w Zakopanem. Była tam rozpoznawana, ponieważ sprzedawała oscypki w charakterystycznym miejscu. Każdy ją znał, ale nikt pod prawdziwym nazwiskiem.
- W końcu zgłosiła się do nas prawdziwa rodzina kobiety z informacją, że to ich zaginiona 25 lat temu ciocia Ania. Jednak w dniu, kiedy odnaleźli się krewni, kobieta zmarła - mówi dalej policjant.
W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że przez 25 lat kobieta ukrywała się przed rodziną, zmieniając co kilka lat miasto i personalia. Nigdy, nikomu nie podawała swoich prawdziwych danych.
- Przeszukując setki profili osób zaginionych, nie udało się wcześniej namierzyć tej pani. Teraz sprawę możemy zamknąć - mówi WP policjant.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .