Proces w sprawie przemytu narkotyków z Nepalu
Proces w sprawie przemytu z Nepalu i Tajlandii 14 kg haszyszu rozpoczął się we wtorek w Krakowie. Przed sądem stanęli organizator przemytu i kurier, przewożący 7-kilogramowy ładunek. Kurier odsiedział już w tej sprawie 2,5 roku więzienia w tajskim więzieniu.
Prokuratura oskarżyła 32-letniego Adama W. o próbę wprowadzenia do obrotu w Nepalu i Tajlandii prawie 7 kg haszyszu. Zarzut zorganizowania przemytu co najmniej 14 kg haszyszu na tej samej trasie postawiła 42-letniemu biznesmenowi z branży włókienniczej Robertowi P.
Początek sprawie dało zatrzymanie w 1997 roku na lotnisku w Bangkoku Adama W. ubranego w kamizelkę, zawierającą prawie 7 kg sprasowanego haszyszu. Posługujący się fałszywym paszportem holenderskim Adam W. skazany został przez tajski sąd na karę 5 lat więzienia (zmniejszoną o połowę z powodu przyznania się do winy) i karę tę odbył w całości. Po powrocie do Polski został zatrzymany na lotnisku w Balicach.
Przyznał się do winy i wyjaśnił, że na zlecenie nieznajomego mężczyzny miał przewieźć narkotyki z Katmandu w Nepalu przez Bangkok w Tajlandii do Zurychu, posługując się holenderskim paszportem. Za wykonanie zadania miał otrzymać tysiąc dolarów.
UOP ustalił, że mężczyzną tym był Robert P. Pomocne w tych ustaleniach okazały się bilingi telefoniczne, listy z więzienia i zeznania innego kuriera, który również w tym samym czasie odbywał karę w tajskim więzieniu. Kurier ten, skazany już przez sąd w Poznaniu na 3 lata pozbawienia wolności, zidentyfikował zleceniodawcę, który zobowiązywał się również do udzielania pomocy prawnej i finansowej w razie "wpadki" kuriera.
Jak wynikało z ustaleń, Robert P. takiej pomocy rzeczywiście udzielał. Nie przyznał się jednak do zarzucanego mu przemytu ponad 14 kg haszyszu. Przed sądem wyjaśnił, że odwiedzając znajomego w więzieniu zainteresował się przebywającymi tam innymi Polakami.
W krajach azjatyckich często widuje się plakaty organizacji charytatywnych ze zdjęciami więźniów, wzywające do udzielenia im bezinteresownej pomocy - wyjaśnił sądowi. O celu swojego pobytu w Katmandu i Bangkoku powiedział, że szukał w Azji pomysłu na życie. Miał zamiar kupić wytwórnię dywanów w Nepalu lub zająć się tekstyliami.
Grozi mu kara do 15 lat pozbawienia wolności. Kurierowi Adamowi W. grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności. (an)