Policjanci kradli podczas służby? Grozi im 10 lat
Dwaj byli krakowscy policjanci odpowiedzą przed sądem za niedopełnienie obowiązków, przekroczenie uprawnień i kradzieże, dokonywane podczas służby - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska.
Byłych funkcjonariuszy Grzegorza G. i Dominika T. prokurator oskarżył o to, że w 2008 roku i w styczniu 2009 roku przekraczali swoje uprawnienia lub nie dopełniali obowiązków, dokonując przestępstw w czasie pełnienia obowiązków służbowych.
Według prokuratury ówcześni funkcjonariusze ogniwa patrolowo-interwencyjnego krakowskiej policji, m.in. legitymując mężczyznę w miejscu jego zamieszkania, zabrali z jego szafy aparat fotograficzny, kamerę i minitelewizor. Jak informuje prokuratura, aparat fotograficzny i kamerę znaleziono w czasie przeszukania mieszkań podejrzanych policjantów.
Podczas innej interwencji policjanci - według prokuratury - zabrali znajdującej się pod wpływem alkoholu kobiecie 200 zł, a innej kobiecie, która uciekała na widok radiowozu, telefon komórkowy. Kobieta poprosiła o pomoc w znalezieniu telefonu, ale - jak twierdzi prokuratura - Dominik T., oświetlając teren, celowo pominął miejsce wskazane przez pokrzywdzoną. Po jej odejściu policjant odnalazł aparat i przywłaszczył go sobie.
Wśród zarzutów, za które oskarżeni odpowiedzą przed sądem, znajduje się także pobicie mężczyzny, który w jednym z krakowskich hipermarketów ukradł dwie butelki wódki o wartości 60 zł. Skuty mężczyzna był bity pałką w komisariacie, a następnie wywieziony za miasto, pobity i tam pozostawiony.
Podejrzani mają także zarzut obrabowania zmarłego. Jak twierdzi prokuratura, policjanci w styczniu ub. r. przybyli na miejsce zgłoszonego zgonu mężczyzny. Denat miał w ręce telefon komórkowy. Kiedy funkcjonariusze policji pozostali sami w jego mieszkaniu - Dominik T. zabrał z ręki zmarłego telefon komórkowy i umieścił w jego miejsce inny telefon, znaleziony przypadkowo w mieszkaniu. Zabrany z mieszkania aparat telefoniczny przekazał koledze Grzegorzowi G. Po miesiącu Grzegorz G. odsprzedał ten aparat Dominikowi T. za 100 zł.
Przesłuchiwany w charakterze podejrzanego Dominik T. przyznał się do czterech z sześciu zarzucanych mu przestępstw. Nie przyznał się do pobicia zatrzymanego mężczyzny oraz do kradzieży 200 zł na szkodę kobiety, którą legitymowali.
Grzegorz G. nie przyznał się do popełnienia tych czynów. Nie przyznał się też do niedopełnienia obowiązków związanych z interwencją, w czasie której uciekającej kobiecie wypadł z kieszeni telefon komórkowy. Wtedy - zdaniem prokuratury - dopuścił do przywłaszczenia przez Dominika T. telefonu komórkowego tej kobiety, a o tym czynie nie powiadomił swoich przełożonych i organów ścigania.
Obu oskarżonym grozi do 10 lat więzienia.