Najbiedniejsi w najlepszych mieszkaniach
Gmina rozdaje mieszkania komunalne w
najbardziej atrakcyjnych miejscach Krakowa: przy ul. Szewskiej,
Zwierzynieckiej, na Kazimierzu - pisze "Dziennik Polski".
09.09.2006 | aktual.: 09.09.2006 07:51
W ten sposób marnowane są pieniądze miejskie na gigantyczną skalę. Te mieszkania powinny być wystawione na przetarg - uważa Wiesław Misztal, wiceprzewodniczący Rady Miasta.
W 2006 r. gmina przydzieliła mieszkania komunalne m.in. przy ul. Topolowej, Prusa, na Placu Wolnica. Największe z nich ma 99 metrów powierzchni i znajduje się na pl. Kossaka. Drugie przy ul. Sobieskiego (85 m kw) przyznane zostało jako lokal socjalny, a więc o czynszu za metr kw. poniżej złotówki. Ze wszystkich 116 mieszkań ok. 20 znajduje się w centrum miasta, na Kazimierzu, w centrum starego Podgórze lub w najbardziej atrakcyjnej części Krowodrzy (Zwierzyniec, Łobzów).
Za sprzedaż ok. 100 metrowego mieszkania w centrum Krakowa gmina mogłaby kupić kilka małych na peryferiach miasta, od spółdzielni czy deweloperów._ Dzięki temu więcej rodzin mogłoby dostać od gminy mieszkania i to nie luksusowe, ponieważ na takie ich nie stać. Przecież do lokali komunalnych kierowane są najbiedniejsze rodziny. Z czego one płacą czynsz za mieszkanie powyżej 70 m kw?_ - zastanawia się Wiesław Misztal. Jego zdaniem, rozdanie najbiedniejszym dużych mieszkań w centrum miasta to marnotrawienie pieniędzy.
Teraz za jeden metr kw. w ścisłym centrum miasta trzeba zapłacić ok. 10 tys. zł, na rynku wtórnym nieco mniej. Poza atrakcyjnymi obszarami cena jest od 3 do 5 tys. niższa. To oznacza, że gmina straciła wynajmując te mieszkania komunalne kilka tysięcy zł na każdym metrze. Mogłaby bowiem mieć tyle samo mieszkań, ale za niższą cenę. Dla mnie to jest afera, a straty idą w kilkadziesiąt milionów zł. Przecież teraz nawet za 27 metrowe mieszkanie na Kazimierzu właściciel chce 300 tys. zł i jeszcze twierdzi, że to okazja - mówi Wiesław Misztal.
Edward Siatka, wicedyrektor Wydziału Mieszkalnictwa Urzędu Miasta nie zgadza się z taką argumentacją. Kilka lat temu była inna sytuacja na rynku mieszkaniowym, nie mogliśmy przewidzieć, że ceny tak bardzo pójdą w górę. Poza tym większość dużych mieszkań to są strychy, za których adaptację zapłacili ich najemcy - mówi. (PAP)