Na Dolnym Śląsku rzeki w 23 miejscach płyną powyżej stanów alarmowych
Ponad 1,8 tys. razy interweniowali strażacy minionej nocy w związku z ulewami w całej Polsce. Najtrudniejsza sytuacja była na Dolnym Śląsku i w Małopolsce. Jak informują służby na Dolnym Śląsku przekroczone zostały stany alarmowe na 23 wodowskazach w regionie, zaś ostrzegawcze na 15 oraz alarmy powodziowe w 12 gminach i powiatach.
Powyżej stanów alarmowych na Dolnym Śląsku płyną m.in. rzeki Bóbr, Nysa Łużycka, Kwisa oraz mniejsze rzeki w powiecie zgorzeleckim - Miedzianka i Witka. - Mamy przekroczonych 23 stanów alarmowych oraz 15 ostrzegawczych, ale sytuacja powodziowa powoli się stabilizuje - przekazał dyżurny Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego we Wrocławiu.
W związku z sytuacją hydrologiczną w regionie obowiązują pogotowia przeciwpowodziowe w piętnastu miejscach, w tym m.in. w gminie Bogatynia, Zgorzelec i Świeradów Zdrój oraz w powiatach jeleniogórskim, wałbrzyskim i bolesławieckim. Z kolei alarmy powodziowe wprowadzono w dwunastu gminach i powiatach m.in. w Marciszowie, Mysłakowicach oraz Janowicach Wielkich, w powiecie kamiennogórskim i mieście Kamienna Góra oraz w mieście Jelenia Góra.
W poniedziałek wojewoda dolnośląski Aleksander Marek Skorupa poinformował, że najtrudniejsza sytuacja jest w zlewniach rzek Bóbr oraz Nysy Łużyckiej, czyli w powiatach kamiennogórskim i zgorzeleckim. Zdecydowano o alarmowych zrzutach wody ze Zbiornika Pilchowice, który leży na rzece Bóbr. Niepokój budził również wysoki stan rzeki Miedzianka, która przepływa przez Bogatynię (miasto ucierpiało w powodzi w 2010 r.). Poinformowano, że w kwestii zlewni rzek Nysa Łużycka, Miedzianka i Witka polskie służby są w stałym kontakcie ze służbami w Czechach i Niemczech.
Liczne podtopienia
Minionej nocy w związku z potężnym frontem burzowym, który przeszedł przez Polskę strażacy interweniowali ponad 1, 8 tys. razy. Ponad 300 razy interweniowali strażacy w Małopolsce. Najpoważniejsza sytuacja była w Skale, Sułoszowej i Krzeszowicach. Jak poinformowała rzeczniczka wojewody małopolskiego Monika Frenkiel, późnym wieczorem w Krzeszowicach na osiedlu Nad Filipówką trwało umacnianie workami z piaskiem wałów przy potoku i zabezpieczanie osiedla przed zalaniem.
Tam, gdzie przeszły ulewy, strażacy wypompowywali wodę z zalanych piwnic, usuwali powalone drzewa i złamane konary. W kilku miejscowościach powiatu miechowskiego trzeba było ewakuować mieszkańców, w sumie około 30 osób.
Na Dolnym Śląsku, w związku z opadami, które występują od niedzieli, najtrudniejsza sytuacja była w powiecie kamiennogórskim. W gminie Marciszów w kilku miejscach rzeka przelała się przez wały. Największe szkody jednak w miejscowościach powiatu kamiennogórskiego spowodowała woda, która po intensywnych opadach spływała z pól i gór. Podtopionych zostało kilkadziesiąt gospodarstw w okolicach Kamiennej Góry oraz gminach Lubawka i Marciszów. Chodzi m.in. o Czadrów, Krzeszów, Jawiszów, Przedwojów, Janiszów, Dębrznik, Szarocin, Marciszów, Opawę, Jarkowice, Miszkowice i Niedamirów.
Podtopienia odnotowano też w miejscowościach powiatów wałbrzyskiego, jaworskiego, jeleniogórskiego oraz zgorzeleckiego. Częściowo podtopiona została również miejscowość Morzyna w powiecie wołowskim, gdzie woda z okolicznego stawu przelała się przez wał. Zalanych i uszkodzonych zostało wiele lokalnych dróg.
Zdaniem służb wojewody dolnośląskiego w najbliższych dniach w regionie będą występowały opady deszczu, ale nie będą one miały charakteru ciągłego. - To korzystniejsze prognozy, niż te z zeszłego tygodnia. Liczymy, że opady nie spowodują większego zagrożenia powodziowego niż dotychczas - ocenił w poniedziałek wojewoda.