Koniec "eldorado" dla meleksów. Od nowego roku wchodzą ograniczenia. Będzie bezpieczniej?
W szczycie sezonu turystycznego nie ma dnia, by turyści i mieszkańcy okolicy Starego Miasta nie skarżyli się na styl jazdy kierowców niewielkich pojazdów elektrycznych, czyli popularnych meleksów. Brawura, zajeżdżanie drogi pieszym i blokowanie ulic - to główne zarzuty. Sytuacja ma poprawić już od przyszłego roku.
Po Krakowie jeździ 264 meleksów, głównie po okolicach Rynku i Kazimierza. Nie wszyscy jednak znają w praktyce przepisy ruchu drogowego i, albo jeżdżą brawurowo wymuszając pierwszeństwo przed pieszymi na chodnikach, albo żywiołowo wchodzą w zakręty, by zaimponować pijanym klientom. Takie zachowanie nie podoba się ani turystom, ani mieszkańcom. Wspólnie domagali się ogrania w ilości pojazdów i większej kontroli nad nimi.
Teraz do grona tych osób dołączyli urzędnicy wraz z prezydentem. Jacek Majchrowski podpisał rozporządzenie, które wprowadza dość duże ograniczenia dla meleksiarzy.
Najważniejsza zmiana, to ograniczenie ilości - będzie ich 130. Mają jeździć na przemian w dni parzyste i nieparzyste, po 65 na dobę. Właściciele będą musieli też ujednolicić kolorystykę.
Urzędnicy myśleli również, by wprowadzić ograniczenia w ruchu meleksów wokół Rynku Głównego - tak, jak obecnie jest na Grodzkiej, Senackiej i Kanoniczej - ale Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał wprowadzone zakazy za nielegalne. Dlatego również na Trakcie Królewskim będą mogły poruszać się pojazdy, o ile sąd nie zmieni zdania w tej sprawie.
Zmiany, które w założeniu mają poprawić bezpieczeństwo i estetykę miasta, mają wejść w życie od 2016 roku. Te zdecydowanie nie podobają się przedsiębiorcom - uważają je za godzące w wolność prowadzenia swojego biznesu i nie wykluczają walki o swoje interesy przed "Temidą".
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .