Trwa ładowanie...

Idą do pralni, żeby wysłać maila

Klaudia wpada na godzinę do pralni, pije kawę, plotkuje, a brudy się piorą. To nie jest scena z amerykańskiego serialu. W Krakowie powstały dwie samoobsługowe pralnie, w których nie dość, że zrobi pranie, to i odpiszesz na maile, czy nadrobisz czytelnicze zaległości. Pod Wawel dotarła moda na samoobsługowe pralnie.

Idą do pralni, żeby wysłać mailaŹródło: Gazeta Krakowska
d47ekxe
d47ekxe

Popularne w USA i na Zachodzie pralnicze kombinaty, zaczynają nieśmiało wyrastać na Starym Mieście. Ewa Partyka, szefowa pralni PePe przy ul. Dietla, która działa od trzech tygodni, prorokuje, że za parę lat z podobnych usług będzie można skorzystać przy każdej większej ulicy w mieście. Tak jest na przykład w Paryżu, gdzie Ewa mieszkała. Pierwszą pralnię krakowską Frania Cafe przy ul. Wrzesińskiej otwarli studenci.

Był lipiec. Choć jej pomysłodawcy: Aleksandra Miarecka i Andrzej Radwański nie mieli pieniędzy na reklamę, miejsce i tak od razu zwęszyli studenci, obcokrajowcy i okoliczni mieszkańcy. Między nimi była też i Klaudia. Przez 16 lat mieszkałam w Brukseli i tam jest to zwyczajna oferta- zauważa. Gdy po powrocie odkryłam takie miejsce w Krakowie, zrezygnowałam nawet z własnej pralki. Wolę przychodzić tutaj.

Klaudia przynosi swoje brudne ciuchy do Frani Cafe raz na dwa tygodnie. Zanim się wypierze, zdąży poczytać książkę na wygodnej kanapie lub porozmawiać z obcokrajowcami. Usługa kosztuje ją 14 złotych (z suszeniem). Gdyby była studentką, zapłaciłaby dwa złote mniej. Ceny w otwartej trzy tygodnie temu kolejnej krakowskiej pralni są porównywalne. By wyprać sobie brudne rzeczy u PePe-go, trzeba mieć w kieszeni 12 złotych. Żak wysuszy je za darmo.

Ewa Partyka, zanim uruchomiła ten interes pod Wawelem, napatrzyła się na sposób funkcjonowania samoobsługowych pralni w Paryżu. Korzystali z niej zwykle emigranci, a to Chińczycy, a to przybysze z Afryki- opowiada. Pomyślałam, że można by i u nas taką otworzyć dla tych wszystkich, którzy mają dość prania w rękach, czy wożenia brudnej bielizny do rodziców. Szybko okazało się, że nie tylko brać studencka potrzebuje takich miejsc.Do PePe-go przychodzą starsi ludzie z grubymi zasłonami i wielkimi obrusami, są też jednak i tacy klienci, którzy podjeżdżają na ul. Dietla dobrymi samochodami.

d47ekxe

Niektórzy niosą brudy w walizkach, inni w płóciennych siatach. Przy wejściu dostają żeton, który uruchamia pralkę. Do tej największej można wsadzić naraz prawie 10 kilogramów. Potem zostaje tylko kanapa, gazeta, internet, bądź zwykłe plotki. Niektórzy są tak zagadani, że przez zapomnienie zostawiają w pralkach część swojej garderoby. W biurze rzeczy znalezionych u PePe-go są już na przykład męskie slipki i kilka skarpetek nie do pary.

Katarzyna Kachel

d47ekxe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d47ekxe
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj