Świat"Kradzież napisu z Auschwitz to wypowiedzenie wojny"

"Kradzież napisu z Auschwitz to wypowiedzenie wojny"

Izraelski instytut upamiętniający ofiary Holokaustu Jad wa-Szem jest oburzony kradzieżą tablicy z napisem "Arbeit macht frei" z bramy obozu Auschwitz. - Akt ten stanowi rzeczywiste wypowiedzenie wojny ze strony elementów, których tożsamości nie znamy, ale podejrzewam, że chodzi tu o neonazistów kierujących się nienawiścią do obcych - oświadczył dyrektor instytutu.

"Kradzież napisu z Auschwitz to wypowiedzenie wojny"
Źródło zdjęć: © AFP

- Znak ten stał się symbolem mordu dokonanego na sześciu milionach Żydów w czasie Holokaustu - powiedział dyrektor Jad wa-Szem, Awner Szalew. Dodał, że jest zszokowany i określił kradzież jako "atak na pamięć o Holokauście".

- Ci ludzie chcą cofnąć Europę o 70 lat, do ponurych czasów śmierci i zniszczenia - dodał.

- Jestem pewien, że polskie władze zrobią wszystko co trzeba, aby zatrzymać tych kryminalistów i ich osądzić - powiedział dyrektor Jad wa-Szem.

Do kradzieży tablicy z bramy nazistowskiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz doszło w piątek nad ranem. Napis "Arbeit macht frei", który jest jednym z symboli obozu, wykonali więźniowie z komanda ślusarzy pod kierownictwem Jana Liwacza (numer obozowy 1010). Mieli świadomie odwrócić literę B, jako zakamuflowany przejaw nieposłuszeństwa.

Rzecznik Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Jarosław Mensfelt uważa, że kradzież nie była przypadkowa. Sprawcy musieli być dobrze przygotowani: wiedzieć, jak wejść na teren placówki i jak zdjąć tablicę.

Obecnie na historycznej bramie umieszczona została wykonana współcześnie kopia napisu. Była ona używana, gdy w 2006 roku konserwacji został poddany oryginalny napis.

"Koniecznie odnaleźć napis"

Skradziony napis "Arbeit macht frei" należy koniecznie odnaleźć - podkreślił w piątek w Berlinie przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Auschwitz Noach Flug. - Ten napis i sam obóz będą opowiadać o tym, co się wydarzyło, także wtedy, gdy my, którzy przeżyliśmy, już nie będziemy mogli o tym mówić - dodał Flug.

Międzynarodowy Komitet Auschwitz podkreślił, że napis przypominał nie tylko o cierpieniach więźniów, ale także o ich oporze. Komitet wyraził nadzieję, że środki bezpieczeństwa w muzeum Auschwitz zostaną zaostrzone.

"Wstrętny czyn" i "błąd policji"

Izraelski wicepremier i minister ds. rozwoju regionalnego Silwan Szalom określił kradzież szyldu jako "wstrętny czyn, który ma charakter profanacji".

- Ten gest świadczy po raz kolejny o wrogości i przemocy wobec Żydów - podkreślił.

- Jesteśmy zbulwersowani tą wiadomością - oświadczył natomiast rzecznik prasowy izraelskiego MSZ Jigal Palmor. - To może być jedynie czyn osoby obłąkanej. Mamy całkowite zaufanie do polskich władz, że znajdą sprawcę - zadeklarował. Z kolei izraelski minister informacji i diaspory Yuli Edelstein skomentował kradzież tablicy jako "największy błąd polskiej policji". Członek prawicowego Likudu wyraził również zaniepokojenie rosnącą liczbą antysemickich incydentów na całym świecie.

"To był symbol"

- Ta kradzież z jednej strony zaskakuje, a z drugiej napawa głębokim smutkiem - skomentował prezes Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich Grzegorz Rosengarten.

- To jest rzecz, która od dziesiątek lat była symbolem dla Polaków więzionych w tym obozie, a później także dla innych narodowości. To symbol uciemiężenia; bardzo ważny, o ile nie najważniejszy symbol tego miejsca. Dla byłych więźniów ta sytuacja jest niepojęta. Nie jest to dzieło przypadkowych ludzi - powiedział Rosengarten.

L. Kaczyński: jestem wstrząśnięty

Prezydent Lech Kaczyński wydał oświadczenie: "Jestem wstrząśnięty i oburzony kradzieżą dokonaną dzisiaj w nocy na terenie byłego niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Skradziono rozpoznawalny na całym świecie symbol cynizmu i okrucieństwa hitlerowskich oprawców oraz męczeństwa ich ofiar. To czyn godny najwyższego potępienia."

"Proszę, by uczyniono wszystko, co konieczne dla wykrycia i ukarania sprawców. Apeluję do wszystkich Rodaków, którzy mogą pomóc organom ścigania w odnalezieniu skradzionej tablicy. Naszym wspólnym zadaniem jest przywrócić ją miejscu, w które jest wpisana, a z którego dziś została siłą wydarta."

Apel o oddanie tablicy

"Apeluję do sprawców kradzieży o zwrot tablicy. Proszę, oddajcie ją z szacunku dla cierpienia ponad miliona ofiar zamordowanych w tym nazistowskim obozie, największym cmentarzu ludzkości. Zabierając tablicę, podnieśliście rękę na ich pamięć, a to jest niedopuszczalne" - napisał Jerzy Buzek w specjalnym oświadczeniu, wydanym po incydencie.

Bartoszewski o kradzieży

"Kradzież napisu z bramy będącej wejściem do miejsca męczeństwa ojca Maksymiliana Kolbego w katolickiej Polsce powinna budzić szczególne oburzenie, podobnie jak zbezczeszczenie klasztoru na Jasnej Górze" - oświadczył pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego Władysław Bartoszewski, który również był więziony w Auschwitz.

Według niego, kradzież ta "stanowi gwałt na miejscu świętym dla naszej pamięci narodowej". "Brama ta wiodła bowiem do obozu Auschwitz I, w którym od początku istnienia przebywali przede wszystkim polscy więźniowie polityczni" - podkreślił Władysław Bartoszewski.

Były minister spraw zagranicznych wyraził też nadzieję, że organy ścigania wykażą się "energicznością i sprawnie ustalą sprawców kradzieży".

"Bulwersuje i napawa smutkiem"

- To rzecz bulwersująca, która nie powinna mieć miejsca. Ta kradzież z jednej strony zaskakuje, a z drugiej napawa głębokim smutkiem - skomentował kradzież prezes Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich Grzegorz Rosengarten.

- To jest rzecz, która od dziesiątek lat była symbolem dla Polaków więzionych w tym obozie, a później także dla innych narodowości. To symbol uciemiężenia; bardzo ważny, o ile nie najważniejszy symbol tego miejsca - powiedział Rosengarten. - Dla byłych więźniów ta sytuacja jest niepojęta. (...) Nie jest to dzieło przypadkowych ludzi - dodał.

Chrześcijańskie Stowarzyszenie Rodzin Oświęcimskich powstało w 1998 roku. Skupia byłych więźniów, w tym wielu spośród deportowanych do Auschwitz 14 czerwca 1940 roku w pierwszym transportem obozu, rodziny więźniów Auschwitz oraz ludzi zainteresowanych problematyką obozu.

Zdrojewski: to budzi odrazę

Bogdan Zdrojewski zapewnił, że jego resort "zrobi wszystko, by pomóc w prowadzeniu dochodzenia". - Dzisiejsze wydarzenia na terenie obozu Auschwitz to haniebny wyraz braku poszanowania pamięci więzionych i zamordowanych tam osób. Jestem tym faktem przybity i zszokowany. Polskie władze zrobią wszystko, by schwytać i osądzić sprawców kradzieży - zapewnił Zdrojewski. W opinii ministra, "ten akt zbezczeszczenia miejsca kaźni i śmierci milionów ludzi musi budzić odrazę". - Ktokolwiek się go dopuścił, musi ponieść surową karę - dodał.

Polski premier rozmawia z prezydentem Izraela

Stosunki polsko-izraelskie, kryzys gospodarczy, sprawy klimatyczne oraz kwestia kradzieży napisu "Arbeit macht frei" z byłego obozu Auschwitz-Birkenau - to główne tematy rozmów premiera Donalda Tuska z prezydentem Izraela Shimonem Peresem, które odbyły się przy okazji międzynarodowego szczytu klimatycznego w Kopenhadze.

Szef kancelarii premiera Tomasz Arabski powiedział, że premier polecił ministrowi spraw wewnętrznych podjęcie pilnych działań, by niezwłocznie wyjaśnić sprawę kradzieży. Tusk wyraził też nadzieję, że uda się szybko znaleźć sprawców.

"Bolesne, okrutne, niestosowne"

Kradzież tablicy ma też oddźwięk w Niemczech. Wiceprezydent Centralnej Rady Żydów w Niemczech Dieter Graumann nazwał wydarzenie szokującym, bolesnym, okrutnym i niestosownym. - Stało się zło - powiedział wiceprezydent Graumann.

Nadzieję na jak najszybsze wyjaśnienie sprawy wyraziło niemieckie MSZ. - Mamy nadzieję, że sprawa zostanie jak najszybciej wyjaśniona i że wyrządzone szkody zostaną naprawione - powiedział rzecznik ministerstwa Andreas Peschke.

"Zniknęła część historii"

Również we Włoszech z oburzeniem, konsternacją i potępieniem przyjęto informację o kradzieży napisu "Arbeit macht frei". Dyrektor powstającego w Rzymie Muzeum Holokaustu Marcello Pezzetti wyraził pełną solidarność z dyrekcją muzeum Auschwitz-Birkenau. - Jestem zasmucony tym aktem barbarzyństwa, który obraża rodziny i ocalałych - oświadczył Pezzetti.

Wspólnota żydowska z Florencji w wydanej nocie oświadczyła, że jest wstrząśnięta kradzieżą napisu i nazwała to "ciężką zniewagą dla pamięci". "Niedopuszczalne pogwałcenie tego miejsca, kradzież symbolu jednej z największych tragedii współczesnej historii i upokorzenia człowieka ciężko nas dotyka i powinna zachęcić wszystkich do refleksji" - podkreślono w oświadczeniu.

Były więzień Auschwitz Piero Terracina nazwał to, co się stało, profanacją. - Zniknęła część historii - powiedział włoskiej agencji Ansa.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
obóznazistakradzież
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)