Koziński: Senat to nowa jakość czy bastion opozycji? Póki co raczej to drugie (Opinia)
Głosowanie w sprawie ustawy dyscyplinującej sędziów w Senacie to polityczny chrzest Tomasza Grodzkiego. Poszło mu nieźle, choć zabrakło kropki nad i.
17.01.2020 16:53
Tomasz Grodzki pewnie nie przypuszczał, że próg wejścia do głównego nurtu polityki jest aż tak bolesny. Ledwo został marszałkiem, a natychmiast musiał się zderzyć z serią ostrych ataków. I politycznych, i osobistych, bo nagle pojawili się świadkowie twierdzący, że brał łapówki za leczenie w szpitalu.
Tymczasem Grodzki od początku chciał być ofensywny, nie tylko się bronić. Zapowiadał, że kierowany przez niego Senat pokaże, że polityka może być inna. Głosowanie nad ustawą dyscyplinującą sędziów było dla niego politycznym chrztem – pierwszym poważnym wyzwaniem dla Senatu ułożonego według jego wizji. Jak mu poszło?
Mogło być gorzej
Na pewno duży plus dla Grodzkiego, że udało się w Senacie uniknąć jakiejś żenującej pyskówki, nawalanki politycznej przy okazji tej ustawy. Nakręcane od tygodni emocje wokół niej mogły się udzielić senatorom – ale nic takiego nie miało miejsca. Izba zadumy i refleksji pod tym względem nie zawiodła.
W czasie tej dyskusji widać też było, że pomysł Grodzkiego na izbę wyższą parlamentu to chęć zamiany jej w bastion opozycji. To akurat nie dziwi, gdyby PiS znajdował się w opozycji, a udało mu się przejąć kontrolę nad Senatem, zrobiłby identycznie. Logika politycznych łupów jest pod tym względem w Polsce uniwersalna.
To dlatego w Senacie tak swobodnie się czują Komisja Wenecka, czy Rzecznik Praw Obywatelskich, którzy w Sejmie entuzjazmu nie wzbudzają. To pewnie też będzie element polityczny, który stanie się stałym punktem.
I jeszcze jedno się Grodzkiemu udało w czasie tej debaty. Przewaga opozycji w Senacie jest wyjątkowo wątła i mało stabilna. Właściwie przy każdym ważniejszym głosowaniu w jej szeregach będzie się pojawiać drżenie, czy uda się tę przewagę utrzymać. Tymczasem teraz nikomu ręka nie zadrżała. Przed głosowaniem nie pojawiły się nawet wrzutki sugerujące, że ktoś może się zachować inaczej, że PiS-owi udało się „odwrócić” jakiegoś senatora z opozycji.
Pod tym względem Grodzki zdał egzamin. Oczywiście, to też zasługa liderów poszczególnych partii opozycyjnych, ale tego typu sukcesy zawsze pracują na korzyść człowieka, który jest twarzą całego projektu. W tym przypadku jest to Grodzki. To, że ta ustawa została tak sprawnie przeprowadzona przez Senat, to jego spory sukces.
Wyjść z prostej polaryzacji
Ze stylu pracy w Senacie nad ustawą Grodzki może być zadowolony. Ale też pamiętając jego zapowiedzi wobec tego, czym ma się stać Senat kontrolowany przez opozycję, to trudno uwolnić się od przekonania, że przy tej ustawie zabrakło kropki nad i.
"Wiemy, że system sądownictwa wymaga reform, ale chyba nie takich, które są wdrażane przez ostatnie cztery lata" – mówił Grodzki w niedawnym orędziu telewizyjnym. Właśnie tego elementu zabrakło. Największą słabością opozycji po 2015 r. jest brak nakreślenia kontrwizji wymiaru sprawiedliwości.
PiS od poprzednich wyborów, niemal od pierwszego dnia rządów twardo, konsekwentnie realizuje swoją koncepcję reformy wymiaru sprawiedliwości. Popełnia mnóstwo błędów, styl, w jakim to robi, woła o pomstę do nieba, wiele proponowanych rozwiązań jest zwyczajnie bulwersujących, trudnych do zaakceptowania.
Ale też nie jest tak, że wymiar sprawiedliwości nie wymaga zmian. Zdecydowana większość Polaków uważa, że trzeba go zreformować. Tyle że do tej pory opozycja jedynie broniła status quo. Jedyny projekt reformy, jaki leżał na stole, był ten przedstawiony przez PiS. To jeden z dramatów polskiej debaty publicznej ostatniej kadencji.
Grodzki w orędziu zasugerował, że to zmieni – i póki co słowa nie dotrzymał. Owszem, pojawił się w Senacie projekt reformy sposobu wybierania sędziów do KRS. Pomysł ciekawy, na pewno warto rozważenia. Ale to tylko jedno rozwiązanie, bardzo wąsko skrojone – w żaden sposób nie przystające do kompleksowych rozwiązań wcielanych przez PiS.
Zobacz także
Dobrze by było móc potraktować tę propozycje jako początek czegoś większego. Tym bardziej, że zostały one złożone przez przedstawicieli trzech partii opozycyjnych, to zawsze wygląda bardziej poważnie niż gdy robi to jedno ugrupowanie. To pozytywny sygnał.
Ale jeśli Grodzki rzeczywiście chce pokazać nową polityczną jakość, musi sprawić, żeby tego typu projektów było zdecydowanie więcej. Tylko w ten sposób uda się wyjść z tej męczącej politycznej polaryzacji, którą obserwujemy od 2015 r. Tylko szeroka konstruktywna propozycja reformy wymiaru sprawiedliwości ze strony opozycji to umożliwi.
Gdyby to się udało, marszałek Senatu wskoczy na stałe do głównego politycznego nurtu. Inaczej szybko zamieni izbę wyższą w prosty bastion opozycji. A jeśli PiS ten bastion zdobędzie, o Grodzkim szybko zapomnimy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl