Koziński: "Kolejne kręgi piekielne Tuska i Schetyny" (Opinia)
Ruch 4 Czerwca to na razie zagrywka taktyczna przy negocjacjach kształtu list wyborczych PO. Ale w polityce piekło to inni – dlatego zaskoczeniem nie będzie, jeśli on rzeczywiście powstanie.
W świecie idealnym taka sytuacja by się nie zdarzyła. Nawet by nie było przecieków sugerujących, że coś takiego może mieć miejsce. Nikt by nawet nie myślał o takim planie. Bo po co? Żeby potem wysłuchiwać o "próbie dzieciobójstwa"? Żeby ryzykować stygmat osoby rozbijającej jedność opozycji? Dzielącej Polaków? Oczywiste, że nikt sobie nie życzy wysłuchiwać takich komentarzy pod swoim adresem. W świecie idealnym.
Dziś miłość, za tydzień nienawiść
Ale mówimy o polityce – a w tej dziedzinie obrywanie kuksańcami, radzenie sobie z wbijaniem szpil jest elementem gry. Każdy, kto do niej wchodzi, musi brać na to poprawkę. Ryzyko zawodowe. Tak samo jak musi pamiętać, że najboleśniejsze ciosy zwykle otrzymuje się od osób, które stoją najbliżej. "Piekło to są inni” – pisał Jean-Paul Sartre. Aż trudno uwierzyć, że nie spędził choć kadencji jako poseł.
Powoli piekielną atmosferę zaczynają odczuwać przywódcy opozycji. Sondaż Instytutu Badań Spraw Publicznych dla Radia ZET (oddzielna sprawa, że wiarygodność takich badań w Polsce jest niska) wykazał, że wspólna lista daje zwycięstwo nad PiS w eurowyborach, Koalicja Obywatelska zdobywa w nim 42 proc. głosów, PiS 37 proc., a Wiosna Roberta Biedronia 8 proc.
Jednocześnie szanse na budowę wspólnej listy opozycji cały czas wydają się być iluzoryczne. Nowoczesna uśmiecha się do PSL, ludowcy flirtują z SLD, przyciągają do siebie UED. I unikają Platformy. Podobno najbliżej dogadania się ze Schetyną jest Czarzasty, ale – ważne podkreślenie - to stan wiedzy z tego tygodnia. Przy tej dynamice zdarzeń za tydzień mogą mieć już podpisaną umowę koalicyjną, jednak równie prawdopodobne jest, że będą wściekle kasować numery swoich telefonów ze swoich komórek. Piekło to inni.
Jednak nawet gdyby do tego doszło, byłby to tylko pierwszy, no może drugi krąg piekielny. Od początku widać, że na Schetynie nie robi to wrażenia. Można wręcz postawić tezę, że to ryzyko skalkulował dawno temu. Jest gotowy do eurowyborów iść nawet sam, z samą tylko Platformą. Prosta kalkulacja – pozostali też pójdą sami, ale są zbyt mali, żeby odnieść w nich sukces, a po porażce przyjdą do niego z przepraszającym uśmiechem. A on ich dołączy do Koalicji Obywatelskiej na swoich warunkach, zgarniając na jesieni mityczną premię za jedność.
Scenariusz praktyczny, wygodny, realny. Ale może się nie spiąć, bo na jego drodze staje przeszkoda z gatunku tych największych: Donald Tusk.
To tylko taktyka
Sam fakt, że pojawiły się przecieki, że buduje nowy ruch zaskakuje. Przecież mówimy o współtwórcy Platformy Obywatelskiej, człowieku mianowanym jej przewodniczącym honorowym (swoją drogą informacji o tym na stronie internetowej PO nie ma). Odważyłby się na taki akt "dzieciobójstwa"? Byłby gotowy stanąć przeciwko dawnej własnej partii? Według piątkowej "Rzeczpospolitej” to bardzo prawdopodobne. Dziennik podał nawet, że nowe ugrupowanie Tuska będzie się nazywać Ruchem 4 Czerwca i będzie się opierać na popularnych samorządowcach. Pasuje to do wcześniejszych publikacji zdjęć szefa Rady Europejskiej z m.in. Rafałem Trzaskowskim, Aleksandrą Dulkiewicz, czy Tadeuszem Truskolaskim. A Trzaskowski na Twitterze już zapraszał na 4 czerwca do Gdańska. Przypadek?
Pytanie, dlaczego Tusk to robi. Wygląda to na ruch czysto taktyczny. Schetyna pewnie chce wyciąć z list wyborczych wszystkich jego sojuszników z PO, więc on postanowił ich bronić. Stawia ultimatum: jeśli nie będą oni mieli szans na wejście do Parlamentu Europejskiego i do Sejmu, to on ich sam tam wprowadzi pod innym szyldem.
Zapowiedź stworzenia tego ruchu to jeszcze nie otwarty konflikt wewnątrz starej Platformy. To raczej zajęcie pozycji negocjacyjnej. Twardej, uderzającej w samo serce obecnej PO – ale widać Tusk uznał, że w rozmowach ze Schetyną o miejscach na listach dla swoich ludzi musi mieć w ręku solidny kij. Ruch 4 Czerwca świetnie się w tej roli sprawdzi.
Co na to Schetyna? Na razie pewnie nie zrobi nic, co najwyżej udzieli wywiadu, w którym zacznie się zastanawiać, czy jest specjalne miejsce w piekle dla tych, którzy dzielą opozycję. Ale wkrótce musi zacząć działać. Rozsądek by podpowiadał, żeby się posunąć, zrobić trochę miejsca dla ludzi Tuska. Ale to polityka, miejsce, gdzie piekło to inni. Każdy rozmawia z każdym, ale czasami trafia się spór personalny, który jest nierozwiązywalny.
Do tej kategorii należy konflikt Tuska z Kaczyńskim. Spór Tuska ze Schetyną również? Pokażą nam to listy PO do europarlamentu. Od nich zależy kształt koalicji w wyborach do Sejmu – a także tych, które się zawiążą po wyborach.