Koziński: "Chaos totalny. Seria porażek PiS. A to dopiero początek roku" [OPINIA]
Właśnie minął pierwszy tydzień nowego roku – i pewnie najbardziej wytrawni "nowogrodzkologowie" mieliby problem z wyszczególnieniem wszystkich pól konfliktu i napięć, na których rozgrywają się obecnie kryzysy w PiS. Obozowi władzy nie wychodzi kompletnie nic. Czy Zjednoczona Prawica zdoła jeszcze odwrócić szalę na swoją korzyść?
08.01.2022 07:06
Gdyby Stephen King pisał horrory o tematyce politycznej, to pewnie byłyby one jak początek tego roku w wykonaniu PiS. Obozowi władzy w 2022 r. nie wychodzi kompletnie nic. O czym to świadczy?
"Nic się z niczym nie łączy. Wszystko to wygląda jak początkowa faza obrazu amerykańskiego ekspresjonisty Jacksona Pollocka" – w ten sposób Kaczyński w artykule dla "Rzeczpospolitej" z 2011 r. opisywał system autostrad budowanych wtedy przez rząd Donalda Tuska. Cytat jednak bardzo uniwersalny. Gdyby wygumkować z niego datę i kontekst, to uzyskamy zgrabny passus, precyzyjnie opisujący chaos totalny. Na przykład sytuację w Zjednoczonej Prawicy na przełomie 2021/2022 r.
Kakofoniczna kumulacja
Oczywiście, pandemia oraz kwestie europejskie – ale to akurat stały (od kilku lat) element gry, podobnie jak trwający od kilku lat spór Morawieckiego z Ziobrą. Ostatnio doszła do tego drożyzna, dla PiS o tyle bolesna, bo szczególnie mocno uderza w wyborców tej partii.
Ale nawet te kryzysy pewnie – przynajmniej na poziomie percepcji – osoby śledzące blisko politykę zdołały sobie oswoić. Natomiast zdarzenia, które rozegrały się w ostatnich dniach, to prawdziwa kumulacja. Na już mocno rozchwianą inflacją strukturę obozu władzy spadł – niczym plagi egipskie – program "Polski Ład". Właściwie nie ma dnia od jego wejścia w życie, gdy nie wychwycono jakiegoś niedociągnięcia tego systemu, a przecież był on oczkiem w głowie najważniejszych osób obozu władzy. Z założenia miał on dać PiS kolejną wyborczą wygraną. Na razie jest komunikacyjną porażką.
Zobacz też: Tusk winien podwyżce cen? Sikorski o "bezczelności" rządzących
Nie jedyną. Jeszcze nie zdołano załatać kolejnych dziur w "Polskim Ładzie", a po mediach zaczęły krążyć wypowiedzi Kaczyńskiego, potwierdzającego, że Polska jednak kupiła system Pegasus – czym lider PiS obrócił w perzynę wcześniejszą strategię komunikacyjną obozu władzy, mówiącą, że Pegasus to modny prezent na komunię w latach 90. Jakby w tle słów prezesa rozegrał się minidramat ambasadora Polski w Pradze, który został odwołany ze stanowiska miesiąc po nominacji za krytyczną wobec rządu wypowiedź – a przecież w stolicy Czech nie było wcześniej polskiego ambasadora przez wiele miesięcy.
Ale nawet tego dyplomatycznego drobiazgu nie było czasu specjalnie omówić, bo uwaga przeniosła się na spór między resortami edukacji i zdrowia. Zaczęło się od małopolskiej kurator, która publicznie podała w wątpliwość sens szczepień przeciwko COVID. Minister zdrowia natychmiast zareagował, podając publicznie w wątpliwość kompetencje kurator. W odpowiedzi minister edukacji wypowiedź sprostował, jednak powszechnie oczekiwana zapowiedź dymisji się nie pojawiła. Na pewno doszło za to pogłębienia wrażenia permanentnego konfliktu w kryzysie władzy. Właściwie brakuje tylko doniesień o tym, że Kaczyński pokłócił się z Macierewiczem o to, które wartości dla prawicy są najważniejsze – bo wszystkie inne linie konfliktu w obozie władzy wydają się być w pełni obsadzone.
Urlop czy kropla przelewająca czarę
W chwilach takich kumulacji najczęściej powraca teoria "przykrywkowa" – czyli scenariusz zakładający, że jednym kryzysem próbuje się zatuszować inny kryzys, poważniejszy. Ale tym razem wydaje się, że to nie ten moment. Obóz władzy zdradza wszystkie cechy silnego wewnętrznego przesilenia. Jakby nagle każdy jego przedstawiciel uznał, że musi natychmiast wyrzucić z siebie wszystko to, co go boli, co go uwiera, co jest sprzeczne z jego postrzeganiem rzeczywistości – i nagle uzyskaliśmy ten efekt wszechobecnej kakofonii.
Skąd te wszystkie nabrzmiałe problemy? PiS właściwie od chwili wyrzucenia Jarosława Gowina z rządu biegnie do przodu na długu tlenowym. Każde głosowanie to potężny stres, czy uda się zebrać odpowiednio dużą grupę posłów "za". W dodatku zbieranie poparcia wymaga łączenia w jeden obóz coraz bardziej rozdrobnionego kolektywu, z coraz bardziej rozbieżną agendą.
Przecież dziś Zjednoczona Prawica pod jednym parasolem mieści zwolenników trwałego zakotwiczenia Polski w UE z polexitowcami, entuzjastów szczepionek przeciw COVID-19 z ich twardymi przeciwnikami, entuzjastów "Polskiego Ładu" i jego zaciekłych oponentów. Tego typu linii podziału można dopisać więcej. A Nowogrodzka – by móc rządzić – ciągle musi to wszystko ze sobą spinać.
Jak długo to będzie możliwe? Dziś widać dwa scenariusze. Jeden, mówiący, że Kaczyński dalej ma dość autorytetu w swoim obozie. Lider PiS okres świąt, czas do Trzech Króli potraktował jako formę urlopu, resetu – czas, gdy wszyscy czujący potrzebę wyszumienia się, wygadania, pokrytykowania kolegów mogli to zrobić. Ale za chwilę padnie hasło wyrównania szeregów i PiS znów zacznie działać (mniej więcej) w zwartej grupie. Słowa Kaczyńskiego dotyczące Pegasusa, które były wyraźnym prztyczkiem w nos w obóz Ziobry, zdają się potwierdzać ten scenariusz.
Ale jest też scenariusz drugi: PiS u progu siódmego roku rządów jest już całkiem wypalony i wyprany z energii. Że źle zaprojektowany program "Polski Ład" jest niczym kropla, która przelała czarę – i od tej pory PiS tylko będzie ciekł, odsłaniając w kolejnych miejscach swoje słabe punkty, a na Nowogrodzkiej nie będzie nikogo zdolnego załatać przecieki. Tego też nie można wykluczyć. Bo hasło konsolidacji szeregów na pewno padnie, pewnie bardzo szybko. Po reakcji na niego będzie można stawiać pierwsze diagnozy dotyczące kondycji obozu władzy.
Ale ostateczna weryfikacja kondycji obozu władzy dokona w starciu z opozycją. Bo to rolą tej ostatniej jest zrobić test rządzącym. To oni są od tego, by sprawdzić, czy mówimy o scenariuszu drugim, czy pierwszym. Każdy kryzys obozu władzy to dla niego test – ale też egzamin dla strony opozycyjnej. Na końcu wybory wygrywa ta strona, która na takich testach wypada lepiej.
Przeczytaj również: Afera z Pegasusem. Poseł PiS szokuje. "Co za różnica, czy taki system, czy inny"