Nie żyje pielęgniarka. Lekarki z zarzutami
Wraca sprawa śmierci 59-letniej pielęgniarki ze szpitala w Kozienicach. Mimo ostrej niewydolności oddechowej spowodowanej COVID-19, podjęto decyzję o przewiezieniu kobiety do Warszawy. Jednak w tym celu posłużono się karetką bez odpowiedniej aparatury. Pielęgniarka zmarła, a dwie lekarki, które zdecydowały o transporcie - Elżbieta K. i Małgorzata G.- usłyszały właśnie prokuratorskie zarzuty.
14.10.2022 | aktual.: 14.10.2022 13:08
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając TUTAJ
59-latka zmarła w kwietniu 2020 roku. Wcześniej leczyła się na oddziale wewnętrznym szpitala w Kozienicach. Chorej trzykrotnie wykonano badania na obecność koronawirusa i dopiero ostatni wynik okazał się pozytywny. O przewiezieniu kobiety do kliniki w Warszawie zdecydowano ze względu na jej pogarszający się stan zdrowia.
Zgon nastąpił wkrótce po dotarciu do oddalonego o około 90 kilometrów Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie. W trakcie śledztwa ustalono, że stan chorej nie pozwalał na taką podróż.
"Mimo narastającej ostrej niewydolności oddechowej u pacjentki, lekarki nie zleciły konsultacji anestezjologicznej w celu oceny stanu zdrowia chorej" - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co więcej - jak dodała - lekarki wyraziły zgodę na transport gorzej wyposażoną karetką, m.in. bez zabezpieczonej wentylacji mechanicznej i stałego monitorowania podstawowych parametrów saturacji. - W ocenie powołanych przez prokuraturę biegłych zdynamizowało to przebieg procesów chorobowych, które zaczęły zagrażać życiu pacjentki - podkreśliła rzeczniczka prokuratury.
Nie żyje pielęgniarka. Lekarki z zarzutami
Niestety, mimo godzinnej reanimacji, pielęgniarka zmarła. Zawiadomienie do prokuratury złożył zastępca dyrektora ds. medycznych warszawskiej kliniki.
Śledczy postawili lekarkom zarzut "narażania pokrzywdzonej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu". Za ten czyn grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Czytaj też:
Źródło: PAP