Koziej: tylu VIP‑ów w jednym samolocie - nigdy więcej
Osoby pełniące najwyższe funkcje w państwie - prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu oraz premier - nie mogliby podróżować w towarzystwie innej osoby z tej czwórki - przewidują przygotowane przez BBN zalecenia dotyczące lotów specjalnych. Ograniczenia dotyczyłyby też liczby podległych im urzędników, podróżujących razem z nimi.
02.09.2010 | aktual.: 02.09.2010 17:35
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej przedstawił podstawowe tezy raportu przekazanego w połowie sierpnia prezydentowi.
Koziej nie chcąc ujawniać szczegółów dokumentu, powiedział, że reguluje on zasady postępowania samych VIP-ów - "zasady rozśrodkowania tych osób, by nie doszło do sytuacji, z jaką mieliśmy do czynienia, gdy w jednym samolocie znalazła się tak duża liczba osób ważnych dla kierowania państwem".
- Definiujemy je jako stanowiska krytyczne dla kierowania bezpieczeństwem państwa - powiedział Koziej.
Zgodnie z zaleceniami BBN, żadna z tych czterech najważniejszych osób (prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu, premier) nie powinna się znaleźć na pokładzie z inną osobą z tej czwórki. - Żadnemu VIP-owi nie powinno też towarzyszyć więcej niż trzy bezpośrednio podległe mu osoby, np. premierowi nie więcej niż trzech ministrów, zwierzchnikowi nie więcej niż jedna trzecia dowódców strategicznych. Tego typu formuły proponujemy - mówił Koziej.
Druga grupa rozwiązań dotyczy obowiązków kancelarii upoważnionych do organizowania lotów specjalnych. - Doprowadziliśmy w wyniku konsultacji do przygotowania projektów nowych porozumień między szefami tych kancelarii w sprawie organizowania wylotów - powiedział szef BBN. Jego zdaniem jeśli porozumienia zaczną obowiązywać, odpowiedzialność poszczególnych organizatorów będzie czytelniejsza.
Raport zawiera też zalecenia dotyczące wykonawców lotów - zarówno jednostki wojskowej, która ma pozostać głównym ich wykonawcą, jak i innych instytucji lotnictwa państwowego, zawiadujących np. samolotami i śmigłowcami policji i straży granicznej.
Na przykład odpowiedzialny za niewydanie zgody na jednoczesną obecność na pokładzie dwóch osób pełniących najwyższe funkcje państwowe będzie szef kancelarii organizującej dany lot. - On będzie wiedział, jaka jest zasada, na siebie będzie brał odpowiedzialność. Jeśli będzie chciał złamać tę zasadę, będzie to publicznie wiadome - powiedział Koziej.
Zapowiedział, że raport nie będzie miał charakteru dokumentu formalnego, natomiast poszczególne zalecenia, dotyczące np. odpowiedzialności za wdrożenie pewnych rozwiązań, mogą przybrać postać wewnętrznych regulacji lub formalnych porozumień między instytucjami. - Doszliśmy do wniosku, że nie jest możliwe, aby tę problematykę uregulować w akcie rangi ustawy. Takich rozwiązań nie ma nigdzie na świecie, u nas też by się nie udało - powiedział szef BBN.
- Jeżeli chodzi o nadzór nad realizacją tych przedsięwzięć, proponujemy ustanowienie instytucji odpowiedzialnej za ostateczne sprawdzanie planu operacji z punktu widzenia tych wszystkich wymogów. Do dyskusji jest, gdzie taka komórka powinna być ulokowana - dodał.
Koziej poinformował, że zalecenia już są wdrażane, a organizatorzy lotów w razie wątpliwości pytają BBN, jak postępować zgodnie z nowo opracowanymi procedurami. - Mam nadzieję że implementacja propozycji zawartych w raporcie po rozpatrzeniu przez Radę Bezpieczeństwa Narodowego wystartuje w sposób formalny - powiedział, przypomniawszy swoją propozycję, by raport rozpatrzyła Rada Bezpieczeństwa Narodowego.
Prace nad raportem w sprawie procedur lotów specjalnych BBN rozpoczęło na zlecenie Bronisława Komorowskiego, gdy był on jeszcze marszałkiem sejmu pełniącym obowiązki prezydenta. Komorowski zlecił opracowanie raportu - który ma pomóc zapobiec podobnym wypadkom - po katastrofie lotniczej 10 kwietnia, w której zginęło 96 osób, wśród nich prezydent Lech Kaczyński, parlamentarzyści i najwyżsi dowódcy wojska.