Kosztunica: wiedział, nie wiedział, wiedział
Vojislav Kosztunica (DPA)
W poniedziałek prezydent Jugosławii Vojislav Kosztunica rozpocznie rozmowy na temat utworzenia nowego rządu po rezygnacji premiera Zorana Żiżicia, który podał się do dymisji w proteście przeciwko wydaniu byłego prezydenta Jugosławii Slobodana Miloszevicia Trybunałowi Haskiemu.
Zgodnie z konstytucją, nowy premier musi pochodzić z Czarnogóry, ponieważ Kosztunica jest Serbem. Obecny rząd powstał w październiku ubiegłego roku. Składa się z jednej partii serbskiej, trzech projugosłowiańskich z Czarnogóry oraz przedstawicieli G-17.
W sobotę Kosztunica ponownie skrytykował decyzję przekazania Miloszevicia Trybunałowi w Hadze podkreślając, że nie został o niej poinformowany przez serbski rząd Zorana Djindjicia. Tymczasem sam Djindjić utrzymuje, że Kosztunica nie tylko wiedział o decyzji, ale także nie sprzeciwił się jej.
Prawda jest taka, że nie zostałem poinformowany o ekstradycji byłego prezydenta Jugosławii - zapewnił Kosztunica w komunikacie przekazanym prasie. Wyjaśnił, że wiadomość o tym dotarła do niego już po odlocie Miloszevicia z Belgradu.
Potwierdził, że nigdy nie opowiadał się za wydaniem do Hagi byłego dyktatora, jak również jakichkolwiek innych obywateli Jugosławii, lecz za stworzeniem bazy prawnej dla współpracy z trybunałem haskim.
Bazą tą miał być dekret rządu jugosłowiańskiego, który nie przewidywał bezpośredniej ekstradycji, lecz procedurę sądową. Rząd Serbii, wysyłając Miloszevicia do Hagi wbrew decyzji Trybunału Konstytucyjnego, zignorował nie tylko ten trybunał, lecz także dekret rządu Jugosławii - uważa Kosztunica.
Wbrew tym zapewnieniom premier Serbii Zoran Djindjić twierdzi, że prezydent miał dwie - trzy godziny na uzyskanie informacji o decyzjach rządu serbskiego. Poza tym w posiedzeniu gabinetu uczestniczył minister należący do partii Kosztunicy, mógł go więc poinformować w tak ważnej sprawie.
Belgradzka popołudniówka Nedeljni telegraf zamieszcza tekst rozmowy telefonicznej, którą - jak twierdzi - Djindjić i Kosztunica przeprowadzili w czwartek, przed wyjazdem serbskiego premiera na spotkanie z amerykańskim ambasadorem Williamem Montgomerym. Autentyczność rozmowy potwierdził radiu B92 informator z otoczenia premiera Serbii.
Oto jej tekst zamieszczony przez belgradzki dziennik:
Djindjić: Co mam powiedzieć Montgomery'emu... Kosztunica milczy. Djindjić: W porządku, w takim razie ja się podam do dymisji, ty bierz władzę i rządź sobie sam. Kosztunica: No dobra, no, co ty tak. Nie stwarzajmy konfliktu. Djindjić: To co mam mu powiedzieć - tak czy nie... Kosztunica ostatecznie: Tak!.
Djindjić przed wydaniem Miloszevicia groził dymisją, jeśli nie dojdzie do ekstradycji, od której Zachód uzależniał pomoc międzynarodową dla Jugosławii. (jask, mp)