"Gazeta Wyborcza" opisuje sierociniec byłego dominikanina z Kamerunu
Wymyślny system kar, ubogie posiłki raz dziennie, rygor psychiczny i ciężka praca - tak, według doniesień "Gazety Wyborczej", wygląda życie afrykańskich dzieci, które wychowują się w sierocińcu byłego dominikanina.
Dariusz Godawa prowadzi sierociniec w Kamerunie od już kilkunastu lat. Przedstawiany jest w mediach, jako dominikanin, choć został wydalony z zakonu.
Afrykańską działalność byłego duchownego opisali dziennikarze "Gazety Wyborczej". Piotr Żytnicki i Jędrzej Pawlicki bazują na raporcie z pobytu w ośrodku napisanego przez jedną z wolontariuszek. Wyłania się z nich obraz niewolniczo pracujących dzieci, które dostają małe posiłki raz dziennie, mieszkają w spartańskich warunkach i są poddawane karom.
Były zakonnik tymczasem jada kilka razy dziennie, nie odmawiając sobie alkoholu. Zdarza mu się też poniżać swoich podopiecznych - twierdzi "Wyborcza".
Zjednoczone Emiraty Arabaskie wycofują się z Erytrei. Koniec bazy wojskowej
Liczne obowiązki
"Dzieci w sierocińcu mają liczne obowiązki. Wstają przed godz. 5 rano, by sprzątać dom. Potem msza święta i wyprawa do szkoły. Same noszą wodę ze studni, piorą ubrania i gotują posiłki - dla siebie i dla psów ojca Godawy. Lekcje odrabiają do późnego wieczora. Jedzą tylko raz dziennie - wieczorem" - czytamy w "Wyborczej".
Podstawą ich diety jest maniok, ryż z fasolą i bataty. Ryby i mięso należą do rzadkości, owoców w zasadzie nie ma. Tymczasem sam Godawa spożywa pięć posiłków dziennie, w tym jajecznicę na kiełbasie, owoce, warzywa i mięso, które popija piwem. Wszystko przygotowuje jego osobista kucharka.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Bieg po resztki
Dzieci jedzą na podłodze, on tymczasem razem ze swoimi gośćmi przy obficie zastawionym stole. Podopiecznych Godawa woła tylko czasem, gdy pozostaną mu resztki - piszą w "Wyborczej" Żytnicki i Pawlicki.
"Na przykład, gdy ojciec zjadł rybę i zostały ości, resztki głowy, wołał: »Kto chce rybę?«. Wtedy dzieci na wyścigi biegły. Podobnie ze skorupami po krewetkach czy kośćmi po mięsie. Dla mnie było to upokarzające, mówiłam o tym, ale riposta była taka, że to normalne, a ja nie znam się po prostu na zwyczajach" - napisała Anna Sobków w sprawozdaniu dla dominikanów, które cytuje "Wyborcza".
Godawa - według wolontariuszki - wielokrotnie zwracał jej uwagę na przesadne zaangażowanie emocjonalne w sprawy podopiecznych.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Dariusz Godawa nie zdecydował się na komentarz do artykułu "Gazety Wyborczej", którego dalsze części mają się ukazać w kolejnych dniach.
Także redakcja WP Wiadomości napisała do byłego dominikanina z prośbą o odniesienie się do wiadomości zawartych w artykule "GW". Jak dotąd nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"