Koszmarne odkrycie w gospodarstwie agroturystycznym. Zwłoki małżeństwa w pokoju
Na ciała siedemdziesięciolatków z okolic Żar natknął się w czwartek wieczorem pracownik gospodarstwa agroturystycznego, który sprzątał pokoje. W pomieszczeniu znaleziono bardzo dużo różnych leków.
Do sytuacji doszło w czwartek, 9 września, w Bronkowie (województwo lubuskie). Pracownik gospodarstwa agroturystycznego sprzątał pokoje. Drzwi do pomieszczenia, w którym przebywało małżeństwo, były otwarte.
Jak ustaliła dziennikarka "Gazety Wyborczej", mężczyzna siedział nieruchomy przy stole, natomiast kobieta leżała w łóżku. Oboje nie dawali oznak życia. Na miejsce wezwano karetkę oraz policję.
- Zmarli nie mieli żadnych obrażeń wskazujących, by byli ofiarami zabójstwa albo zbiorowego samobójstwa. Dlatego kluczowe do wyjaśnienia przyczyn śmierci będą wyniki sekcji zwłok, zwłaszcza badań toksykologicznych, bo w pokoju znaleziono spore ilości leków - powiedział w rozmowie z "Wyborczą" Łukasz Wojtasik z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Generał uderza w PiS. Polityk Lewicy reaguje
Znalezione przez pracownika małżeństwo to osoby w wieku około 70 lat. Do Bronkowa przyjechali z okolic Żar. W pokoju znajdował się także żywy pies, dzięki czemu udało się wykluczyć wersję, że powodem śmierci pary było zatrucie tlenkiem węgla.
Tragedia w Bronkowie
Czynności na miejscu zdarzenia nadal wykonują policjanci. Ich zadaniem jest dokładne zabezpieczenie śladów i ustalenie tożsamości.
Prokurator Wojtasik przyznał, że w tym momencie nie da się stwierdzić, kiedy nastąpiła śmierć. - Lekarz nie potrafił tego ustalić bez wykonania sekcji zwłok. Niewykluczone, że seniorzy mogli umrzeć nawet dwa dni temu - powiedział w rozmowie z "Wyborczą".
Wstępnie śledczy wykluczyli udział osób trzecich w zdarzeniu. W pomieszczeniu nie znaleziono śladów walki, kradzieży czy włamania.
Źródło: Gazeta Wyborcza