Koszmar wczasowiczów? Szykuje się nagły zwrot
Kończy się zły sen nadmorskich przedsiębiorców. Po chłodzie i deszczu czeka nas radykalna i chwilowa zmiana w pogodzie - wrócą upały. Na plażach częściej niż polskie "dzień dobry" usłyszeć będzie można "ahoj" lub "guten morgen". O miejsca na plażach konkurować będą Polacy, Czesi i Niemcy - wszyscy już rezerwują miejsca w hotelach.
Najświeższą prognozę pogody dla swojego regionu znajdziesz zawsze na pogoda.wp.pl.
Jakie jest lato w Polsce, każdy widzi. Deszcz i niskie temperatury do tej pory nie sprzyjały odpoczynkowi nad Bałtykiem. Turystów było zdecydowanie mniej, a niektórzy hotelarze zamiast zysków - zaczęli liczyć straty.
Zmiany w pogodzie odczujemy już w najbliższy weekend. Temperatura wyraźnie wzrośnie, na termometrach będziemy mogli zobaczyć 29 stopni C w cieniu - tj. wreszcie pojawią się letnie temperatury. Jeszcze cieplej zrobi się po weekendzie, kiedy termometry pokażą nawet 33 stopnie.
Końcówka sierpnia też będzie wyjątkowo upalna - miejscami spodziewajcie się 39 stopni. Z prognoz wynika jedno: najbliższy długi weekend może być jednym z nielicznych tak ciepłych. A to oznacza, że dla wielu będzie to ostatnia okazja, by opalić się tego lata w Polsce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hotelarze mają na co narzekać. "Trudny sezon"
Na prognozy z nadzieją patrzą w nadmorskich kurortach. Przedsiębiorcy liczą, że upalna pogoda wreszcie przyciągnie turystów. O miejsca trzeba będzie jednak konkurować. Zwyczajowo nad Bałtyk zjeżdżali się Polacy i Niemcy. W najbliższy weekend o miejsca walczyć będą też Czesi. I oni doskonale zdają sobie sprawę z prognoz pogody. W czeskiej Pragi na plaże w okolice Świnoujścia można dojechać w pięć godzin (wykorzystując np. niemieckie autostrady).
- Tegoroczny sezon jest słaby, ale widzimy, że rezerwacji zaczyna przybywać - mówi Monika z Willi Alga we Władysławowie. Co ciekawe, u niej dużą część turystów zainteresowanych noclegiem stanowią Czesi.
- W tym roku nasi sąsiedzi z południa stanowią około 1/3 gości. Mówią, że do tej pory na wakacje jeździli do Chorwacji, ale tam jest za drogo. Ich zdaniem w Polsce jest wyraźnie taniej. Przyjeżdżają tutaj nie tylko na opalanie, ale też na zwiedzanie. Często pytają, jak dojechać do Gdańska, Sopotu czy na Hel - wymienia rozmówczyni WP.
We Władysławowie czeskie rejestracje już nikogo nie dziwią.
- Jest ich znacznie więcej niż w ubiegłych latach. U mnie nocuje około 5-10 procent Czechów, ale to wynika z braku terminów, bo większość pokoi miałem zarezerwowanych już na początku roku - dodaje Bartosz Wiecki z Marina Apartamenty & Pokoje.
Czechów coraz więcej
To, że czescy turyści podbijają nadmorskie kurorty, potwierdzają badania wykonane przez Północną Izbę Gospodarczą. Izba podaje, że "tylu turystów z Czech w Polsce nie było jeszcze nigdy, a wzrost zainteresowania rok do roku to wskaźnik od 25 do nawet 40 procent w niektórych obiektach".
- Czechów zachęca nasza infrastruktura, jakość usług hotelowych, na dodatek cenowo jesteśmy dla nich atrakcyjni. Turyści mówią nam, że bywali już w Austrii, bywali w Chorwacji, a Polska jest dla nich nowym lądem do odkrycia - mówi dyrektor hotelu Hamilton Roman Kucierski.
- Polacy narzekają na pogodę, a Czesi mówią, że klimat jest przyjemniejszy niż w suchej Hiszpanii. Dla nas polskie plaże to nic imponującego, a dla turystów z Czech ich szerokość i piaszczystość jest imponująca, a na dodatek nie ma stref zastawionych tylko leżakami na wynajem, będącymi własnością hoteli. Chwalona jest także nasza baza hotelowa - dodaje Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
W sierpniu o miejsca nad Bałtykiem trzeba będzie walczyć z jeszcze jedną grupą - Niemcami. Na początku sierpnia niemiecki "Bild" pytał, czy wyjazdy do Polski w ogóle się jeszcze opłacają. Odpowiedź była jedna: zdecydowanie tak. W Polsce Niemiec płacić ma około 20 proc. mniej niż nad morzem w swoim kraju. "Polska pozostaje prawdziwym rajem cenowym" - przekonywali Niemcy.
Polacy już gotowi do wyjazdu
- Sezon jak sezon - śmieje się Jan Wróblewski, współzałożyciel sieci hoteli Zdrojowa Invest w rozmowie z Wirtualną Polską. - Ostatni tydzień oczywiście był zdecydowanie gorszy, a nad Bałtykiem pojawiły się dawno niewidziane obrazki. W niektórych miejscach woda i fale podchodziła pod okoliczne bary. Wszyscy ci, którzy zrezygnowali z pobytu lub zastanawiali się, kiedy jechać, dziś już są gotowi i z pewnością wybiorą się na wakacje na ostatnią chwilę - tłumaczy.
I jak mówi: właśnie jest w samochodzie w drodze nad polskie morze, a na drogach już zaczynają się pierwsze korki. Chętni na wypoczynek się znajdą. - To jasne, że długi weekend przyciągnie turystów, a tym bardziej tych, którzy od początku planowali krótkie wypady - opowiada.
Zaznacza jednak, że polowania na nocleg nie będzie. - Nie będzie z pewnością problemu z miejscami, ale to wcale nie oznacza, że nie będzie w niektórych miejscowościach tłoczno. Baza noclegowa w Polsce się dość znacznie rozrosła, więc każdy coś znajdzie dla siebie. Pytanie tylko, czy w tym przedziale cenowym, w którym by tego oczekiwał - tłumaczy.
I wskazuje, że nad Bałtykiem od lat "rządzą" turyści z Niemiec - ci z Czech i Ukrainy dopiero się pojawiają. Choć jest ich więcej, to do liczby przyjezdnych z Niemiec wciąż im daleko.
- Polskie plaże wybierają też mieszkańcy Skandynawii, bo są atrakcyjne pod względem oferty i ceny. W przypadku Niemców wybór jest inny – ci, którzy chcą odpoczywać w bardzo spokojnych warunkach, zostaną nad Bałtykiem w kraju. Ci, którzy chcą szerokiej oferty, potrzebują miejsca dla siebie i dla dzieci, przyjadą do Polski. Mamy więcej, w lepszej cenie i coraz częściej w lepszej jakości - tłumaczy.
I wystarczy zerknąć na strony przewoźników, by wiedzieć, że chętnych przybywa. W czwartek wieczorem na stronach PKP pojawił się taki komunikat: "Szanowni Państwo, obecnie odnotowujemy zwiększony ruch w naszym systemie sprzedaży". Pociąg z Warszawy do Gdańska - odjeżdżający w piątek o godzinie 8:37 - miał wyprzedane miejsca.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski