Koszmar na szkolnej wycieczce. Ojciec 12-latki oskarża
12-letnia Maja z ciężkimi obrażeniami trafiła do szpitala. Dziewczynka podczas wycieczki szkolnej w Poznaniu spadła ze ścianki wspinaczkowej. Teraz głos ws. zabrał ojciec dziewczynki, który oskarża obiekt, w którym doszło do wypadku.
Do tego zdarzenia doszło w środę w jednej z galerii handlowych w Poznaniu. Tam znajduje się Stacja Grawitacja. To punkt, w którym można skorzystać ze ścianki wspinaczkowej. Sprawa dotyczy 12-letniej uczennicy szkoły podstawowej w Damasławku.
Serwis tvn24.pl przekazał, że dziewczynka spadła z wysokości 5-6 metrów. 12-latka w stanie bardzo ciężkim trafiła do szpitala, gdzie walczyła o swoje życie. Aktualnie jej stan jest stabilny.
Ojciec Mai zabrał głos po wypadku podczas wycieczki szkolnej
"Fakt" przekazał, że rodzice dziewczynki mają zarzut do zachowania właściciela obiektu, w którym doszło do wypadku. - Nasza córka musiała walczyć o życie, a ten człowiek w ogóle nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności - powiedział tabloidowi tata Mai Wojciech Nowicki.
Ojciec ujawnił, że całe uderzenie "praktycznie poszło na twarz". Dziecko ma zmiażdżone zatoki i stwierdzono złamanie. Aktualnie stan dziewczynki jest stabilny. Nie zagraża już jej życiu.
- Pacjentka jest wybudzana. To proces, który trwa kilka dni. Na szczęście od momentu, gdy trafiła do nas, nie pojawiły się żadne kolejne komplikacje. Ponowny tomograf wykazał, że dziecko nie ma obrzęku mózgu - powiedziała "Faktowi" Urszula Łaszyńska, rzeczniczka Wielkopolskiego Centrum Zdrowia Dziecka.
Z kolei w rozmowie z "Super Expressem" tata dziewczynki dodał, że w momencie upadku Mai, nie było żadnego opiekuna. - Nikt nie pomagał mojej córce - podkreślił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Polacy wydali wyrok. Tak oceniają reprezentację
Wypadek podczas szkolnej wycieczki
Sprawą wypadku zajęła się policja, która wyjaśnia okoliczności upadku Mai. "Fakt" dodał, że prawdopodobnie dziewczynka w złym miejscu wpięła się do liny asekuracyjnej. Robiła to sama.
- Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce, zabezpieczyli sprzęt, w który ta dziewczynka była ubrana. Będzie przeprowadzona ekspertyza biegłych, czy wszystko z tym sprzętem jest w porządku - powiedział tabloidowi kom. Maciej Święcichowski z wielkopolskiej policji.
Głos w tej sprawie zabrał również właściciel Stacji Grawitacji. Denis Zemund składał w sobotę zeznania. Szef obiektu przekazał "Fakotwi", że oglądał nagranie i jest "wręcz zaskoczony profesjonalizmem pracownika". W jego opinii Maja prawdopodobnie popełniła błąd.
"Poprawnie wpięty karabińczyk musi być w pozycji przylegającej na płasko do brzucha, jednak na nagraniu widać, że w tym przypadku, podczas całej wspinaczki karabińczyk znajduje się pod kątem prostym, co oznacza, że była wpięta, jednak nie w uprząż. Trudno aktualnie ocenić, w co dziewczynka się wpięła, jednak wiele wskazuje na to, że nie była to żadna z części uprzęży. Mamy swoje podejrzenia, które sprawdzi biegły oraz policja" - dodał.
Przeczytaj też:
Źródło: tvn24.pl, "Fakt", "Super Express"