Kościół chce cmentarza, a mieszkańcy lasu. W ich obronie staje Klaudia Jachira
Batalia mieszkańców trwa od ponad dekady. Hektary lasu miałyby zostać wycięte, żeby w ich miejscu stanął cmentarz. Teraz chce tego białostocka archidiecezja. - Mam nadzieję, że ktoś się opamięta - mówi w rozmowie z WP Klaudia Jachira.
Pomysł budowy cmentarza w Lesie Turczyńskim niedaleko Białegostoku pojawił się ponad dekadę temu. Już wtedy oburzył mieszkańców, którzy zaczęli protestować. Wtedy miał tam powstać cmentarz komunalny, jednak skończyło się na planach.
Teraz pomysł budowy cmentarza wraca. Tyle że nie przez miasto, a przez Kościół. Na prośbę Archidiecezji Białostockiej rozpoczęto prace nad zmianą planu zagospodarowania przestrzennego. Aby nekropolię zbudować, trzeba wyciąć 29 hektarów objętego ochroną lasu.
Klaudia Jachira broni mieszkańców
Klaudia Jachira pisze w swojej interpelacji, że zaniepokojeni mieszkańcy zgłosili się do niej. "Wniosek o odlesienie tego terenu był składany w przeszłości przez inne instytucje" - przypomina. "Lasy Państwowe wydawały wówczas decyzje negatywne. Czy fakt, że to Kurii zależy na wycince lasu miał wpływ na wydanie opinii pozytywnej?" - czytamy dalej.
- Przykre jest to, że kurii przeszkadzają te drzewa. To dołujące - mówi Wirtualnej Polsce Jachira. - Nie uważam, że trzeba wycinać drzewa, aby powstał cmentarz.
Przypomina, że to część jej większej akcji, bo w sprawie wycinek drzew interpelowała już wcześniej. Pytała między innymi o to, ile hektarów lasów wycięto w Polsce przez ostatnie dziesięć lat oraz jakie dochody osiągnęły w związku z tym Lasy Państwowe.
- Białystok bardzo mnie zmartwił - przyznaje Jachira. Ale podkreśla, że jej zaangażowanie nie wynika z faktu, że las chciałaby wyciąć Kuria. - Niezależenie, jakie środowisko lobbowałoby w tym temacie, ja będę zawsze chronić drzew - zaznacza. - Będę starała się zrobić wszystko, żeby do takich sytuacji nie dochodziło.
Teraz czeka, aż ministerstwo odpowie na jej pytania. Między innymi o to, jak Lasy Państwowe argumentowały swoją pozytywną opinię. - Głęboko liczę, że Las Turczyński nie wpisze się na haniebną mapę miejsc, gdzie wycinamy hektary drzew - podsumowuje.
Las chroniony, ale wycinka dozwolona
Las Turczyński położony jest na granicy Białegostoku, gmin Choroszcz i Juchnowiec Kościelny. W 2017 roku minister środowiska uznał las za "objęty szczególną ochroną". To jednak nie przeszkodziło Lasom Państwowym, aby wydać pozytywną opinię.
Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku potwierdza, że prośbę o opinię otrzymała od urzędu z Choroszczy. Jarosław Krawczyk, rzecznik białostockich leśników, tłumaczy, że dotyczy ona wniosku burmistrza do ministra środowiska. Chodzi o zgodę na zmianę w planie zagospodarowania przestrzennego. Tak, aby na "cele nieleśne" przeznaczyć 29,4 ha gruntów Lasów Państwowych.
- Opinia jest pozytywna, ponieważ samo przeklasyfikowanie gruntu na cele nierolnicze i nieleśne, nie wpływa negatywnie na gospodarkę leśną - tłumaczy rzecznik.
Bunt mieszkańców
Jednak takie tłumaczenie nie przekonuje mieszkańców. Ślą więc do ministra klimatu listy protestacyjne. Jak piszą na swojej stronie, dotychczas wysłali ich prawie trzy tysiące. Przypuszczają, że oprócz samego cmentarza, zbudowane zostaną również zakłady kamieniarskie, domy pogrzebowe i krematorium z kostnicą.
Zaznaczają, że las jest ważny dla ich społeczności. Chodzi o względy przyrodnicze, edukacyjne ale też fakt, że to jedyne miejsce ich rekreacji. Osiedla wokół niego to gęsta zabudowa mieszkalna, więc osób korzystających z lasu jest wiele.
Piszą również, że ich zdaniem na białostockie cmentarze parafialne posiadają duże rezerwy terenowe, więc inwestycja w innym miejscu jest możliwa. I to takim, które nie wymaga likwidacji lasu. Jak podsumowują, wycinka chronionego lasu jest dla nich niezrozumiała, błędna i pozbawiona kompleksowej analizy wpływu na środowisko.