Koronawirusowa huśtawka. Uczelnie przechodzą na naukę zdalną
Tego studenci obawiali się od pierwszych dni roku akademickiego. I czarny scenariusz powoli się realizuje. Coraz więcej szkół wyższych decyduje się na przeniesienie nauki do sieci. To autonomiczne decyzje władz poszczególnych placówek, czasem dotyczące tylko określonych terminów albo typu zajęć.
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zapowiedział wprawdzie pod koniec października, że nie będzie powrotu do nauki zdalnej w najbliższym czasie, jednak życie weryfikuje wszystkie planowane scenariusze i w szkołach każdego szczebla, a także w przedszkolach, wysłanie podopiecznych placówki do domów okazuje się niezbędne z uwagi na zdarzające się w klasach lub oddziałach przypadki zakażeń.
W połowie listopada 2021 statystykom koronawirusowym nadal daleko do stanów, jakie rejestrowane były wiosną: mamy prawie 24 tysiące nowych przypadków dziennie, podczas gdy w marcu tego roku odnotowywano nawet ponad 35 tysięcy.
- Jesteśmy czujnymi obserwatorami tego, co się dzieje w szkołach wyższych - deklarował w zeszłym tygodniu w wywiadzie w Polskim Radiu wiceminister edukacji i nauki Włodzimierz Bernacki. Zaznaczał, że na uczelniach sytuacja pandemiczna jest nieco lepsza niż w szkołach. Jak dodał, to być może efekt tego, że duża część studentów jest zaszczepiona.
- Nauczanie zdalne nie służy studentom, ich rozwojowi - mówił podczas konferencji prasowej dwa tygodnie temu minister Przemysław Czarnek. Zaapelował do rektorów, aby nie przechodzić na ten system, chyba że nie jest możliwe zachowanie zasad bezpieczeństwa.
Koronawirusowa huśtawka. Uczelnie przechodzą na naukę zdalną
Autonomia uczelni powoduje natomiast, że zalecenia ministerstwa są tylko sugestiami, więc mimo że nie ma jeszcze żadnej rekomendacji związanych z przejściem na naukę zdalną, część placówek woli już teraz dmuchać na zimne.
W dużej części szkół wyższych, szczególnie tam, gdzie jest bardzo duża liczba studentów, wykłady prowadzone są w trybie hybrydowym albo w trybie zdalnym. Ale studenci wiedzą, że chodzą po kruchym lodzie. - U nas nikt nie kupił sobie semestralnego biletu na komunikację miejską, bo każdy bierze pod uwagę, że znów z dnia na dzień możemy być wysłani na zdalne i wyrzuci się kasę w błoto - mówi studentka z Wrocławia.
I to się dzieje w różnych miejscach w Polsce. Katolicki Uniwersytet Lubelski zrobił taką przerwę dla swoich studentów na pierwszą połowę listopada - sprzyjały temu dwa świąteczne terminy. To była, jak tłumaczyła rzeczniczka uczelni Monika Stojowska, akcja profilaktyczna i odpowiedź na sytuację epidemiologiczną na Lubelszczyźnie.
Od 8 listopada na dwa tygodnie wszystkie zajęcia przeniósł do sieci Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Bydgoska uczelnia ten rok akademicki rozpoczęła zresztą bardzo ostrożnie. Ćwiczenia odbywały się stacjonarnie, a wykłady zdalnie.
Zdalną naukę od 5 listopada mają studenci Instytutu Techniczno-Informatycznego i Instytutu Społeczno-Ekonomicznego Akademii Zamojskiej. Ten stan ma być przejściowy, ale wszyscy liczą się z tym, że takie zmiany będą się powtarzać.
Od 18 listopada do 5 grudnia uczelnię opuszczą też studenci Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Wcześniej ćwiczenia odbywały się w realu, teraz wszystkie zajęcia dydaktyczne będą prowadzone zdalnie. We wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego od października wprowadzono wykłady zdalne dla wszystkich roczników.
Podobnie na Politechnice Wrocławskiej. "O przejście na zdalną formę zajęć wnioskuje dziekan wydziału, wniosek musi uzyskać akceptację prorektor ds. kształcenia i przewodniczącego zespołu ds. SARS-CoV-2. Natomiast lektoraty i zajęcia sportowe oraz kształcenie w zakresie kursów humanistycznych, społecznych oraz menedżerskich realizowane będą w trybie zdalnym synchronicznym. W formie stacjonarnej prowadzone będą nadal kursy wyrównawcze dla studentów pierwszego roku, realizowane poza programem studiów" - poinformował rektor uczelni prof. Arkadiusz Wójs.
Tak będzie od 22 listopada przez cztery tygodnie, a zapewne dłużej, bo okres przed Bożym Narodzeniem i Nowym Rokiem siłą rzeczy będzie wolny od nauki.
Koronawirusowa huśtawka. Uczelnie przechodzą na naukę zdalną. A wystarczy się zaszczepić
Im wyższe będą cyfry w codziennych doniesieniach z pandemicznego frontu, tym więcej uczelni będzie miało puste sale wykładowe i e-studiowanie. Tymczasem zdaniem profesora Włodzimierza Guta - specjalisty w zakresie mikrobiologii i wirusologii, pracownika naukowego Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego oraz Państwowego Zakładu Higieny - rozwiązanie może być znacznie prostsze.
- Rekomendowałbym zaszczepienie i normalne funkcjonowanie - stwierdza profesor Włodzimierz Gut. I dodaje, że zachodnie wzory to najlepsze wyjście z impasu. - Nie masz szczepienia, nie pójdziesz na kawę, jak we Francji, albo idziesz na bezpłatny urlop, jak we Włoszech, albo siedzisz w domu, jak w Austrii - mówi ekspert. Nie sądzi jednak, że polski rząd powinien również wytworzyć podobną presję na Polaków. - To nie rząd się szczepi, tylko ludzie - podsumowuje profesor.