Koronawirus z Chin. Lekarz medycyny podróży uspokaja
Koronawirus z Chin 2019-nCoV zbiera śmiertelne żniwo. W szybkim tempie rośnie też liczba zakażonych. - Na chwilę obecną mamy epidemię, ograniczoną do jednego rejonu - uspokaja lekarz medycyny podróży, Damian Okruciński. Porównuje nowy koronawirus do innych chorób zakaźnych wskazując, że obecna panika nie jest uzasadniona.
28.01.2020 | aktual.: 28.01.2020 23:41
Oczy całego świata zwrócone są na Chiny. Z najnowszych danych wynika, że liczba śmiertelna ofiar koronawirusa 2019-nCoV na terenie Chin wzrosła do 106. Zarażonych nim jest już 4477 osób. Wielu jest w stanie krytycznym.
Według ekspertów okres inkubacji wirusa wynosi do dwóch tygodni, a jedna chora osoba zaraża przeciętnie 2-3 inne. Oznacza to, że chorych jest prawdopodobnie dużo więcej.
Jednak lekarz medycyny podróży, z którym rozmawiamy, uspokaja. - Bardzo fascynuje mnie to, jak dużo mówi się o tym koronawirusie z Chin. Słusznie, bo jest to nowy wirus, ma możliwości pandemiczne, ale na chwilę obecną mamy epidemię ograniczoną nawet nie do jednego kraju, a rejonu - wskazuje lek. Damian Okruciński, pediatra i lekarz medycyny podróży.
Koronawirus z Chin a SARS, grypa i odra
Nasz ekspert porównał koronawirusa 2019-nCoV do wirusa SARS. To inny koronawirus, który w listopadzie 2002 roku pojawił się w Chinach.
- SARS ma 80 proc. genów identycznych jak koronawirus z Chin, a więc są bardzo zbliżone - tłumaczy lek. Okruciński. Do lipca 2003 roku zanotowano na świecie 8439 zachorowań na wirus SARS, z czego u 812 chorych zakończyły się one śmiercią. - Podczas epidemii SARS mieliśmy więcej zgonów – średnio 1 na 10 osób zarażonych umierało. Teraz w przypadku koronawirusa z Chin jest to śmierć 1 na 30 zarażonych - wyjaśnia lekarz.
I dodaje: - Wtedy także doszło do większego rozprzestrzenienia się wirusa do innych krajów. Dlaczego? Podczas tamtej epidemii służby nie wiedziały, jak postępować. To było coś nowego. Teraz nauczyliśmy się na błędach, wiemy, jak postępować, jak się zabezpieczyć. To wszystko powinno nas uspokajać, a nie niepokoić.
A grypa kontra koronawirus z Chin? - Grypa ma mniejszą śmiertelność na 1000 chorych. Z zachorowalnością jest podobne, ale jest jedna znacząca różnica. Musi być bliski kontakt w przypadku koronawirusa. Chodzi o długi kontakt bezpośredni. Przy grypie wystarczy, że ktoś kichnie w metrze i łatwiej jest się zarazić. Ale w przypadku grypy wiele osób się szczepi i zmniejsza nam to liczbę chorych. Tu nie mamy szczepionki, leków, to jest problematyczne - mówi lekarz Okruciński.
- Pamiętajmy też, że osoby, które umierają na ten wirus, mają ponad 58 lat. Poza tym, mają też choroby towarzyszące – cukrzycę, choroby nerek, serca, wątroby, płuc. To dokładnie tak samo, jak przy grypie. Niektórzy owszem, umierają z powodu grypy, natomiast często także z powodu pogorszenia pierwotnej choroby przewlekłej. Niestety zbyt często nie diagnozuje się w tym kierunku - dodaje.
I przywołuje jeszcze przykład odry. - Jedna osoba chora na odrę zarażała 18 innych. Przy nowym koronawirusie ten wskaźnik jest na poziomie 2-3. W Polsce nikt przy epidemii odry w 2018r. tak nie panikował, jak panikujemy teraz. Nikt nie mówił – nie pojadę do Pruszkowa, bo tam odra panuje. Nikt nie chodził w maseczkach - przypomina.
Koronawirus z Chin. Podróżowanie i profilaktyka
Główny Inspektor Sanitarny zaleca, aby osoby starsze i te o obniżonej odporności na razie odłożyły wizytę w Chinach, również ze względu na wysoką aktywność grypy sezonowej. Lekarz Damian Okruciński pytany o to, czy odradza podróży do Azji, odpowiada: - Trzeba stosować się do zaleceń GIS jeśli chodzi o wyjazdy. GIS informuje, że nie zaleca podróży do Azji południowo-wschodniej. To zbyt ogólne, przecież potwierdzone przypadki mamy w czterech krajach tego regionu. Jako osoba prywatna, gdybym dostał bilet do Azji Południowo-Wschodniej, poleciałbym. Jako lekarz natomiast odradzałbym lot do Chin, a konkretnie do Wuhan. A tam się i tak nie da dolecieć.
Lekarz wskazuje, by pamiętać o profilaktyce. - Warto nosić maski. Zwykła maska chirurgiczna, taka twarzowa, którą można kupić w aptece, zmniejsza ryzyko zachorowania o ok. 70 procent. Tylko trzeba pamiętać, że one działają 6-8 godzin. Przerażające jest, jak ktoś robi recykling masek – przeciera stare i myśli, że działa jak nowa. Otóż nie. Należy taką maskę po maksymalnie 8 godzinach przeciąć, aby nikt już jej nie używał. Ważna też jest higiena – mycie rąk przede wszystkim - zaleca lekarz.
I podsumowuje: - Jesteśmy zawsze bliżej do pandemii grypy, niż jakiegokolwiek innego wirusa. Co do tego nowego koronawirusa, mało prawdopodobne, że pójdzie to w pandemię. Rząd Chin zrobi wszystko, by temu zapobiec. Świat nauczył się na wirusie SARS, a Chiny efektywnie działają w celach ograniczenia rozprzestrzenienia się wirusa. Nasze służby w Unii Europejskiej i w Polsce są na wirusa gotowe.
*Tekst na prośbę lekarza był edytowany. Z wypowiedzi "(...)jest to nowy wirus, ma możliwości pandemiczne, ale na chwilę obecną mamy (lokalną) epidemię ograniczoną nawet nie do jednego kraju, a rejonu" usunęliśmy słowo "lokalną".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl