Koronawirus z Chin. Czy Polska jest przygotowana? Były szef sanepidu ma wątpliwości
Koronawirus z Chin dotarł do Europy. Polskie służby uspokajają, że są gotowe na każdą ewentualność. Co do tego ma jednak wątpliwości były warszawski inspektor sanitarny, dr Piotr Rudaś. - Sam odszedłem z pracy, bo uważałem, że nie jesteśmy gotowi do poradzenia sobie z poważną epidemią - mówi WP.
28.01.2020 | aktual.: 28.01.2020 12:40
Dr Dariusz Rudaś, były stołeczny powiatowy inspektor sanitarny nie jest pewny, czy Polska jest gotowa do radzenia sobie z dużymi epidemiami. A już na pewno nie była przygotowana w czasach, gdy pełnił swoją funkcję. - Odszedłem z pracy w 2015 roku, bo w przeciwieństwie do ówczesnych władz Sanepidu uważałem, że nie jesteśmy przygotowani do poradzenia sobie z poważną epidemią. Uświadomił mi to przypadek pacjenta z Piły z podejrzeniem eboli - mówi WP dr Rudaś.
I opowiada: - Pacjenta sprowadzono z Piły do Warszawy, bo wcześniej cztery szpitale odmówiły jego przyjęcia. Według mnie sprowadzenie pacjenta z tak groźną chorobą do stolicy zakrawało na nieodpowiedzialność. Karetki były nieprzygotowane do transportu takich pacjentów, a wyposażenie szpitali pozostawia wiele do życzenia.
Dr Rudaś podkreślił też, że w szpitalach brakuje zwyczajnie pomieszczeń, w których izoluje się pacjentów z chorobami zakaźnymi. Podał też przykład jednego ze szpitali w Warszawie, gdzie w tzw. śluzie dekontaminacyjnej, przy wyjściu z izolatki, odkażania personelu dokonywano za pomocą ręcznego spryskiwacza.
- Ostatnią poważną epidemią w Polsce była epidemia ospy na Dolnym Śląsku ponad 50 lat temu. Utrzymanie odpowiedniej infrastruktury w szpitalach kosztuje, więc zamyka się szpitale zakaźne - dodaje dr Rudaś. I zaznacza: - Od 2015 roku, kiedy zrezygnowałem z pracy, wypadłem z obiegu. Jestem zwykłym lekarzem, więc nie mam wglądu, na ile ta sytuacja się zmieniła.
Jan Bondar, rzecznik GIS, pytany o doniesienia dotyczące zbyt małej liczby miejsc w szpitalach zakaźnych dla osób z podejrzeniem choroby zakaźnej, odesłał nas z tym pytaniem do Ministerstwa Zdrowia. Wysłaliśmy pytania w tej sprawie do biura komunikacji. Czekamy na odpowiedź.
CZYTAJ TEŻ: Śmiertelnie niebezpieczny wirus. Do Polski wrócili studenci z Chin. Jeden zostaje w szpitalu
Koronawirus z Chin. Zabezpieczenie lotniska
Dr Rudaś wskazuje też na potencjalne braki w przygotowaniu lotniska. - W wielu lotniskach na Zachodzie czy w Chinach montowane są termokamery, które pozwalają łatwiej wyłapać osoby z podwyższoną temperaturą ciała. Te osoby są potem szczegółowo sprawdzane.
O to, jak wygląda kontrola na lotnisku, spytaliśmy rzecznika pasowego Lotniska Chopina w Warszawie Piotra Rudzkiego. - Jeśli załoga samolotu zwróci uwagę na to, że ktoś kicha, źle się czuje, zgłasza to drogą radiową na lotnisko. Jesteśmy na miejscu gotowi, by taką osobę zdjąć z pokładu i przetransportować do lotniskowego ambulatorium. Każdy pasażer może też sam bezpośrednio zgłosić się do naszych medyków i powiedzieć, że czuje się źle - tłumaczy rzecznik.
Jak dodaje, w ambulatorium lotniskowym prowadzone jest badanie medyczne i w porozumieniu z graniczną stacją sanitarną-epidemiologiczną podejmowana jest decyzja ws. dalszego postępowania z tą osobą – czy można ją wypuścić do domu, czy należy skierować na dalszą obserwację. Ponadto wszyscy pasażerowie, którzy podróżują bezpośrednio z Chin, oddają na Lotnisku Chopina wypełnione tzw. karty lokalizacyjne z informacją o tym, gdzie będą przebywać przez najbliższe dwa tygodnie. - To jest zalecenie polskich i europejskich służb sanitarnych, do tego się stosujemy - tłumaczy.
Pytany, czy na Lotnisku Chopina sprawdzane są wszystkie osoby lecące z Chin, odpowiada krótko: "Nie". Lotnisko nie stosuje też termokamer, o których wspominał nam dr Rudaś. - Wydaje mi się, że takie kamery mają zastosowanie bardziej psychologiczne, by uspokoić pasażerów. Po rozmowach z lekarzami mogę powiedzieć, że są nieefektywne, bo podwyższenie temperatury wynikać może z różnych rzeczy, ktoś może mieć nadciśnienie, albo chronicznie podwyższoną temperaturę. Na Lotnisku Chopina są natomiast termometry bezdotykowe, więc można bezinwazyjnie zbadać tę temperaturę w razie takiej potrzeby - podsumowuje rzecznik lotniska Piotr Rudzki.
CZYTAJ TEŻ: Koronawirus z Chin. GiS przygotowuje się na pierwsze zarażenia w Polsce. W gotowości jest 10 szpitali
GIS ostrzega przed podróżą do Chin
Poza Chinami nowe przypadki zarażenia wirusem zanotowano w Japonii, Korei Południowej, Tajlandii, Singapurze, na Tajwanie i w Stanach Zjednoczonych. Są też pierwsze przypadki zachorowania w Europie - konkretnie we Francji i w Niemczech. Główny Inspektor Sanitarny zaleca, aby osoby starsze i te o obniżonej odporności na razie odłożyły wizytę w Chinach, również ze względu na wysoką aktywność grypy sezonowej.
Poniżej publikujemy zalecenia dla osób planujących podróż do Chin:
- unikanie bliskiego kontaktu z osobami chorymi, w szczególności z objawami ze strony układu oddechowego,
- unikanie odwiedzania rynków/targów lub innych miejsc, w których znajdują się żywe lub martwe zwierzęta i ptaki,
- unikanie kontaktu ze zwierzętami, ich wydalinami lub odchodami,
- przestrzeganie zasad higieny rąk,
- przestrzeganie zasad higieny żywności.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl