Koronawirus w Szwecji. Tu walczy się inaczej. Będą "drugie Włochy"?

Gdy kolejne kraje zamykały granice, szkoły, restauracje i lotniska, w Szwecji życie toczyło się bez większych zmian. I toczy się tak nadal. - Rząd zrzucił całkowitą odpowiedzialność na ludzi - ocenia Polka mieszkająca w Szwecji. - Naukowcy są oburzeni tą sytuacją - krytykuje doktor Paweł Grzesiowski.

Pomimo pandemii koronawirusa, restauracje w Sztokholmie były w zeszłym tygodniu pełne
Źródło zdjęć: © Forum | TT NEWS AGENCY
Piotr Barejka

Choć w Szwecji potwierdzono prawie 3500 przypadków zakażenia koronawirusem, a zmarło ponad 100 osób, to podjęte środki ostrożności nie są tak restrykcyjne, jak w większości europejskich krajów.

- Ludzie będą wyjeżdżać na święta. Nie ma zakazów, są tylko zalecenia - mówi Agnieszka, Polka mieszkająca w Szwecji.

Władze zaapelowały, żeby myć ręce i powstrzymać się od niekoniecznych podróży. Zaleciły przejście na pracę zdalną, seniorów poprosiły o pozostanie w domach. Ale w miniony weekend otwarte były kluby nocne. Wciąż działają restauracje, kawiarnie i szkoły.

- Za chwile tutaj będą drugie Włochy. To jest jeden wielki koszmar - stwierdza Magdalena, druga rozmówczyni WP, która też mieszka w Szwecji - Traktują tego wirusa jak troszkę cięższą grypę.

Ludzie pozostawieni sami sobie

Mieszkający w Szwecji Polacy mówią zgodnie, że władze robią za mało. Nie rozumieją niektórych decyzji, które zostały podjęte. Wśród krytyków rządu jest Marzena. Mieszka w mieście, gdzie nie potwierdzono jeszcze żadnego przypadku koronawirusa. - Ale zrobili zdalną naukę dla gimnazjum, a dzieci z podstawówki uczą się nadal. Gdzie tu logika? - zastanawia się.

- Ludzie sami muszą sobie poradzić z tym i uważać na siebie - ocenia Beata, kolejna z Polek. - Na chwilę obecną nie ma żadnych rozsądnych propozycji, jak z tym walczyć.

Uważa, że szwedzki rząd lekceważy zagrożenie związane z koronawirusem. - Od niedzieli obowiązuje zakaz spotykania się w gronie większym niż pięćdziesiąt osób, ale nie dotyczy to szkół albo galerii handlowych - zauważa. - Środków do dezynfekcji i maseczek nie ma od ponad miesiąca i nie wiadomo, kiedy będą dostępne. Natomiast rząd twierdzi, że niczego nie brakuje - stwierdza.

Restauracje są otwarte, ale tylko te, w których jest obsługa kelnerska. Sklepy również działają bez większych zmian. Zazwyczaj nie ma ograniczeń co do liczby osób, jaka może przebywać w środku. - W sklepach na podłogach przed kasa są naklejki, żeby zachować odstęp - opowiada Anna, nasza kolejna rozmówczyni. - Jest zakaz odwiedzania domów starców i domów opieki

Dopiero Kasia, która mieszka w niewielkim mieście, zauważa narastającą panikę. Opowiada o pustych półkach w sklepach i problemach z dostępnością leków. - W wielu miejscach wprowadzono limity kupna mąki, makaronu, mleka, ryżu i papieru toaletowego, którego zakup, tak jak drożdży, graniczy z cudem - mówi.

- Półtora tygodnia temu wprowadzono limit sprzedaży paracetamolu. Można kupić maksymalnie dwa opakowania na klienta. Wielu lekarstw brakuje - opowiada dalej.

Spóźniona reakcja na koronawirusa

Doktor Paweł Grzesiowski uważa, że Szwedzi przegapili moment, gdy należało zdecydowanie reagować. - Naukowcy są oburzeni tą sytuacją i zdumieni, że rząd to zagrożenie zbagatelizował - mówi. - Na tym etapie to już dorabianie filozofii do stanu faktycznego. Nic nie da się zrobić, więc będziemy uważali, że to jest taktyka.

Ekspert porównuje sytuację w Szwecji do tego, jak zachowała się Anglia. - Próba puszczenia wirusa na żywioł kończy się zawsze tak samo. Jeśli chorują duże ilości osób w krótkim czasie, to zatyka się system ochrony zdrowia. Nie ma takiego systemu, który by przyjął kilka tysięcy osób na respiratory.

- Działania, które są podejmowane przez cały świat, czyli próba opóźniania, żeby pacjentów nie było tak wielu w krótkim czasie, mają sens - stwierdza.

Jako przykład podaje zachorowalność w Japonii, Singapurze i Tajwanie. Tam szybko wprowadzono przepisy ograniczające kontakty między ludźmi. Skutek? Zahamowanie rozwoju epidemii. Nie ma tam tak kryzysowej sytuacji jak w Europie.

- Szwecja zareagowała jak inne rządy, które przegapiły moment, kiedy można było wprowadzić mocne działania spowalniające. W tej chwili mogą robić tylko dobrą minę do złej gry - stwierdza ekspert.

Czy zatem Szwecja może być drugimi Włochami? - Oczywiście - odpowiada krótko Grzesiowski. - Ale Włochy już nie są takim symbolem rozgardiaszu, teraz są nim Stany Zjednoczone.

Zobacz też: Chiny podnoszą się po epidemii. Kraj wyciągnął wnioski z tej lekcji

Wybrane dla Ciebie
"Hamas obiecał". Witkoff mówi o rozbrojeniu
"Hamas obiecał". Witkoff mówi o rozbrojeniu
Ziobro u Orbana. "Obok zaprzańców i sprzedawczyków"
Ziobro u Orbana. "Obok zaprzańców i sprzedawczyków"
Sędzia po pijaku spowodowała kolizję. SN uchylił immunitet
Sędzia po pijaku spowodowała kolizję. SN uchylił immunitet
Brutalny napad. 18-latek porzucony pod mostem
Brutalny napad. 18-latek porzucony pod mostem
Otoczenie prezydenta o sytuacji Ziobry, Musk na drodze do zostania bilionerem [SKRÓT PORANKA]
Otoczenie prezydenta o sytuacji Ziobry, Musk na drodze do zostania bilionerem [SKRÓT PORANKA]
Donosy wśród Polonii w USA. Boją się deportacji
Donosy wśród Polonii w USA. Boją się deportacji
Taka będzie pogoda przez najbliższe dni. Prognoza na długi weekend
Taka będzie pogoda przez najbliższe dni. Prognoza na długi weekend
Ile zarabiają lekarze? Szokujące rozbieżności płac
Ile zarabiają lekarze? Szokujące rozbieżności płac
Trump poderwał się z miejsca. Jego gość stracił przytomność
Trump poderwał się z miejsca. Jego gość stracił przytomność
Media: Rosjanie bliscy zajęcia Pokrowska
Media: Rosjanie bliscy zajęcia Pokrowska
"Propaganda". Ekspert wprost o rosyjskiej "superbroni"
"Propaganda". Ekspert wprost o rosyjskiej "superbroni"
Pogoda popsuje marsze 11 listopada? Przydadzą się nie tylko flagi
Pogoda popsuje marsze 11 listopada? Przydadzą się nie tylko flagi