Koronawirus w Polsce. Strach 64‑latki po bierzmowaniu wnuków. Biskup był zakażony
Koronawirus w Polsce. Biskup Andrzej Czaja, u którego kilka dni temu zostało potwierdzone zakażenie, wcześniej udzielał bierzmowania młodzieży m.in. w Kędzierzynie Koźlu. - Bałam się, że mogło dojść do zakażenia koronawirusem. Jestem w grupie ryzyka, beze mnie dziewczynki zostałyby bez opieki - opowiada nam mieszkanka województwa opolskiego, której wnuczki przystępowały do bierzmowania.
Kuria diecezjalna w Opolu o pozytywnym wyniku testu na koronawirusa u biskupa Andrzeja Czai poinformowała kilka dni temu. Badanie na obecność SARS-CoV-2 wykonane zostało też u biskupa Rudolfa Pierskały i u niego również dało wynik pozytywny. Zgodnie z zaleceniami służb sanitarnych, obaj biskupi tuż po otrzymaniu wyników testów, zostali skierowani na domową izolację.
Okazało się jednak, że biskup Andrzej Czaja, przed otrzymaniem pozytywnego wyniku testu na koronawirusa, udzielał bierzmowania w Kędzierzynie-Koźlu (8 i 9 października), a także w Krapkowicach (7 i 12 października). Stacje sanitarno-epidemiologiczne musiały ustalić, czy na kwarantannę odesłać przyjmujących sakrament, jak i również ich rodziny, które przebywały w kościele.
O tym, że biskup Andrzej Czaja został zakażony koronawirusem, kilka dni po bierzmowaniu dowiedziała się 64-letnia mieszkanka województwa opolskiego, która samotnie wychowuje dwie wnuczki w wieku 13 i 15 lat. Obie dziewczynki przystępowały do sakramentu bierzmowania w Kędzierzynie-Koźlu.
Jak opowiada 64-latka, jeszcze przed uroczystością zastanawiała się nad tym, czy puszczać dziewczynki do bierzmowania. - Bałam się tego, że podczas uroczystości może dojść do zakażenia koronawirusem. Jestem w grupie ryzyka i nie chciałam zachorować. Najbardziej obawiałam się o to, że kiedy mnie zabraknie, dziewczynki zostaną bez opieki i trafią do domu dziecka - opowiada kobieta. - Wnuczki bardzo chciały jednak do bierzmowania przystąpić. Nie mogłam im tego odebrać, postanowiłam zaryzykować - dodaje.
W rozmowie z Wirtualną Polską mieszkanka województwa opolskiego opowiada, że podczas bierzmowania zostały zachowane rygory sanitarne. - Księża mieli na sobie maseczki ochronne, a w ławkach w odpowiednich odległościach siedziała młodzież ze swoimi chrzestnymi, wszyscy mieli zasłonięte usta i nos - opowiada.
Jak twierdzi, problem pojawił się jednak w momencie, kiedy młodzież zaczęła przystępować do sakramentu. - Biskup miał zasłonięte usta i nos, ale kiedy dzieci zaczęły się do niego ustawiać w kolejce, dystans społeczny był niemożliwy do zachowania. W dodatku biskup w symbolicznym geście przyłożył dłoń do czoła wnuczek, a te stały blisko niego - opowiada kobieta.
- Niebezpieczna była też liczba osób, które znajdowały się w kościele. Mimo tego, że w ławkach w zachowanych odległościach siedziały dzieci ze swoimi chrzestnymi, w tylnej części kościoła znajdowały się rodziny osób przystępujących do bierzmowania. W środku było nas naprawdę dużo - opowiada mieszkanka Opolskiego.
Jak wyjaśnia do tej pory ani u niej, ani u wnuczek nie pojawiły się objawy zakażenia koronawirusem. Mimo to podkreśla, że udzielanie sakramentów bierzmowania w czasie pandemii jest niebezpieczne, co widać na przykładzie mszy z udziałem biskupa Czai w Kędzierzynie-Koźlu. - Uroczystość przebiegła sprawnie, ale młodzież w pewnym momencie była naprawdę blisko biskupa, u którego kilka dni później wynik testu okazał się pozytywny. To bardzo ryzykowne - mówi kobieta. - Bałam się o zdrowie swoje i dziewczynek - dodaje.
Jeden z członków rodziny 64-latki o informację dotyczącą dalszego działania poprosił sanepid. Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Kędzierzynie-Koźlu poinformował, że należy obserwować stan swojego zdrowia przez kolejne 10 dni. A w przypadku pojawienia się objawów takich, jak temperatura powyżej 38 stopni, kaszel, duszności, utrata węchu lub smaku, zgłosić się do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Sanepid podkreślił też, że w przypadku kontaktu z osobą zakażoną, kwarantanną powinny zostać objęte osoby, które pozostawały z nią w bliskiej odległości przez dłużej niż 15 minut oraz bez jakiegokolwiek zabezpieczenia (maseczki ochronnej czy przyłbicy).
Epidemia koronawirusa w Polsce przybiera na sile. We wtorek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 9291 nowych i potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem. Rekord zakażeń padł w sobotę. To wtedy odnotowano 9 622 nowe przypadki COVID-19.