PolskaKoronawirus w Polsce. Lekarze POZ przeciążeni. Izolacja była decyzją Hanny

Koronawirus w Polsce. Lekarze POZ przeciążeni. Izolacja była decyzją Hanny

Koronawirus w Polsce. - Spędzam 10. dzień w izolacji, o której zadecydowałam sama. Nie mam węchu ani smaku, jeszcze kilka dni temu byłam tak słaba, że nie miałam siły wstać. Nadal walczę o skierowanie w kierunku COVID-19 - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską 31-letnia Hanna, mieszkanka województwa zachodniopomorskiego.

Koronawirus w Polsce. Transport pacjenta z podejrzeniem zakażenia COVID-19 do specjalistycznego szpitala
Koronawirus w Polsce. Transport pacjenta z podejrzeniem zakażenia COVID-19 do specjalistycznego szpitala
Źródło zdjęć: © Jacek Szydlowski / Forum | RM, Jacek Szydlowski / Forum

- O tym, że w mojej pracy zakażonych zostało sześć osób, dowiedziałam się w piątek dwa tygodnie temu. Kilka dni później pojawiły się u mnie prawdopodobnie pierwsze objawy koronawirusa, ale myliłam je z przeziębieniem. Miałam katar i palący ból w górnej części klatki piersiowej. Potem zachorowały moje dzieci - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską 31-letnia Hanna, mieszkanka niewielkiej miejscowości w województwie zachodniopomorskim. - Syn zaczął gorączkować, a córka poczuła się źle w przedszkolu. Wychowawczyni odesłała ją do domu - dodaje.

Jak opowiada nam Hanna, trudno było jej dodzwonić się do pediatry czy lekarza rodzinnego POZ (podstawowej opieki zdrowotnej), aby uzyskać skierowanie na testy w kierunku zakażenia koronawirusem. Przypominamy: do tej pory lekarze oprócz wyjątkowych sytuacji, nie kontaktowali się ze szpitalem po zleceniu pacjentowi hospitalizacji. Teraz, w przypadku pacjenta zakażonego koronawirusem, muszą poinformować go o konieczności udania się do szpitala zakaźnego.

Na lekarzy rodzinnych spadł jednak obowiązek szukania szpitala z wolnymi łóżkami, który przyjmie pacjenta zakażonego COVID-19 i transportu, który zawiezie go na miejsce. Na pomocy w rozwiązaniu spraw administracyjnych spędzają nawet kilka godzin dziennie. Tracą czas, podczas którego - jak sami mówią - mogliby leczyć inne osoby. Pisaliśmy o tym tutaj.

Koronawirus w Polsce. "Straciłam smak i węch. Byłam za słaba, aby jechać do szpitala. Nie chciałam zarażać"

- Kiedy w końcu udało się dodzwonić do pediatry, lekarz poinformował mnie, że dzieci mogą być zakażone, ale może to być również przeziębienie. Dostały dwa tygodnie zwolnienia, a ja przeszłam na opiekę nad dziećmi - opowiada Hanna. - Potem straciłam smak i węch. Dowiedziałam się, że dziewczyna, która siedziała w pracy obok mnie zrobiła prywatnie testy i jest zakażona koronawirusem - dodaje.

Od lekarza rodzinnego, podobnie jak kilka innych osób z jej zakładu pracy, Hanna skierowania na test nie dostała. Straciła węch, smak, miała duszności i kaszel, ale nie pojawiła się gorączka.

- Lekarz zalecił, żebym przez 14 dni nie wychodziła z domu, mimo informacji, że miałam w pracy kontakt z zakażonymi osobami. Podczas weekendu pojawiły się duszności, zaczęłam czuć się bardzo źle - opowiada Hanna.

Koronawirus w Polsce. "O izolacji zadecydowałam sama"

W minioną sobotę zadzwoniła do lekarza nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Tam dostała zalecenie, aby jechać do szpitala. - Byłam jednak tak słaba, że nie mogłam wstać. Lekarka powiedziała, że nie ma możliwości prawnej, aby dać mi skierowanie na test na COVID-19, bo może to zrobić tylko lekarz rodzinny. W sanepidzie usłyszałam podobną informację - mówi mieszkanka Zachodniopomorskiego. - Teraz spędzam 10. dzień w izolacji. To moja kwarantanna sumienia, którą nałożyłam na siebie sama - dodaje.

31-latce z Zachodniopomorskiego lekarz opieki nocnej przepisał antybiotyk, który ułatwia jej oddychanie. W poniedziałek czuje się nieco lepiej. - Nadal nie mam smaku i węchu, ale oddech nie jest już tak płytki. W sanepidzie usłyszałam, że oficjalnie nie jestem zakażona dopóki nie mam zrobionego testu na koronawirusa i mogę wychodzić z domu. Ale nie robię tego, żeby nie zakażać innych. Takich osób w Polsce są setki. System nie działa, sanepid umywa ręce, służba zdrowia jest obciążona, odbijamy się od ściana - mówi Hanna. - W poniedziałek od rana próbuję dodzwonić się do lekarza rodzinnego, aby otrzymać skierowanie - dodaje.

Ministerstwo Zdrowia: O teście decyduje lekarz. Pacjent nie musi mieć czterech objawów

Do tej pory lekarze rodzinni (POZ) mogli zlecać skierowania na testy na koronawirusa tylko i wyłącznie wtedy, kiedy zbadali pacjenta fizykalnie lub gdy występowały u niego jednocześnie cztery objawy: temperatura powyżej 38 st. C, kaszel, duszności oraz utrata węchu lub smaku. Zgodnie z rozporządzeniem te przepisy przestały obowiązywać w piątek 9 października.

Teraz, aby zlecić pacjentowi wymaz w kierunku SARS-CoV-2, lekarz nie musi stwierdzić występowania łącznie czterech objawów wskazujących na zakażenie. Lekarz samodzielnie na podstawie swojej wiedzy medycznej ocenia, czy pacjent może być skierowany na test po badaniu fizykalnym, czy od razu po teleporadzie.

Ministerstwo Zdrowia poinformowało w poniedziałek o 4 294 odnotowanych przypadkach zakażenia koronawirusem. Najwięcej osób zachorowało w województwach: małopolskim (690), wielkopolskim (530) i mazowieckim (441).

Źródło artykułu:WP Wiadomości
koronawiruszakażenielekarz rodzinny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)