PolskaKoronawirus w Polsce. Kiedy dzieci wrócą do szkoły? Mogą nie mieć dokąd wrócić

Koronawirus w Polsce. Kiedy dzieci wrócą do szkoły? Mogą nie mieć dokąd wrócić

Koronawirus w Polsce. Kiedy dzieci wrócą do szkoły? Mogą nie mieć dokąd wrócić
Źródło zdjęć: © Flickr
Violetta Baran
07.05.2020 23:02, aktualizacja: 14.09.2020 12:33

Prywatne szkoły skarżą się na problemy finansowe - coraz większej liczby rodziców, dotkniętych kryzysem z powodu epidemii koronawirusa, nie stać na płacenie czesnego. Na pomoc z "tarczy antykryzysowej" liczyć nie mogą.

Liczba prywatnych szkół przez wiele lat rosła. Placówki te cieszyły się ogromną popularnością, w związku z niedostatkami szkół publicznych: przepełnionymi klasami, brakiem zajęć pozalekcyjnych, czy zbyt krótko czynnymi świetlicami. W zeszłym roku bum przeżyły prywatne licea szturmowane przez nastolatki z podwójnego rocznika, czyli ostatnich absolwentów gimnazjów i pierwszych ośmioletniej podstawówki. Niestety, wszystko wskazuje na to, że wiele z nich może zamknąć swoje podwoje.

Prywatne i społeczne placówki oświatowe zaczynają mieć bowiem poważne problemy finansowe. Wszystko przez epidemię koronawirusa, która sprawiła, ze wielu rodziców nie stać na zapłacenie czesnego. Ich firmy przestały zarabiać, stracili pracę lub obawiają się, że wkrótce tak się stanie.

Koronawirus w Polsce. Prywatne szkoły mogą tylko odroczyć składki ZUS

- Zależymy głównie od czesnego, a niektórzy rodzice stracili pracę, środki do życia. A przecież nie możemy powiedzieć dzieciom, że to koniec ich nauki. Gdyby nie darczyńcy, zbankrutowalibyśmy - mówi portalowi wyborcza.pl dyrektorka finansowa jednej z prywatnych placówek w Warszawie. - Nie przysługuje nam nic. Żadna pomoc od państwa. No, poza trzymiesięcznym odroczeniem składki ZUS, ale to nas nie ratuje, bo potem będziemy musieli zapłacić skumulowaną kwotę - dodaje.

Tarcza antykryzysowa placówek oświatowych nie dotyczy. Powód? Cały czas działają: prowadzą nauczanie online. Na dodatek prowadzenie szkoły nie jest działalnością gospodarczą.

A wpływy z czesnego maleją. Część szkół, po przejściu na nauczanie online sama je obniżyła, inne robią to na prośbę rodziców. Niestety, coraz więcej jest rodziców, którzy zalegają z opłatami.

Szkoły próbują się ratować obniżając wynagrodzenia nauczycielom lub zwracając się z wnioskiem o obniżenie czynszu do właścicieli budynków, w których prowadzą działalność.

Koronawirus w Polsce. Epidemia może zagrozić istnieniu szkół

- Czas epidemii to jednak czas wyjątkowy. Zastój w gospodarce dotyka wszystkich i rodziny naszych uczniów nie są w tym wypadku wyjątkiem – relacjonuje portalowi wyborcza.pl Zygmunt Puchalski, Prezes Społecznego Towarzystwa Oświatowego. - Musimy także uwzględniać różne scenariusze, jeśli chodzi o stan finansów szkół. Przedłużające się problemy gospodarcze mogą w końcu odbić się wyraźnie na ich kondycji, a nawet zagrozić ich istnieniu. Ryzyko jest tym większe, że ważne instrumenty wsparcia przewidziane przez tarczę antykryzysową nie dotyczą szkół społecznych. Nasze kolejne apele nie przynoszą skutku - dodaje.

Minister edukacji, w porozumieniu z szefem resortu zdrowia zdecyduje wkrótce o tym, kiedy dzieci wrócą do szkół. To jednak nie rozwiąże problemu Bieżące problemy to jednak nie wszystko. Dyrektorzy prywatnych placówek obawiają się, że wielu rodziców może zdecydować się na przeniesienie dzieci do placówek publicznych w nowym roku szkolnym. To może dla wielu prywatnych i społecznych szkół oznaczać koniec działalności.

Biżuteria i zegarki dla dzieci w okazyjnych cenach! To możliwe, gdy korzystasz z promocji na stronie kruk kod rabatowy.

Treści redakcyjne są całkowicie niezależne. Rozwój serwisu zależy od naszych czytelników. Wspierasz nas kupując produkty naszych partnerów po kliknięciu w linki zamieszczone w tekście.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (196)
Zobacz także