Koronawirus w Polsce. Instruktor narciarstwa sprzedał maseczki bez certyfikatu, szukał pomocy w kancelarii Romana Giertycha
Łukasz G., instruktor narciarstwa, który dostarczył do Ministerstwa Zdrowia maseczki bez ważnych certyfikatów, miał prosić o pomoc Romana Giertycha. Łukasz Szumowski wraz z resortem domaga się od niego zwrotu 5 milionów złotych.
01.06.2020 | aktual.: 01.06.2020 21:25
Łukasz G. miał wynająć kancelarię Romana Giertych licząc na pomoc w walce o 5 milionów złotych, których zażądało od niego Ministerstwo Zdrowia.
Chodzi o maseczki ochronne, które G. sprzedał resortowi Łukasza Szumowskiego. Te, jak się okazało, nie spełniały oczekiwanych norm.
Koronawirus w Polsce. Łukasz G. a Roman Giertych
Jak informuje "Super Express", Łukasz G. już dzień po podpisaniu umowy z kancelarią Romana Giertycha miał wypowiedzieć jej pełnomocnictwo. "Proszę o zachowanie tajemnicy przez pana mecenasa oraz wszystkie osoby obecne na spotkaniu w tym pana Wojciecha Cz. I nieprzekazywanie do publicznych wiadomości treści rozmów i materiałów zdjęciowych i nagrań" - miał napisać G. w wypowiedzeniu.
Redakcja "SE" zwróciła się do Romana Giertycha z prośbą o komentarz. Ten jednak nie chciał odpowiedzieć, czy Wojciech Cz. to w rzeczywistości Wojciech Czuchnowski, dziennikarz "Gazety Wyborczej", który jako pierwszy opisał kulisy afery maseczkowej.
Koronawirus w Polsce. Afera z maseczkami bez certyfikatów
- Nie wypowiadam się publicznie na temat pracy w kancelarii. Nigdy tego nie robiłem i proszę mnie o to nie pytać - miał powiedzieć Roman Giertych.
Doniesień o spotkaniu nie potwierdził też sam Czuchonowski. - Ujawnienie takiej informacji byłoby naruszeniem tajemnicy dziennikarskiej. Muszę chronić swoje źródła informacji - przekazał dziennikarz.
Afera związana z maseczkami oraz Ministerstwem Zdrowia została ujawniona w połowie maja. Resort Łukasza Szumowskiego zakupił sprzęt za 5 milionów złotych. Ten, jak się okazało, nie posiadał wymaganych certyfikatów. Co więcej, sprzedaż maseczek zaoferował Łukasz G., który prywatnie jest kolegą brata ministra Łukasza Szumowskiego.
Z zakupu maseczek tłumaczył się szef resortu zdrowia twierdząc, że w tamtym czasie "maseczki kupilibyśmy (Ministerstwo Zdrowia - przyp. red.) nawet od diabła".
- Nie było skąd ich wziąć. Zero. Nic nie było. I nagle kontaktuje się z nami człowiek i mówi: mam pół miliona. Mój brat, z którym ten pan się skontaktował, dał mi o tym znać. Mówię mu więc: "Świetnie, daję ci telefon do ministra Cieszyńskiego, który odpowiada za zakupy, niech się z nim skontaktuje" - tłumaczył Szumowski w wywiadzie dla "DGP" z 18 maja.
Źródło: Super Express
Masz newsa? Daj znać na dziejesie.wp.pl. Czekamy na zdjęcia, nagrania oraz informacje!