Koronawirus w Polsce i wybory prezydenckie. Porozumienie Jarosława Gowina przeciwko wyborom prezydenckim 10 maja

Koronawirus w Polsce. PiS ma nowy pomysł na wybory prezydenckie 2020. Głosowanie ma odbyć się tylko korespondencyjnie, wszystkie lokale wyborcze mają być zamknięte. To byłyby pierwsze takie wybory w Polsce. Z uwagi na pandemię oraz kwestie związane z bezpieczeństwem, organizacją i prawnym aspektem procesu wyborczego, na wybory 10 maja fundamentalnie nie zgadza się Porozumienie Jarosława Gowina. Partia grozi opuszczeniem koalicji Zjednoczonej Prawicy.

Koronawirus w Polsce i wybory prezydenckie. Porozumienie Jarosława Gowina przeciwko wyborom prezydenckim 10 maja
Źródło zdjęć: © PAP | PAP
Michał Wróblewski

Inicjatywa przeprowadzenia wyłącznie wyborów korespondencyjnych, bez organizacji lokali wyborczych, miała powstać podczas środowej narady kierownictwa PiS na Nowogrodzkiej, o której WP informowała jako pierwsza.

Jak wynika z deklaracji wicepremiera Jacka Sasina, jeśli samorządy będą odmawiać organizacji wyborów, w poszczególnych miastach, gminach będą się one mogły odbyć z pominięciem samorządów.

Co więcej, system głosowania korespondencyjnego ma być już opracowywany.

Szef klubu PiS Ryszard Terlecki był o to pytany w Sejmie przez dziennikarzy. Oświadczył, że "nie będzie lokali wyborczych" i "będziemy głosować tylko korespondencyjnie".

Na tym polu – wyborczym, które nierozłącznie wiąże się z pandemią koronawirusa – w Zjednoczonej Prawicy jest spór.

Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro akceptuje pomysł zmiany Kodeksu wyborczego przez PiS w Sejmie. – Wybory powinny odbyć się jak najszybciej. Nie wiemy, czy za trzy miesiące, pół roku czy rok pandemia się zakończy i pozwoli przeprowadzić wybory. Głosowanie korespondencyjne to wynik troski o państwo – twierdzi polityk Solidarnej Polski, wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski.

Twarde weto stawia jednak dziś Porozumienie Jarosława Gowina. – Fundamentalnie nie zgadzamy się na wybory prezydenckie 10 maja – mówią nam politycy tej partii. I twierdzą nieoficjalnie, że jeśli Jarosław Kaczyński na siłę forsować będzie to rozwiązanie, to Porozumienie opuści rząd. Gowin miał zakomunikować to członkom rządu z ramienia swojej formacji. Na naciski Kaczyńskiego wicepremier się nie godzi.

Porozumienie chce, żeby wybory odbyły się w terminie bezpiecznym – czyli choćby za rok. Oczywiście z ponadpartyjnym poparciem tego pomysłu.

– Nie popieramy także głosowania wyłącznie korespondencyjnego – deklarują nasi rozmówcy z Porozumienia.

– Mogę powiedzieć tylko tyle. Nie można dopuścić do wyborów w żadnym terminie, w którym przeprowadzenie tych wyborów spotęgowałoby epidemię. Tego żaden odpowiedzialny polityk nie zrobi – stwierdził sam Jarosław Gowin kilka dni temu w programie Konrada Piaseckiego.

Krytyka ze strony PiS

Według ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, wicepremier Jarosław Gowin – jak donosiły niektóre media – miał rzekomo zapowiadać (to nieprawda), że będzie chciał wyjść z rządu Zjednoczonej Prawicy, jeśli PiS za wszelką cenę będzie forsować wybory – mimo pandemii.

– Jarosław Gowin jest w rządzie. Natomiast słyszałem, że zapowiadał, że będzie chciał z tego rządu wyjść. Słyszałem coś takiego, że jeżeli będziemy chcieli jako PiS, większość parlamentarna, przeprowadzić wybory prezydenckie w terminie konstytucyjnym, to że być może do takich decyzji dojdzie. Mam nadzieję, że nie – mówił wicepremier Sasin w RMF FM. Potem za swoją wypowiedź kolegę z rządu przeprosił.

Dzień wcześniej polityk PiS również krytycznie odnosił się do koalicjanta PiS: – Jeśli rzeczywiście jest tak, że w Porozumieniu jest przekonanie, że to jest moment w tej chwili, żeby rozgrywać jakąś polityczną grę, to ja mówię bardzo wyraźnie. Nie jest to moment do tego, żeby myśleć o zbijaniu politycznego kapitału, czyli myśleć o tym, żeby w jakiś sposób podnosić znaczenie swojej partii czy swojego ugrupowania. Dzisiaj jest moment na to, żeby odłożyć na bok tego typu ambicje polityczne, odłożyć na bok wojnę, walkę polityczną, polityczne kalkulacje – stwierdził minister Sasin w radiowej "Trójce".

– Jesteśmy lojalnymi członkami obozu Zjednoczonej Prawicy, pracujemy na rzecz Andrzeja Dudy. Co do daty najbliższych wyborów, chodzi o zdrowie i życie Polaków – powiedział Interii Kamil Bortniczuk, wiceminister funduszy i polityki regionalnej z Porozumienia.

– Żeby wprowadzić obecne propozycje [PiS], potrzeba zgody całej opozycji – zapowiedział Bortniczuk.

Koronawirus w Polsce. Presja na ministra Szumowskiego

Koronawirus w Polsce wymusza na rządzących podejmowanie nadzwyczajnych działań. Mimo to – bez wprowadzania stanu nadzwyczajnego – kierownictwo PiS i Pałac Prezydencki dążą dziś do przeprowadzenia wyborów 10 maja. Pod olbrzymią presją z tego powodu – jak wynika z informacji WP – ma być minister zdrowia Łukasz Szumowski.

– Ze szczytem epidemii będziemy walczyć za dwa lub trzy tygodnie – przyznał 16 marca minister zdrowia. Mówił o przełomie marca lub kwietnia lub pierwszym tygodniu kwietnia.

Ale rozwój epidemii – co odnotował dziennikarz Piotr Pacewicz analizujący wypowiedzi prof. Łukasza Szumowskiego z ostatnich tygodni – postępuje dotąd wolniej niż zapowiadano. Dochodzenie do szczytu zakażeń najprawdopodobniej potrwa dłużej.

Ministerstwo Zdrowia zdaje sobie z tego sprawę.

Jak zapowiedział w środę Łukasz Szumowski: – Moje rekomendacje dla pana premiera czy dla pana prezesa będą w połowie kwietnia.

Z szacunków resortu wynika, że prawdopodobnie do 10 maja – pierwotnego terminu pierwszej tury – epidemia w Polsce nie wyhamuje na tyle (albo wcale), by móc przeprowadzić w sposób bezpieczny wybory prezydenckie. A tego chce właśnie kierownictwo PiS i sam prezydent.

Andrzej Duda mówił kilka dni temu podczas livechata z internautami, że "jeżeli są warunki, by iść normalnie do sklepu, to są też warunki do tego, by pójść do lokalu wyborczego i zagłosować". Według urzędującej głowy państwa, wybory mogą odbyć się 10 maja.

Duda – jak dowiadujemy się nieoficjalnie – miał o tym rozmawiać z ministrem zdrowia podczas jednego z ostatnich spotkań.

O szczegóły chcieliśmy zapytać rzecznika prezydenta i dyrektora biura prasowego Kancelarii Prezydenta. Nie odpowiedzieli na nasze pytania w tej sprawie.

Koronawirus w Polsce. Szumowski stoi przy swoim: wybory 10 maja nie mogą się odbyć

Według naszych informacji z okolic resortu zdrowia, Łukasz Szumowski ma być pod dużą presją głównych ośrodków władzy. Sam wie już, że epidemia przeszkodzi bezpiecznej organizacji wyborów – a jeśli te się odbędą, na zakażenie mogą być narażeni Polacy biorący udział w elekcji.

– Minister nie chce walczyć na kilka frontów: z koronawirusem, Nowogrodzką i nieprzychylną mu częścią osób z PiS – twierdzi rozmówca Wirtualnej Polski.

Zdaniem naszych informatorów prof. Szumowski ma poparcie wicepremiera Jarosława Gowina i jego partii Porozumienie, a i sam szef rządu Mateusz Morawiecki ma zdawać sobie sprawę z tego, że wybory 10 maja – ze względów bezpieczeństwa – odbyć się nie powinny. Oficjalnie jednak rząd (jeszcze) tego nie komunikuje.

– Każde formy ograniczenia kontaktu są lepsze niż formy, które ten kontakt narzucają. Lepsze są wybory korespondencyjne niż wybory w lokalach wyborczych – stwierdził lapidarnie w rozmowie z TVP Info w środę szef resortu zdrowia Łukasz Szumowski.

Ale już niektórzy jego członkowie mówią wprost: 10 maja wyborów być nie może. Prof. Wojciech Maksymowicz – wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego, z zawodu lekarz – przyznał w TVN24, że wybory prezydenckie nie odbędą się w zaplanowanym terminie. Bo "tutaj rządzi przyroda".

Z badań IBRiS opublikowanych w "Rzeczpospolitej" wynika, że ponad 77 proc. Polaków chce przełożenia wyborów o rok ze względu na koronawirusa. Większość z nich pozytywnie ocenia ministra Szumowskiego i jego działania.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1223)