Koronawirus w Polsce. Ekspert: "zmierzamy w kierunku katastrofy humanitarnej"
- W tej chwili nie choruje 10 tys. osób dziennie, bo niedoszacowanie jest 5-10-krotne. Realnie dziś zachorowało od 50 do 100 tys. Polaków. To są prawdziwe dane, które muszą uświadomić ludziom, że wirus jest wszędzie wokół nas - twierdzi dr Paweł Grzesiowski. Immunolog podkreśla, że nie wytrzymujemy tempa, w jakim uderza w nas COVID-19.
- Przełamaliśmy pięciocyfrową barierę psychologiczną zakażeń. Bardzo ciężka sytuacja będzie dotyczyć przede wszystkim szpitali i OIOM-ów - powiedział w rozmowie z WP ekspert ds. profilaktyki zakażeń dr Paweł Grzesiowski.
W środę Ministerstwo Zdrowia poinformowało o wykryciu 10 040 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Zmarło 130 osób. Zdaniem immunologa jednym z większych problemów jest to, że epidemia jest rozłożona nierównomiernie na przestrzeni kraju.
Eksperta niepokoi przede wszystkim województwo śląskie, gdzie wykryto 1008 nowych zakażeń. - To jest bardzo zła informacja. To jest aglomeracja o bardzo dużym zagęszczeniu ludności. Mnóstwo ludzi dojeżdża do pracy transportem publicznym - podkreśla dr Grzesiowski. I zauważa, że przeprowadzenie akcji izolacyjnej na tym terenie może okazać się wyjątkowo utrudnione.
Zobacz też: Stadion Narodowy ze szpitalem polowym. Radosław Sikorski komentuje
Koronawirus. Co z weselami? Jasne słowa dr. Pawła Grzesiowskiego
Z nieoficjalnych informacji RMF FM wynika, że rząd zastanawia się nad całkowitym zakazem organizacji wesel. W ocenie dr. Grzesiowskiego każde działanie prewencyjne w tym momencie redukuje liczbę zakażeń. - Wiemy, że sieją (zakażenia - red.) wesela, sieją szkoły, dyskoteki, imprezy. Trzeba je zawieszać - uważa ekspert.
I dodaje: "w tej chwili nie choruje 10 tys. osób dziennie, bo niedoszacowanie jest 5-10-krotne". - Realnie dziś zachorowało od 50 do 100 tys. Polaków. To są prawdziwe dane, które muszą uświadomić ludziom, że wirus jest wszędzie wokół nas - stwierdził Grzesiowski.
Obecnie chorzy na COVID-19 zajmują 757 respiratorów. - To się podwoiło w ciągu 7 dni. Tempo wzrostu liczby chorych. To jest najgorsze - podkreśla.
Zdaniem eksperta "nie wytrzymujemy tego tempa”. - Sytuacja w tej chwili zaczyna rozwijać się w kierunku katastrofy humanitarnej, czyli zdarzenia masowego typu trzęsienia ziemi czy powodzie. Mamy w krótkim czasie bardzo dużo chorych wymagających segregacji, transportu i opieki medycznej - zauważa dr Grzesiowski.