Koronawirus w Hiszpanii. Polski lekarz opowiada o sytuacji w jego mieście i szpitalu. "Ludzie siedzą w domach"
Lekarz Wojciech Sroga mieszka w Hiszpanii, w miejscowości Alcoy. - W szpitalu niestety cały czas brakuje środków ochrony. Miasto jest "zamknięte", ale ludzie skrupulatnie przestrzegają zasad kwarantanny. Uprawiają sport w domu, a w weekendy grają na balkonach w "bingo balconada", wykrzykując numery - opowiada lekarz. I prosi: - Weźmy odpowiedzialność za własne zdrowie.
Wojciech Sroga od 10 lat mieszka w Hiszpanii. Jest ortopedą, pracuje w szpitalu w miejscowości Alcoy, w prowincji Alicante.
- Szpital, w którym pracuję, zapewnia opiekę dla 120 tys. osób. Sytuacja jest dynamiczna i niemal co kilka dni modyfikujemy naszą aktywność w zależności od potrzeb i możliwości. Trzy z czterech pięter szpitala są obecnie zajęte przez pacjentów z Covid-19. Z tego co wiem, w moim regionie nie ma szpitali jednoimiennych - tłumaczy lekarz.
I wyjaśnia, że na ortopedii praca przebiega w trybie ostrodyżurowym. Wykonywane są jedynie zabiegi urazowe - nie ma poradni ortopedycznej ani zabiegów planowych. - Jesteśmy podzieleni na dwie grupy, które mają się zmieniać co dwa tygodnie. Cały czas jestem też "pod telefonem" w razie choroby któregoś z moich kolegów lub poważnego wypadku - mówi lekarz. - Istnieje też ryzyko, że będę musiał pracować np. na intensywnej terapii lub w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, gdyby tam zabrakło specjalistów - dodaje.
- W szpitalu stworzono dwie zupełnie integralne izby przyjęć – dla pacjentów z problemami oddechowymi i dla innych. Ani pacjenci, ani lekarze tych dwóch izb nie kontaktują się ze sobą bezpośrednio - dodaje.
CZYTAJ TEŻ: Wyprowadzili się od bliskich. Ratownicy i lekarze izolują się. Tak spędzają czas z rodziną
Wciąż brakuje środków ochronnych
Pytany, czy również mają problem z brakiem środków ochronnych odpowiada, że tak. - Na początku używaliśmy jedynie typowych maseczek chirurgicznych. Brakowało też szybkich testów, a na wynik należało czekać kilka dni. Aktualnie jest lepiej, bo pojawiły się nowe i lepsze maski, a także przyłbice i okulary. Oczywiście, tak jak w całej Europie potrzeby są o wiele większe i brak szybkich testów jest chyba najważniejszym problemem - mówi nam lekarz.
- Osoby, które pracują w bezpośrednim kontakcie z chorymi z Covid-19, są dużo lepiej zabezpieczone. Na każdym z oddziałów zainstalowano dodatkowe śluzy lub drzwi, aby zmniejszyć ekspozycję na wirusa. Co jakiś czas do szpitala dostarczane są nowe środki ochrony, często zapewniane przez darczyńców - mówi.
I dodaje: - Mamy przeświadczenie, że to nadal za mało.
- Pracownicy odczuwają duży niepokój i są przeciążeni emocjonalnie, natomiast wydaje się, że sama organizacja pracy jest dobra. Cały czas staramy się znaleźć złoty środek pomiędzy paniką a bagatelizowaniem zagrożenia. Zobaczymy jak będzie dalej... - wyznaje medyk.
Lekarz wymienia, co go w obecnej sytuacji frustruje. - Hipokryzja. Bo nigdy wcześniej zdrowie nie było priorytetem. Nie było priorytetem polityków - "mamy jeden z najlepszych systemów ochrony zdrowia w Europie" - slogany, które wychodziły z ust polskich i hiszpańskich polityków, mimo że czyny świadczyły zupełnie o czymś innym. Nie było priorytetem pacjentów - "nie mam czasu na ćwiczenia". Nie było priorytetem i lekarzy - praca ponad siły, w przewlekłym "niedospaniu" - mówi lekarz.
- Irytuje też to, że teraz pracowników ochrony zdrowia traktuje się jak bohaterów, a wcześniej nie. Moim zdaniem albo nigdy nimi nie byliśmy i nie jesteśmy, albo jesteśmy i byliśmy nimi zawsze - dodaje.
Hiszpańska kwarantanna
Lekarz mówi, że podobnie jak w Polsce, walka z koronawirusem w Hiszpanii zaczęła się od wprowadzania stopniowych zabezpieczeń i ograniczeń. - Sądzę, że na początku bagatelizowano zalecenia. Sprawę potraktowano znacznie poważniej dopiero po alarmujących informacjach o liczbie zakażeń i zgonów zarówno w Hiszpanii, jak i we Włoszech - opowiada.
- Moje miasto jest obecnie "zamknięte": przy każdym wjeździe i wyjeździe z miasta stoi policja lub wojsko. Bez przepustki, związanej na przykład z pracą poza miastem, nie można się przemieszczać. Za spacerowanie czy jazdę na rowerze, grozi mandat. Można jednak wyjść z psem, a także zrobić zakupy, ale tylko w pojedynkę. Podobnie przemieszczanie się samochodem - tylko w samotności - mówi Wojciech Sroga.
- W mojej okolicy wszyscy sąsiedzi siedzą w domach. Czasem wychodzą na balkony czy tarasy, żeby się pozdrowić i wymienić parę słów. Dość często uprawiają też sport w mieszkaniu. W weekendy o godzinie trzynastej rozgrywają partyjkę bingo, wykrzykując numery. Nazywają to "bingo balconada". Hiszpanie, których znam, utrzymują kwarantannę, ponieważ widzą jej sens i są przestraszeni. Nie uważam, żeby byli mniej zdyscyplinowani od Polaków - dodaje.
Lekarz mówi, że w jego ocenie krzywa zachorowań i zgonów będzie w Polsce niestety nadal rosła. - Mam tylko nadzieję że liczba poszkodowanych będzie mniejsza. Na ten dzień kwarantanna w Hiszpanii ma trwać do 26 kwietnia. Chciałbym, aby mimo zaistniałej sytuacji, ludzie wzięli odpowiedzialność za własne zdrowie w miarę swoich możliwości - podsumowuje.
Walka o odporność
Wojciech Sroga punktuje jeszcze cztery główne kwestie, które mogą realnie wpłynąć na naszą odporność.
- Po pierwsze sen. Wyśpij się przynajmniej 8 godzin i rób popołudniową sjestę (to najlepszy "wynalazek" w Hiszpanii). Potem zrób plan dnia i się go trzymaj.
- Po drugie dieta i zdrowie fizyczne. Zważ się. Jeśli masz nadwagę, to po kwarantannie masz ważyć mniej. Zarezerwuj 30-60 minut na ćwiczenia. Celebruj gotowanie i jedzenie - najlepiej w towarzystwie. Ściągnij pidżamę i ubierz się "po ludzku". Przynajmniej na obiad.
- Po trzecie - dbanie o "głowę". Każdy będzie miał gorszy dzień lub parę dni strachu, irytacji, zniecierpliwienia, niepokoju, a może nawet paniki. To trzeba założyć, zaakceptować i przygotować się na to. Przeczytaj jakąś książkę. Poza tym jest jeszcze medytacja, modlitwa, mindfullness, psycholog online. Wyznacz sobie maksymalnie 30 minut dziennie na najnowsze informacje, interaktywne mapy zachorowań, liczniki zgonów. Zmniejszenie niepokoju, lęku czy stresu poprawia jakość snu.
- Po czwarte - relacje. Można do kogoś zadzwonić, a nawet wypić wspólnie piwo podczas wideo rozmowy. Jakość kontaktów poprawia satysfakcję z życia, daje optymizm, opóźnia demencję, może nadać życiu sens. Zmniejsza niepewność i poczucie samotności. Inwestycja w te cztery punkty realnie wpływa na odporność.