PolskaKoronawirus. Sanepid przegrywa w sądzie sprawy o łamanie obostrzeń

Koronawirus. Sanepid przegrywa w sądzie sprawy o łamanie obostrzeń

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uwzględnił do tej pory ponad 95 procent skarg dotyczących kar za łamanie obostrzeń obowiązujących w czasie epidemii. Chodzi między innymi o ubiegłoroczne mandaty za naruszenie zakazu przemieszczania się czy nieprzestrzeganie kwarantanny.

Sanepid przegrywa w sądzie sprawy o kary za łamanie obostrzeń.
Sanepid przegrywa w sądzie sprawy o kary za łamanie obostrzeń.
Źródło zdjęć: © Lukasz Dejnarowicz / Forum | RM, Lukasz Dejnarowicz / Forum

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie do 31 marca tego roku rozpatrzył 57 skarg na decyzje sanepidu. Z tego tylko jedną oddalił, a jedną odrzucił z przyczyn formalnych. Zaskarżone decyzje Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego dotyczyły wszystkich możliwych naruszeń – nieprzestrzegania zakazu przemieszczania, niezakrywania ust i nosa, nieprzestrzegania zakazu zgromadzeń i złamania kwarantanny.

Część sentencji wyroków jest niejawna. W tych, które WSA jednak opublikował, najważniejszym uzasadnieniem uwzględnienia skargi jest niezgodność z Konstytucją rozporządzeń nakładających obostrzenia.

"(…) ograniczenie praw i wolności obywatelskich, gwarantowanych art. 57 Konstytucji R.P., nie w ustawie, ale w rozporządzeniu powoduje niezgodność takiego aktu prawnego z Konstytucją R.P., co wprost prowadzi do wniosku, że rozporządzenie takie w zakresie, w jakim ogranicza prawa i wolności konstytucyjne, nie może być uznane przez sąd za skuteczną i poprawną podstawę prawną decyzji władczej organu administracji publicznej" – napisał w jednej z sentencji Wojewódzki Sąd Administracyjny.

Jedna ze spraw rozpatrywanych w lutym tego roku dotyczyła rowerzysty, który został zatrzymany przez patrol policji w trakcie jazdy po wale przeciwpowodziowym. Za złamanie zakazu przebywania na obszarze publicznym i zakazu przemieszczania się poza miejscem zamieszkania, wlepiono mu 8 tysięcy złotych mandatu. Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny podtrzymał wymierzoną karę.

Rowerzysta: nikomu nie zagrażałem

Rowerzysta w uzasadnieniu skargi podniósł, że jego zdaniem nie stworzył zagrożenia epidemiologicznego, bo był wówczas sam, w odległości co najmniej kilkuset metrów od najbliższej osoby. Dodatkowo jechał rowerem w celu "zaspokajania niezbędnych potrzeb życia codziennego", to jest widzenia się z dziećmi, które po rozwodzie mieszkają z matką.

Według niego ograniczenia wprowadzone w rozporządzeniu, na które powoływali się policjanci, nie były jasno określone. Dopuszczone zostały wyjątki od nich. Według rowerzysty, istniały informacje o legalności rekreacyjnego uprawiania sportu, w tym jazdy na rowerze. WSA zgodził się z jego argumentacją podkreślając właśnie, że wprowadzenie w rozporządzeniu nakazu określonego sposobu przemieszczania w istocie godziło w konstytucyjnie gwarantowaną swobodę przemieszczania się.

Adwokat: sądy nie mają wyboru, muszą anulować kary

- Konstytucja w art. 31 ust. 3 mówi wprost: władzo, jeśli chcesz ograniczyć konstytucyjną wolność, to musi to być konieczne i musisz to zrobić ustawą - mówi Tomasz Gałczyński, adwokat z kancelarii Gałczyński Osowiecki Banasik. - W pierwszym punkcie, nie mamy wątpliwości - chodzi o największą tragedię narodową od II Wojny Światowej - uważa adwokat.

Gałczyński dodaje: - W drugim punkcie jest już inaczej. Zdaniem wielu sądów tego elementu brakuje, jeżeli rząd nie ogłasza stanu klęski żywiołowej. Rząd w dramatycznej walce z pandemią działa rozporządzeniami wbrew nakazowi z art. 92 ust. 1 Konstytucji, by każde rozporządzenie miało oparcie w ustawie. Jednocześnie do takiego "ręcznego sterowania" rozporządzeniami według sądów nie "nadaje" się ustawa o zwalczaniu chorób zakaźnych, bo może ona dotyczyć tylko działania "punktowego", a nie z góry całej populacji Polski - mówi adwokat Gałczyński.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (546)