Koronawirus. Polsce zabraknie tlenu. Dosłownie
Koronawirus w Polsce. Pogotowia ratunkowe mają problem z zaopatrzeniem w tlen medyczny, który jest niezbędny w leczeniu chorych z COVID-19. Niedostępne są również koncentratory tlenu, na które trzeba czekać nawet do ośmiu tygodni.
Katastrofy jeszcze nie ma. Tlen medyczny jest dostępny w wielu placówkach, z którymi rozmawialiśmy. Większość rzeczników prasowych szpitali na pytanie o dostępność gazu reaguje tak jak Marzena Sutryk, rzecznik prasowy Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie: - Słyszałam o takich problemach w Polsce, ale u nas on nie występuje. Jesteśmy cały czas zaopatrywani w tlen medyczny. Nie sądzę też żeby taki problem występował w regionie, bo wiedzielibyśmy o tym od Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego – słyszymy.
To, że większości szpitali w kraju udaje się uniknąć problemu, to nie znaczy, że nie mają go pogotowia. Epidemia koronawirusa zrobiła z tlenu medycznego towar deficytowy. Kiedyś wśród ratowników medycznych krążyło hasło mówiące, że jeśli nie wiesz co zrobić – to podawaj tlen. Dzisiaj byłoby to niebezpieczne marnotrawstwo.
Koronawirus. Pogotowie nie ma tlenu
- Kiedyś do karetki braliśmy mniejsze butle. Teraz tylko 10 litrowe. Przy takim wzroście zachorowań szansa na to, że nie przyjmą nam gdzieś covidowego pacjenta, albo będziemy stać w ambulansie czekając tak długo, aż zużyta zostanie cała zawartość jest coraz większa – słyszymy od ratownika medycznego.
Tlenoterapia jest jednym z lepszych sposobów na zwalczanie koronawirusa. Jeśli ta nie przyniesie efektów, pacjent może trafić pod respirator, a jak wiadomo, w niektórych regionach Polski są problemy z ich brakiem.
- Media koncentrują się na tym, że nie jesteśmy wpuszczani do szpitali. To często dramatyczne historie, ale równie wielki dramat może rozgrywać się w samej karetce. Tlenu nie potrzebują tylko pacjenci z  COVID-19 – dodaje nasz rozmówca.
Aby uniknąć najczarniejszego scenariusza w sobotę, w podkrakowskich Brzegach, w budynku Ochotniczej Straży Pożarnej, zostanie uruchomiony bank tlenu. Dzięki temu, karetka pogotowia będzie mogła uzupełnić zapas gazu niemal od ręki, zamiast czekać cały tydzień, aż zrobi to specjalny, autoryzowany punkt.
Problemy z tlenem wystąpiły także w Kraśniku. W czwartek pacjenci, którzy mieli trafić do tamtejszego szpitala zostali zawiezieni do innych jednostek w powiecie. Wojewoda zapewnił, że braki zostaną natychmiast uzupełnione.
Koronawirus. Problemem nie tylko dostępność tlenu?
O to o ile od początku epidemii zwiększyło się zapotrzebowanie na tlen medyczny postanowiliśmy zapytać firmy dostarczające ten gaz do polskich szpitali. To często lokalni przedstawiciele międzynarodowych korporacji, dość powściągliwi w kontaktach z mediami. Firma Air Products ograniczyła się do stwierdzenia, że sytuacja jest pod kontrolą. - Stale monitorujemy sytuację, współpracujemy z polskim rządem (RCB), a także prowadzimy regularną komunikację z naszymi klientami z sektora medycznego – czytamy w nadesłanym komunikacie.
Mniej zachowawczy był Zbigniew Szymczak, prezes Hydro-Gaz-Medu, który powiedział nam, że brak tlenu medycznego w Polsce to nie żadne plotki, a bezsprzeczny fakt. Dodał, że dopóki nie poznaliśmy natury koronawirusa takiego zużycia gazu nie dało się przewidzieć. – To się nikomu nie śniło. Ci chorzy na COVID-19, którzy mają problemy z oddychaniem, potrzebują znacznie więcej tlenu niż zdrowy człowiek, nawet do 70 litrów na minutę. W Polsce trudno o sprzęt, który coś takiego by wytrzymał - tłumaczy.
Pytany o to, czy kryzys wpłynął na ruch w interesie, Szymczak mówi tylko, że "telefon jest gorący". Według niego największym problemem na polskim rynku ma być brak koncentratorów tlenu, będących bezpieczniejszą alternatywą dla butli tlenowych. Ich zaletą jest to, że koncentratory nie wymagają wymiany. W przeciwieństwie do butli tlenowych, tlen produkowany jest w nich stale.
Nasi rozmówcy mówią, że zdobycie koncentratorów nie będzie proste bo "fabryki się zatkały". Załoga sklepu Oddychasz.pl, który zwykle ma w swojej ofercie koncentratory dodaje, że popyt wzmogli też prywatni klienci, który kupowali sprzęt gdy tylko rozpoczęła się pandemia. Obecnie trzeba na niego czekać około ośmiu tygodni.
- To nie tak, że ludzie tak bardzo przestraszyli się wirusa, że zaczęli kupować sprzęt wart kilkanaście tysięcy złotych. Zakupów dokonywali lekarze rodzinni, którzy zabezpieczali się na wypadek, gdyby ich pacjenci nie dostali miejsca w szpitalu. To był przejaw naszej zawodowej przezorności – tłumaczy nam lekarz pulmonolog.
O tym jak bardzo koncentratory będą nam potrzebne świadczy fakt, że ciągu kilku ostatnich dni na ich zakup decydowało się coraz więcej miast i szpitali. Mowa m.in. o Warszawie, która ma kupić 60 urządzeń, Jarocinie czy Gostyniu.
- Wiem, że dramat z tlenem był w tym tygodniu w warszawskim szpitalu na Banacha. Generalnie sytuacja jest już tak zła, że jeśli szpitale mówią, że coś mają, to proszę zakładać, że w przyszłym tygodniu tego nie będzie - kończy swoją wypowiedź pulmonolog, który pragnie zachować anonimowość.