Koronawirus odbierze nam Wielkanoc, jaką znamy. To będą samotne święta w wielu domach
Tegoroczna Wielkanoc będzie wyglądać zupełnie inaczej. Transmisje z Kościołów zastąpią msze święte, a pokarmy będziemy błogosławić sami. Stolica Apostolska publikuje wytyczne, księża uspokajają, a rząd i eksperci proszą - powstrzymajmy się i nie jedźmy przez całą Polskę do rodzinnych domów.
28.03.2020 | aktual.: 28.03.2020 19:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Malujemy pisanki, święcimy koszyczki wielkanocne z pokarmem. Katolicy uczestniczą w mszach Triduum Paschalnego i Niedzielnej Rezurekcji, a później wszyscy jedzą wielkanocne śniadanie z żurkiem i jajkami w roli głównej. W poniedziałek, w Śmigus-Dyngus, polewamy się wodą.
W tym roku Wielkanoc będzie obchodzona inaczej. To nie będą święta, jakie znamy.
Po pierwsze i najważniejsze - świąt nikt nie "odwołał". Stolica Apostolska wydała w ostatnim czasie wytyczne dotyczącego sprawowania Triduum Paschalnego, czyli okresu od Wielkiego Czwartku do Niedzieli Wielkanocnej, podczas którego katolicy celebrują mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Dekret stanowi, że Wielkanoc nie może być przeniesiona na inny termin.
Msze bez wiernych. "Celebrujmy w duchu"
We wspomnianym dekrecie Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Stolicy Apostolskiej zaleca, "aby w kościołach katedralnych i parafialnych, nawet bez fizycznego udziału wiernych, Biskup i proboszczowie mogli celebrować misteria liturgiczne Triduum Paschalnego, zawiadamiając wiernych o czasie ich rozpoczęcia, ażeby mogli włączyć się w modlitwę w swoich domach. W tym przypadku pomocne są relacje na żywo za pomocą komunikacji teleinformatycznej". Przypomnijmy, że obecnie w kościołach może przebywać maksymalnie pięć osób - nie licząc osób sprawujących posługę.
Prezydium Konferencji Episkopatu Polski przypomina, że uczestnictwo w celebracjach Triduum Paschalnego (Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wigilia Paschalna) nie jest nakazane, a zatem nieobecność na tych celebracjach nie wiąże się z zaciągnięciem grzechu.
Warto jednak podkreślić, że katolicy mają obowiązek uczestniczyć w mszy świętej w Niedzielę Zmartwychwstania. A ograniczenia co do liczby pięciu wiernych w kościołach kończą się w sobotę. Jeżeli nie zostaną one przedłużone, to następnego dnia - 12 kwietnia w Wielkanoc - wierni będą mogli uczestniczyć w mszy.
Ksiądz Damian Wyżkiewicz, katecheta wyróżniony w konkursie Nauczyciel Roku, uspokaja. – Chodzi przede wszystkim o wiarę. Najważniejsze, abyśmy celebrowali ten czas w duchu. Możemy w Triduum Paschalnym, a także w Rezurekcji uczestniczyć przez transmisję, lub po prostu wspólnie modlić się w gronie rodzinnym - razem przeczytać Pismo Święte i pomedytować nad tekstem o męce i zmartwychwstaniu Chrystusa.
Ksiądz poleca, by częściej korzystać z transmisji w radiu, niż w telewizji. – Mimo że transmisja w telewizji jest dobra, niektórych może bardziej rozpraszać. Kamera też sugeruje pewien obraz i to jakoś na nas działa i nie skupiamy się na tym, na czym powinniśmy. Lepsze jest słuchanie mszy w radiu.
Spowiedź i komunia święta
Drugie przykazanie kościelne nakazuje wiernym "przynajmniej raz w roku przystąpić do sakramentu pokuty”, a trzecie - "przynajmniej raz w roku, w okresie wielkanocnym, przyjąć Komunię Świętą". Czas pandemii koronawirusa może nieco to utrudnić.
Episkopat wyjaśnia jednak, że księża spowiadają wiernych, stosując się do rygorów sanitarnych - spowiedź odbywa się często w zakrystii lub w kaplicy. Księża biskupi wskazują, że choć w polskiej tradycji istnieje zwyczaj spowiedzi w okresie Wielkiego Postu przy okazji rekolekcji, to jednak każdy wierny może sam zdecydować, kiedy wypełni obowiązek wynikający z tego przykazania. Jak mówił Wirtualnej Polsce rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, ks. Paweł Rytel-Andrianik, "nie ma czegoś takiego jak spowiedź przez telefon, to nie istnieje". - Wskazania Konferencji Episkopatu Polski mówią, że spowiedź nie jest możliwa przez środki komunikacji elektronicznej. Stolica Apostolska na to nie zezwoliła - mówi rzecznik Episkopatu.
Co do przykazania, aby przyjąć komunię w okresie wielkanocnym, to ten obejmuje czas od Środy Popielcowej do Niedzieli Trójcy Świętej, czyli - w tym roku - do 7 czerwca.
- Prawo kościelne już dawno przewidziało sytuację, w której spowiedź i komunia święta byłyby utrudnione - mówi WP ks. Wyżkiewicz. - Tu rozwiązaniem jest komunia duchowa. Ona nie jest zastępczą do komunii świętej. Ona jest po prostu taką samą komunią. O co chodzi? Jeśli fizycznie przyjmujemy komunię, ale nie ma w nas wiary, to i tak nie daje to żadnych skutków. Najpierw musi być wiara. Oczywiście jest to ból, że nie można fizycznie tej komunii przyjąć, ale ta komunia duchowa jest równoważna do komunii świętej. Podobnie jest ze spowiedzią świętą. To akt żalu daje rozgrzeszenie, kiedy nie ma możliwości spowiedzi - tłumaczy duchowny.
Bez święconki. Czyli jak?
W tym roku nie będzie też tak zwanych święconek, które zanosi się w Wielką Sobotę do kościołów. "Nie zaleca się organizowania tradycyjnego święcenia pokarmów" – czytamy na stronie Konferencji Episkopatu Polski. Zamiast tego proponuje się obrzęd błogosławieństwa posiłku w domu przed śniadaniem wielkanocnym, zgodnie z Księgą "Obrzędy błogosławieństw dostosowane do zwyczajów diecezji polskich”. Tekst tego obrzędu można znaleźć na stronie episkopatu.
Ksiądz Wyżkiewicz tłumaczy też, jak do tego podejść. - To będzie polegało na tym. Kiedy mamy wigilię, przed spożyciem posiłku czytane jest pismo święte. Tak samo to powinno wyglądać w poranek wielkanocny - ktoś może przeczytać fragment ewangelii o zmartwychwstaniu i razem się pomodlić. Następnie siadamy do wielkanocnego posiłki i można uznać, że pokarm został pobłogosławiony.
Warto też podkreślić, że Episkopat nie zaleca księżom stosowania pokropień. Powinniśmy również w swoich domach stosować się do tego zalecenia.
Z bliskimi być, czy nie być?
Poza religią jest jeszcze tradycja. I chęć bycia z bliskimi.
Kilka dni temu rzecznik rządu Piotr Mueller mówił na antenie TVN24: - Apelujemy o to, żeby w okresie świątecznym, jeżeli to możliwe, nie gromadzić się w większych skupiskach, nie jeździć do rodziny, której nie widziało się wiele miesięcy. Możemy rodzinę w ten sposób narazić, możemy narazić swoich rodziców, dziadków, bo oni mogą zostać zakażeni.
Jak powinniśmy podejść do tej kwestii? Spytaliśmy doktora Pawła Grzesiowskiego, immunologa, eksperta terapii zakażeń.
- Absolutnie nie organizujemy świąt. Nie jeździmy do rodziny, nie robimy żadnych imprez z bliskimi, nawet wielkanocnych śniadań - mówi dr Grzesiowski. - Jeśli tak zrobimy, będzie to katastrofa. Zazwyczaj jeździmy z większych miast do mniejszych – ruch jest z miasta na wieś, nie odwrotnie. A w miastach jest obecnie bardzo dużo zakażonych, byłoby to zatem zwożenie koronawirusa tam, gdzie jeszcze mógł nie dotrzeć - dodaje.
I wyjaśnia: - Jeździmy tylko tam, gdzie potrzebna jest nasza bezpośrednia pomoc. Jeżeli nasi bliscy potrzebują leków, zakupów spożywczych, to jedźmy. Ale jeżeli mamy jechać tylko na śniadanie, nie róbmy tego. Powstrzymajmy się od tej chęci bycia w tym czasie z bliskimi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl