Koronawirus. Niemcy. Prasa o nowych obostrzeniach: "Potrzebna cierpliwość"
Koronawirus w Niemczech nie daje za wygraną. W związku z tym w kraju wprowadzono częściowy lockdown, w ramach którego zamknięte zostaną m.in. restauracje, siłownie oraz teatry. Poniedziałkowe wydania niemieckich gazet komentują wchodzące w życie restrykcje, a także pomoc dla gospodarki.
"Neue Osnabruecker Zeitung" komentuje: "Drugie zamknięcie nie powinno doprowadzić przedsiębiorstw do ruiny finansowej. Wyraźnie dowodzi tego porozumienie rządu i krajów związkowych co do nowej pomocy finansowej w listopadzie. Trzy czwarte ich rocznych obrotów z listopada 2019 r. zostanie wykorzystane na rekompensaty dla zakładów, które ucierpiały w wyniku zamknięcia z powodu pandemii. To skalkulowana suma, dzięki której wiele zakładów będzie w stanie sobie poradzić. Przypuszczalny wynik: mniej skarg przeciwko środkom zaradczym. Tym samym polityka osiągnęłaby swój cel: dodatkowe ograniczenie kontaktów, a tym samym - miejmy nadzieję - drastyczną redukcję liczby infekcji po czterech tygodniach".
W podobnym tonie pisze dziennik ekonomiczny "Handelsblatt": "Ukierunkowanie na obroty powoduje, że nadzwyczajna pomoc jest bardzo szczodra i łatwo sprawia wrażenie, że rząd chce kupić sobie zgodę na niepopularny częściowy lockdown. Niemniej jednak pomoc ta jako jednorazowe wsparcie jest w porządku. Państwo nakłada na tych, którzy muszą teraz zamknąć swoje firmy, pewnego rodzaju miesięczny zakaz wykonywania zawodu. Potem powinno im to zrekompensować. Zamykają się one, aby reszta gospodarki, a także szkoły i przedszkola mogły pozostać otwarte. W zamian państwo powinno okazać solidarność".
Koronawirus. Niemcy. Dziennik "Frankenpost" apeluje o pomoc
Dziennik "Frankenpost" apeluje o pomoc dla sektora kultury: "Jest to konkretny wyraz tego, do czego scena kulturalna naszego kraju ma prawo: do uznania. Muzyk jazzowy Till Broenner uważa, że państwu musi w końcu zależeć na tym, aby artyści na koniec kryzysu wciąż jeszcze istnieli. W każdym razie zależy na tym publiczności. Dlatego podobnie jak wobec gospodarki także wobec kultury obowiązuje zasada, że władze publiczne muszą dać środki, aby również w pandemii zabezpieczyć szeroki wachlarz wydarzeń kulturalnych. To nie jest luksus, ani przysługa czy premia, lecz służy po prostu zabezpieczeniu naszych kulturowych podstaw".
Regionalny dziennik "Badische Neueste Nachrichten" konstatuje: "Co do szczegółów, to w najbliższych dniach z pewnością pojawią się pewne pytania i kwestie sporne. I tak uzasadnienie, dlaczego zakłady fryzjerskie mogą pozostać otwarte, a salony manicure nie, jest nieprzekonujące. Pomijając te niedorzeczności, które są mniej wynikiem mądrych rozważań, a bardziej wynikiem politycznych zdolności negocjacyjnych, jest to obiecujący sygnał, że rząd i kraje związkowe mówią znowu jednym głosem. Wspólnym celem jest takie powstrzymanie rozprzestrzeniania się koronawirusa, by można było zapanować medycznie nad sytuacją. Nie można jednak przy tym stracić z oczu społecznych, gospodarczych i politycznych skutków ubocznych".
Natomiast "Badische Zeitung" uważa, że teraz potrzebna jest cierpliwość. "Za dwa, trzy tygodnie będzie można ocenić czy lockdown coś dał. Udać się może, co pewne, tylko wtedy, kiedy wszyscy ograniczą kontakty. Regulacje to jedno, zaangażowanie to co innego. Powinno to być tym łatwiejsze, że następne cztery tygodnie to tylko cztery tygodnie i różnią się one jednak od miesięcy wiosną. Szkoły i przedszkola są nadal otwarte, odpada obciążenie dla dzieci i rodziców. Sklepy są nadal otwarte, więc miasta nie będą świeciły pustkami jak wtedy".
Przeczytaj również: