Koronawirus. Nauczycielka nie zgodziła się na noszenie maseczki. Wygrała z dyrekcją szkoły
Nauczycielka angielskiego z Wielkopolski od 1 września w szkole, gdzie pracuje, nie nosi maseczki ochronnej. Wspierana przez prawnika przekonała dyrekcję do swojego stanowiska. – Dyrektorka przyjęła moje racje i nie wyciągnęła żadnych konsekwencji – mówi nam nauczycielka.
Pracuje w szkole od 14 lat. Uczy języka angielskiego. Gdy dowiedziała się, że w szkole będzie musiała nosić przyłbicę lub maseczkę, od razu poszła do dyrekcji placówki. – Powiedziałam, że się na to nie zgadzam, bo nie ma przepisów, które nakładałyby na nas taki obowiązek. Są tylko wytyczne – mówi nam nauczycielka. Prosi o anonimowość, ponieważ boi się reakcji rodziców uczniów. O dyskrecję poprosiła ją także dyrekcja szkoły.
Koronawirus w szkołach. Prawnik pomógł
Początkowo dyrekcja szkoły nie chciała przyjąć argumentów nauczycielki. Dlatego kobieta sięgnęła po pomoc prawną. – Zgłosiła się do mnie z prośbą o wsparcie. Uświadomiłyśmy dyrekcji szkoły, że wytyczne sanepidu czy rządu nie są źródłem prawa, więc nikt nie może ponieść odpowiedzialności za niestosowanie się do nich. Często dyrektorzy szkół są nadgorliwi, ponieważ boją się konsekwencji. W tym przypadku chroni ich prawo, obowiązek noszenia maseczek jest niezgodny z konstytucją – mówi nam mec. Maja Gidian.
Nauczycielce przy wsparciu prawniczki udało się przekonać dyrekcję szkoły, by nie musiała nosić maseczki. Nie poniesie też za to żadnych konsekwencji służbowych. - Jak mam swoim uczniom wytłumaczyć, że na lekcji mogą zdjąć maski, a na korytarzu muszą je zakładać? Czy wirus wie, że może atakować na korytarzach, a w klasach już nie? – pyta nauczycielka.
I dodaje: – Znam opinie części lekarzy, że maseczka bardziej szkodzi, niż chroni. Dzieci mają ograniczony dostęp tlenu do organizmu.
Koronawirus. Maseczka to ochrona
Wirusolodzy przekonują, że należycie noszona maseczka bardzo ogranicza ryzyko zakażenia się koronawirusem i nie ogranicza dostępu do tlenu. – Ręce opadają. Skoro ludzie nie słuchają autorytetów lekarskich, to chyba nic im nie pomoże. Mamy mnóstwo badań, które potwierdzają, że maseczki nas chronią i nie ma możliwości, by organizm był niedotleniony – mówi dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog.
Mec. Maja Gidian od początku września ma kilkadziesiąt telefonów dziennie od rodziców i nauczycieli z pytaniami dotyczącymi obowiązku noszenia maseczek. – Są przestraszeni, bo dyrektorzy szkół grożą obniżeniem ocen z zachowania. Wszystkim powtarzam, że powinni zebrać się w większą grupę i zwołać radę rodziców lub spotkać się z dyrekcją. Najlepiej zabrać ze sobą prawnika, który wytłumaczy, że nikt nie łamie prawa – mówi prawniczka.