Koronawirus. Mamy ponad 800 zakażeń. Zdaniem mikrobiologa to tylko wierzchołek góry lodowej
- Będziemy wykrywać nie aż tak dużo przypadków, ale przede wszystkim te ciężkie, których nie da się ukryć - stwierdził w rozmowie z WP mikrobiolog dr Tomasz Ozorowski. W jego ocenie ponad 800 zakażeń to nie powód do niepokoju. Ale za krótka kwarantanna i lęk Polaków przed testowaniem - już tak.
17.09.2020 | aktual.: 30.03.2022 14:12
- Taka liczba zakażeń to nie jest powód do niepokoju, bo w porównaniu z innymi krajami, np. o wiele mniejszymi Czechami, mamy ich bardzo mało. Natomiast powodem do niepokoju jest to, że lekarz rodzinny może zlecić badania na koronawirusa bardzo ograniczonej liczbie pacjentów z COVID-19 - powiedział w rozmowie z WP mikrobiolog dr Tomasz Ozorowski.
W czwartek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o wykryciu 837 nowych przypadków zakażenia koronawirusem w Polsce. Najwięcej osób z COVID-19 jest w województwie mazowieckim: 168.
Dr Ozorowski wyjaśnia, że lekarz podstawowej opieki zdrowotnej może wysłać pacjenta na test wtedy, gdy występują wszystkie 4 objawy COVID-19. Te jednak pojawiają się jednocześnie u mniej niż 5 proc. pacjentów. A dodatkowo obecnie ludzie coraz mniej chętnie się diagnozują, bo boją się kwarantanny lub izolacji.
Koronawirus. Polska. Dr Tomasz Ozorowski: "będziemy wykrywać przede wszystkim ciężkie przypadki"
- Jesteśmy jednym z nielicznych krajów, który zdecydował się na skrócenie kwarantanny z 14 do 10 dni. To jest niebezpieczne - uznał mikrobiolog. Oznacza to, że z domów mogą wychodzić ludzie, którzy nadal zakażają. - Wykrywamy tylko wierzchołek góry lodowej - przyznał dr Ozorowski.
Problemem jest również dostęp do testowania. - Mamy bardzo ograniczone możliwości wykonywania badań diagnostycznych w porównaniu z innymi krajami: Niemcami, Czechami, Litwą, Łotwą, gdzie praktycznie każdy może się przebadać. To znaczy, że będziemy wykrywać nie aż tak dużo przypadków, ale przede wszystkim te ciężkie, których nie da się ukryć, bo pacjenci trafiają do szpitala - uznał dr Ozorowski.
Mikrobiolog zwraca uwagę na nową tendencję. - Mamy relatywnie coraz więcej wyników wśród personelu medycznego i pacjentów w szpitalach. Bo to są jedyne miejsca, gdzie można łatwo się przebadać - stwierdził dr Ozorowski.