Koronawirus. LPR w pełnej gotowości. Ratownik: wygrywamy z czasem

- Czas jest dla pacjenta kluczowy zawsze. My, LPR, często wygrywamy z tym czasem, jeśli chodzi o dotarcie do pacjenta. To też jest ciężka praca. I tak, ja też czuję się okropnie zmęczony. Mimo to, póki starczy mi sił, będę walczył - mówi nam Jakub Pawlak, ratownik medyczny zatrudniony w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym.

ratownikKoronawirus. Lotnicze Pogotowie Ratunkowe też walczy. "Póki starczy sił"
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

Dyspozytor pogotowia otrzymuje wezwanie do pacjenta. Wiek: 66 lat. Diagnoza: zatrzymanie krążenia i akcji serca. Błyskawiczna interwencja medyków jest niezbędna. W pobliżu nie ma jednak dostępnej żadnej karetki pogotowia.

Dyspozytor podejmuje decyzję, by na miejsce zadysponować śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

To akcja z ubiegłego tygodnia z powiatu bełchatowskiego w województwie łódzkim. W Oświęcimiu natomiast w ciągu kilku dni śmigłowiec LPR lądował aż cztery razy. Tu znów lokalne media donosiły: "To przez brak karetek".

Będą podwyżki dla członków rządu? Wiceminister Sellin tłumaczy

Koronawirus. Więcej wylotów LPR

- W moim subiektywnym odczuciu wylotów LPR jest obecnie więcej - przyznaje WP Jakub Pawlak, ratownik medyczny. W systemie Państwowego Ratownictwa Medycznego pracuje od 2002 roku. Zaczynał od karetki, a w 2005 roku wstąpił w szeregi Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Lata więc w śmigłowcu od piętnastu lat, w międzyczasie pełniąc wciąż dyżury "naziemne".

Mówi o przyczynach. - Wyjeżdżając do pacjenta karetką, mając podejrzenie, że może on być zakażony koronawirusem, muszę się ubrać w kombinezon, dodać to tego inne środki ochrony indywidualnej. Tego pacjenta trzeba zbadać i jeśli jest potrzeba hospitalizacji, to przewieźć go do szpitala. Później trzeba dekontaminować karetkę, zdjąć ubranie ochronne, to wszystko wymaga czasu - wyjaśnia.

Efekt? - Fizycznie dostępnych karetek jest mniej. I tu wracamy do punktu wyjścia – w związku z tymi brakami, załogi LPR mają więcej pracy. Sam zauważyłem też, że często na miejscu, gdzie pojawiamy się śmigłowcem, nie ma karetki pogotowia. Przed pandemią takie sytuacje zdarzały się znacznie rzadziej - dodaje.

Wygrywać z czasem

W jego ocenie jest ogromna różnica między dyżurem w karetce a w śmigłowcu. - W karetce jest znacznie trudniej. Szczególnie teraz, wcześniej może to nie było tak odczuwalne. Ja pracuję w karetce w zespole dwuosobowym. Spotykamy się z każdym rodzajem pacjentów, mamy cały przekrój medycyny. I nawet jeśli teraz w LPR pracy jest więcej, to nadal w moim odczuciu proporcjonalnie więcej wyjazdów realizuje karetka pogotowia. Mam też wrażenie, że wśród społeczeństwa jest coś takiego, że jak przylatuje śmigłowiec, to ta załoga spotyka się z szacunkiem, a jak przyjeżdża karetka, to reakcja może być zupełnie inna. Wręcz agresywna. To też sprawia, że ta praca jest trudniejsza - wyjaśnia.

- Czas jest dla pacjenta kluczowy zawsze. My, LPR, często wygrywamy z tym czasem, jeśli chodzi o dotarcie do pacjenta. To też jest ciężka praca. I tak, ja też czuję się okropnie zmęczony. Mimo to, póki starczy mi sił, będę walczył - podsumowuje ratownik medyczny.

Koronawirus. "Jesteśmy gotowi nieść pomoc"

Od 1 października do 9 listopada 2019 załogi LPR wylatywały do zdarzeń 929 razy, z czego w 763 przypadkach na miejscu udzielała wcześniej pomocy karetka. W tym samym okresie 2020 roku w LPR było 909 takich wylotów, z czego w 610 zdarzeniach wcześniej pomocy udzielała karetka.

Dane te, które uzyskaliśmy od LPR, pokazują, że faktycznie - rzadziej bywa tak, by na miejscu zdarzenia była zarówno karetka, jak i śmigłowiec LPR.

- Można oczywiście dywagować, że wynika to z braku zespołów naziemnych. Ale warto podkreślić, że dyspozytor może wezwać do zdarzenia LPR nawet wtedy, gdy karetka jest dostępna. Wystarczy, że uzna, że śmigłowiec będzie na miejscu szybciej - podkreśla rzeczniczka prasowa LPR Justyna Sochacka.

W Polsce LPR ma 21 stałych baz, w każdej stacjonuje jeden śmigłowiec. Ogółem śmigłowców LPR jest 27, sześć jest w tak zwanej rezerwie.

Skład śmigłowca to pilot, lekarz i pielęgniarka lub ratownik medyczny. - Tego personelu mamy około 400 osób. U nas na razie nie ma problemu, by brakowało rąk do pracy. Zaledwie 30 osób przebywa obecnie w izolacji lub kwarantannie – w tym te, które są pracownikami administracji. Mamy więc zasoby i ciągłość dyżurów jest spokojnie zachowana. Jesteśmy gotowi cały czas nieść pomoc - podsumowuje Sochacka.

Wybrane dla Ciebie
Wniosek premiera o tajne obrady. Prezydium zdecyduje o szczegółach
Wniosek premiera o tajne obrady. Prezydium zdecyduje o szczegółach
"Istnieje możliwość, że USA zdradzą Ukrainę". Macron ostrzegł Zełenskiego
"Istnieje możliwość, że USA zdradzą Ukrainę". Macron ostrzegł Zełenskiego
Atak nożownika we Lwowie. Zginął weteran
Atak nożownika we Lwowie. Zginął weteran
Niemcy o krok przed wszystkimi. Tej broni nie ma nikt w Europie
Niemcy o krok przed wszystkimi. Tej broni nie ma nikt w Europie
Stan wyjątkowy na Litwie? Wilno rozważa
Stan wyjątkowy na Litwie? Wilno rozważa
Miał spędzić 15 lat w więzieniu. Sąd obniżył karę
Miał spędzić 15 lat w więzieniu. Sąd obniżył karę
Niemieckie media: "Europejczycy mogą tego gorzko żałować"
Niemieckie media: "Europejczycy mogą tego gorzko żałować"
Agresywna polityka Rosji. Nadeszła z erą Putina
Agresywna polityka Rosji. Nadeszła z erą Putina
Tajne posiedzenie Sejmu. Tusk zwrócił się do Czarzastego
Tajne posiedzenie Sejmu. Tusk zwrócił się do Czarzastego
Syrski: Ukraina nadal broni północnej części Pokrowska
Syrski: Ukraina nadal broni północnej części Pokrowska
Australia: Ograniczenia dla nieletnich. Meta zamyka konta
Australia: Ograniczenia dla nieletnich. Meta zamyka konta
Błaszczak reaguje na ruch prokuratury. "Zupełnie bezpodstawne"
Błaszczak reaguje na ruch prokuratury. "Zupełnie bezpodstawne"